Od 1 lipca pracownicy jednostek organizacyjnych pomocy społecznej otrzymują specjalny dodatek motywacyjny do pensji w wysokości 1000 zł brutto miesięcznie, który jest finansowany przez budżet państwa. Rządowy program, który wprowadził ten bonus do wynagrodzenia, od samego początku budzi jednak duże kontrowersje. Okazało się bowiem, że nie wszystkie osoby zatrudnione w instytucjach pomocy społecznej mają do niego prawo. Teraz zaś dochodzą do tego wątpliwości spowodowane pismem, które do samorządów z Małopolski wysłał tamtejszy urząd wojewódzki, w którym przedstawiona została interpretacja zapisów rządowej uchwały w sprawie dodatków.
Wadliwe stanowisko
Chodzi o uchwałę nr 62 Rady Ministrów z 19 czerwca 2024 r. w sprawie ustanowienia rządowego programu „Dofinansowanie wynagrodzeń pracowników jednostek organizacyjnych pomocy społecznej w postaci dodatku motywacyjnego na lata 2024–2027” (M.P. poz. 505). To w niej właśnie uregulowana została kwestia tego, komu i na jakich zasadach należy się dodatek. Zgodnie z zapisami uchwały 1000 zł przysługuje pracownikom wymienionych w niej instytucji, jeśli realizują zadania z zakresu pomocy społecznej.
Tymczasem w opracowanych przez wydział polityki społecznej Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego (MUW) wytycznych dotyczących stosowania uchwały znalazła się informacja, że w przypadku gdy pracownik w ramach jednego etatu poza zadaniami z ustawy o pomocy społecznej wykonuje też inne zadania, np. z ustawy o systemie oświaty (przyznawanie stypendiów szkolnych) lub ustawy o Karcie dużej rodziny, to należy oszacować, jaki procent czasu pracy (wymiaru etatu) stanowią te pierwsze. Dodatek powinien być bowiem przyznany w wysokości proporcjonalnej do czasu pracy poświęcanego na zadania z obszaru pomocy społecznej. Przykładowo, jeśli jest to 90 proc., to pracownikowi należy wypłacić 900 zł dodatku.
W materiale z MUW podano też, że reguła proporcjonalnego przyznawania dodatku w zależności od tego, jaką część całości zadań realizowanych przez pracownika zajmują te należące do pomocy społecznej, dotyczy nie tylko pracowników merytorycznych, lecz także szeroko rozumianej obsługi, czyli osób zatrudnionych na stanowiskach typu księgowa, kadrowa, sprzątaczka, informatyk czy konserwator (oni też mają prawo do dodatku) oraz dyrektorów i kierowników jednostek.
– Pogląd wyrażony w piśmie skierowanym do ośrodków pomocy społecznej oraz innych jednostek przez MUW jest sprzeczny z zapisami uchwały rządu z 19 czerwca br. – mówi dr Piotr Piskozub, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych z Tarnowa.
Dodaje, że wprawdzie zapisy programu przewidują możliwość pomniejszenia kwoty dodatku, ale precyzują, że może to mieć miejsce jedynie wtedy, gdy pracownik nie jest zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy lub gdy w danym okresie jest czasowo niezdolny do pracy.
– Nie może być tak, że wojewoda lub podlegli mu urzędnicy kreują bądź interpretują przepisy uchwały w sposób niezgodny z jej treścią, a tak stało się w tym przypadku. Żaden przepis nie uzależnia przyznania pełnej kwoty dodatku od proporcji związanej z rodzajem czy czasem wykonywania zadań z ustawy o pomocy społecznej i zadań z innych ustaw – podkreśla Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej (PFZPSiPS).
Dodaje, że wytyczne związane z wdrażaniem rządowego programu przekazywali też inni wojewodowie, ale z sygnałów, jakie dochodzą do organizacji, wynika, że jedynie w Małopolsce pojawił się problem polegający na wymaganiu proporcjonalnego ustalania kwoty dodatku motywacyjnego.
– Podjęliśmy w tej sprawie interwencję w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i wysłaliśmy pismo do wojewody małopolskiego. Zwracamy się w nim o zmianę wytycznych i przypominamy, że zgodnie z zapisami uchwały do obowiązków wojewody należy jedynie informowanie jednostek samorządu terytorialnego o zasadach programu, a nie ich tworzenie – informuje Paweł Maczyński.
Kłopoty przy kontroli
Zaskoczenia stanowiskiem MUW nie kryje Norbert Paprota, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bochni.
– W ośrodkach małej i średniej wielkości często zdarza się, że gdy okresowo pojawiają się jakieś zadania do wykonania, które wymagają zaangażowania większej liczby pracowników do ich realizacji, to wśród nich są osoby, które na co dzień zajmują się tymi z zakresu pomocy społecznej. Teraz obawiam się, że nie będą chciały podejmować dodatkowych zadań, jeżeli będzie to powodować obniżenie kwoty dodatku – wskazuje.
Norbert Paprota dodaje, że w praktyce ustalanie tego, jaki procent czasu pracy pracownik poświęca na zadania z różnych ustaw, wymagałoby prowadzenia jego szczegółowej ewidencji i byłaby to dodatkowa czynność do wykonania.
– Można założyć, że gdyby ośrodki miały faktycznie zastosować się do wytycznych, to ustalenie proporcji byłoby w dużym stopniu oparte na uznaniowości – przekonuje dr Piotr Piskozub.
Jednocześnie zwraca uwagę, że wytyczne nie są źródłem prawa ani nie mogą narzucać jego wiążącej wykładni. Jednostki pomocy społecznej nie muszą się więc do nich stosować. Jednak wiele z nich może to robić z tego względu, że ich działalność podlega kontroli ze strony urzędu wojewódzkiego. Jego pracownicy mogą zaś stwierdzić, że dodatek był ustalany w nieprawidłowy sposób i trzeba będzie zwracać przekazane na jego wypłatę środki. ©℗