- Zostanie powołany zespół ds. reformy PIP i przygotowana nowa ustawa, która unowocześni Państwową Inspekcję Pracy i spowoduje, że będzie ona skuteczniejszym organem, niż jest obecnie - mówi Marcin Stanecki, dyrektor departamentu prawa pracy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, przyszły główny inspektor pracy.
Marcin Stanecki: To nie jest jeden pomysł, ale wiele pomysłów czy nawet cała koncepcja zmiany Państwowej Inspekcji Pracy. Ona wpisuje się w to, o czym mówił pan marszałek, czyli powołanie zespołu ds. reformy PIP i przygotowanie nowej ustawy, która unowocześni inspekcję i spowoduje, że będzie ona skuteczniejszym organem, niż jest obecnie.
Już na początku chciałbym podjąć parę prostych, acz istotnych decyzji. Chociażby wprowadzenie zasady, że kontrole legalności zatrudnienia są minimum dwuosobowe. Bez tego nie może być mowy o skutecznych kontrolach, np. w odniesieniu do terenu budowy. Dziś to, że kontrole są jednoosobowe, jest pokłosiem tego, że każdy inspektor musi przeprowadzić ich określoną liczbę w danym roku.
Z jednej strony to kwestia bezpieczeństwa, bo w trakcie kontroli czasami dochodzi do sytuacji niebezpiecznych dla inspektora, np. stosowania gróźb czy też prób zastraszania go. Z drugiej – chodzi też o skuteczność. Gdy inspektor jest sam, nielegalni pracownicy szybko się rozpierzchają. Pamiętajmy przy tym, że inspektor nie ma uprawnień takich jak policja i nie może np. zastosować przymusu bezpośredniego.
Z kolei w dłuższej perspektywie chciałbym przeprowadzić zmianę w zakresie kontroli legalności zatrudnienia, by wrócić do stanu sprzed 2007 r. – tj. chciałbym, aby PIP w ogóle nie prowadziła takich kontroli. A jeśli już, to powinna się tym zająć wydzielona struktura w ramach Państwowej Inspekcji Pracy, mająca oddzielne uprawnienia i wyspecjalizowaną kadrę, ściśle współpracująca ze Strażą Graniczną i z ZUS. To powinno być ciało będące w swej istocie „policją zatrudnienia”. Wtedy takie kontrole nie będą fikcyjne.
Chciałbym też odejść od takiego schematu, że inspektorzy mają narzucone odgórnie normy w zakresie liczby wydanych decyzji, wystąpień i mandatów czy nawet – o czym było niegdyś głośno – minimalnych kwot wystawianych mandatów. Inspektor jako organ powinien o tym decydować samodzielnie. Chcę odejść od takiej fikcji, nawet jeśli wyniki kontroli spadną na papierze, to nie ma to dla mnie znaczenia. Liczy się to, że efekty kontroli nie będą wymuszane odgórnie na inspektorze. Poza tym chciałbym też odbiurokratyzować pracę inspektora. Żeby nie było tak, że nawet decyzja ustna musi zostać wydana na piśmie, zwłaszcza że zostaje natychmiast wykonana w trakcie kontroli. Chcę też ograniczyć obszerność protokołów, aby nie były tak bardzo opisowe jak obecnie, a rzeczywiście zawierały wymagany przepisami opis nieprawidłowości oraz innych informacji mających istotne znaczenie dla wyników kontroli. Inspektor, który będzie mniej pisał, będzie mógł skuteczniej działać. Wreszcie, jestem za zniesieniem upoważnień do kontroli przedsiębiorców. One nie polepszają sytuacji kontrolowanego, w mojej ocenie jest to zbędna biurokracja i niepotrzebna papierologia. W Sejmie jest zresztą komisyjny projekt, przygotowany w związku z petycją Stowarzyszenia Inspektorów Pracy, dotyczący tej kwestii. Jestem przekonany, że MRPiPS go poprze.
Na pewno chciałbym, aby było więcej kontroli w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. To właśnie bowiem działalność kontrolna nastawiona na kwestię przestrzegania przepisów i zasad bhp powinna być fundamentem inspekcji. Tak, jak było jeszcze w pierwszej dekadzie XXI w. A jednocześnie musi nastąpić specjalizacja inspektorów, by inspektor chemik czy budowlaniec nie musiał się zajmować skargami i uczyć niuansów prawa pracy, a skupił się na bhp. I odwrotnie – by ten, kto zna się na uprawnieniach pracowniczych wynikających z kodeksu pracy, nie kontrolował np. odlewni metalu. W takiej sytuacji inspektor nie będzie musiał przygotowywać się do kontroli. Inspektor nie musi być omnibusem. Być może więc pora, by zreformować aplikację inspekcyjną i od początku kształcić inspektorów w specjalizacjach takich jak bhp, legalność zatrudnienia czy prawo pracy. Dzięki temu będą działać sprawniej, skuteczniej i lepiej sobie radzić w terenie.
Jak najbardziej. Obecnie mamy ich zaledwie 1486. To zdecydowanie za mało. GIP Roman Giedrojć chciał zwiększyć liczbę inspektorów do 3000 – najwyższy czas, by to zrobić. Chcę zawalczyć o dofinansowanie na ten cel. Dodatkowo chciałbym ograniczyć liczbę nadinspektorów, a tym samym zmniejszyć nadzór nad inspektorem, który jest przecież samodzielnym organem, i jednocześnie więcej ludzi wysyłać w teren. Wspomniany Roman Giedrojć chciał też w tym celu ograniczyć liczbę pracowników Głównego Inspektoratu Pracy na rzecz pracy na stanowiskach inspektorów, co również popieram.
Nie chodzi o zwolnienia, ale o przesunięcia wewnętrzne i kierowanie pracowników na aplikację inspektorską. Stan zatrudnienia w PIP, według danych zawartych w sprawozdaniu za 2022 r., to 2652 osoby, z czego mamy tylko 1486 inspektorów. Samych kierowniczych stanowisk w GIP jest 29, a osób, które są wyznaczone do ewidencjonowania działań inspektora – 128. Trzeba się przyjrzeć, czy tyle osób jest potrzebnych na tych stanowiskach i czy biurokracja musi być aż tak rozbudowana, gdy nie ma kogo wysłać w teren.
Ta liczba kontroli już dziś jest imponująca, rokrocznie to ok. 60 tys., ale zapotrzebowanie jest większe. Liczba kontroli w najbliższym czasie nie ulegnie jednak drastycznie zwiększeniu ze względu chociażby na ograniczoną liczbę inspektorów, która też nie urośnie z dnia na dzień.
W czasie kontroli preferowałbym usuwanie realnych zagrożeń, występujących przykładowo na budowach, a ograniczył kontrole np. wiejskich sklepików. W tym celu trzeba lepiej zdefiniować podmioty do kontroli.
Jeśli chodzi o kontrole skarbowe, to powinny one dotyczyć tylko treści skargi, bez realizacji kontroli tematycznych. Z kolei gdy realizowane są kontrole tematyczne, to powinny one się odbywać w konkretnym temacie, ale bez kontrolowania wszystkiego w sposób drobiazgowy, bardzo dokładny, a nawet pedantyczny.
A poza samą działalnością kontrolną chciałbym bardzo wzmacniać prewencję, bo jest to bardzo ważne zadanie stojące przed PIP.
Ta współpraca musi być zacieśniona, m.in. jeśli chodzi o wspólne komunikaty i stanowiska, aby nie konkurować ze sobą. A takie sytuacje się zdarzały, np. w Sejmie przy omawianiu przepisów o pracy zdalnej czy o sygnalistach. Dodatkowo chciałbym ujednolicić praktykę, jeśli chodzi o interpretację przepisów przez GIP i okręgowe inspektoraty pracy, wsłuchując się w głos inspektorów-praktyków. Przede wszystkim inspektorów pracy.
Na pewno takim wyzwaniem będzie wdrożenie dyrektywy platformowej. Zmiany w tym obszarze dotkną również inspekcję pracy. Jako ministerstwo mamy już założenia i koncepcję tego wdrożenia. A jako przyszły GIP jestem przekonany, że będziemy współpracować z ministerstwem również na tym polu.
Na ten moment przewrotnie powiem, że przede wszystkim kluczowe są pieniądze, bo bez nich nie pozyska się fachowców. Mam nieoficjalne informacje, że w ostatnim roku z PIP odeszło 100 inspektorów. Jeśli nie zatrzymamy odpływu kadry, to inspekcja nie będzie funkcjonowała. Nawet gdy napiszemy najlepsze przepisy, to będzie to działanie bez żadnej wartości, bo nie będzie miał kto ich stosować. W tym celu musimy na nowo uczynić PIP atrakcyjnym pracodawcą. Jednak aby to była sprawna i nowoczesna instytucja, to trzeba w nią zainwestować.
Jednocześnie chciałbym przywrócić inspekcję jej pracownikom, przywrócić godność zawodu inspektora pracy. Ta godność jest definiowana również przez wynagrodzenie, więc jedną z pierwszych moich decyzji będzie podpisanie porozumienia z organizacjami związkowymi w PIP odnośnie historycznie wysokich podwyżek dla pracowników inspekcji. Ludzie na to czekają. Te pieniądze zostały już zagwarantowane w budżecie, a porozumienie będzie je tylko dzielić między nimi. Zamierzam poza tym współpracować ze wszystkimi związkami zawodowymi w PIP. Chcę też zakończyć spór zbiorowy z Solidarnością 80.
Czuję presję i ciężar wysokich oczekiwań. I to nie tylko ze strony pana marszałka i pani minister, ale również ze strony zwykłych pracowników inspekcji, którzy oczekują zmian – oczekują, że PIP będzie im przywrócona. Wierzę jednak, że mi się uda. Inaczej nie podjąłbym się tego zadania. ©℗