Przedsiębiorcy chcą, aby Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) wycofało się z wprowadzenia maksymalnych temperatur w miejscu pracy. Na razie rezygnuje tylko z tempa metabolizmu i zapowiada, że da firmom więcej czasu na dostosowanie się do zmian.
Dziś pracodawca jest zobowiązany utrzymać w miejscu zatrudnienia temperaturę wyższą niż 14 st. C w przypadku pracy fizycznej oraz 18 st. C, gdy chodzi o pracę biurową. Nie określono natomiast temperatury maksymalnej. To właśnie chce zmienić resort pracy, nowelizując rozporządzenie w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy. Na propozycję ministerstwa nie ma jednak zgody firm.
Co jest projekcie
– Już obecnie istnieją ogólne normy, o których wspomina projektodawca w uzasadnieniu rozporządzenia, na mocy których pracodawca jest zobowiązany zapewniać bezpieczne i higieniczne warunki pracy oraz prowadzić systematyczne szkolenie pracowników w tym zakresie. Gdy warunki pracy zagrażają zdrowiu i bezpieczeństwu pracownika (dotyczy to także temperatury), pracownik ma prawo przerwać wykonywanie zadań, informując o tym niezwłocznie przełożonego. Dlatego naszym zdaniem obecne regulacje są wystarczające – zaznacza Adam Abramowicz, prezes Rady Przedsiębiorców, w piśmie skierowanym do MRPiPS.
W jego ocenie obecne przepisy z jednej strony zapewniają ochronę pracownikom, z drugiej zaś nie nakładają na pracodawcę nadmiernych obowiązków, które mogłyby go narazić na bardzo wysokie koszty lub też okazać się po prostu niewykonalne. Tłumaczy, że w projekcie rozporządzenia zdecydowano się różnicować maksymalną dopuszczalną temperaturę, na podstawie tzw. tempa metabolizmu. Wyróżniono cztery jego klasy: niskie, umiarkowane, wysokie i bardzo wysokie.
– Tak szczegółowa regulacja może przynieść bardzo duże trudności pracodawcom, szczególnie tym mniejszym, z sektora MŚP. Tempo metabolizmu u poszczególnych ludzi jest uzależnione bowiem od wieku, wagi czy wzrostu – a nie zawsze są to dane znane pracodawcy – mogą one stanowić przekroczenie dopuszczalnej wiedzy o danych osobowych pracownika. Wprowadzenie tego kryterium dziwi tym bardziej, że w przypadku minimalnej temperatury różnicowanie wynika jedynie z charakteru pracy, a nie parametrów fizycznych osoby, która pracę wykonuje – zaznacza Adam Abramowicz.
Przedsiębiorcy mówią o nadregulacji
W załączniku do rozporządzenia resort pracy sugeruje, jakie działania może podjąć pracodawca w celu zmniejszenia negatywnych skutków upałów w miejscu pracy. Zdaniem firm problem w tym, że są tam wymienione rozwiązania mogące spowodować zwiększone koszty po stronie pracodawcy, takie jak: skrócenie czasu pracy, praca zmianowa, odpoczynek w klimatyzowanym pomieszczeniu. Proponuje się również pracę zdalną, nie w każdym miejscu pracy możliwą do wdrożenia.
– Apelujemy o zaniechanie prac nad rozporządzeniem w proponowanym kształcie. Planowane przepisy są nadregulacją, a na dodatek będą fikcją prawną, ponieważ nakładane na przedsiębiorców obowiązki są nie do zrealizowania w praktyce – ostrzega Abramowicz.
Resort pracy dementuje niektóre informacje
„Prace nad nowym rozporządzeniem są w toku, a ostateczna wersja dokumentu jeszcze nie została przygotowana. Podkreślić jednak należy, że na żadnym etapie prac nad rozporządzeniem propozycje nie obejmowały kwestii mierzenia, ważenia ani segregowania pracownic i pracowników” – twierdzi resort.
Dodaje, że nowa wersja projektu nie będzie zawierała pojęcia „tempa metabolizmu”, uznanego w toku konsultacji za zbyt niezrozumiałe. Zaznacza również, że celem jest maksymalne uproszczenie proponowanych przepisów. Planuje także wydłużenie okresu ich wejścia w życie, aby pracodawcy mieli więcej czasu na przygotowania. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji