ikona lupy />
Materiały prasowe

Jako pierwsi wzrost wynagrodzenia w nowym roku odczują najmniej zarabiający, czyli 1,4 mln Polaków, którzy pracują za najniższą krajową pensję. Od 1 stycznia wchodzi bowiem rozporządzenie Rady Ministrów z 11 września 2025 w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2026 r. (Dz.U. 2025, poz. 1242). Zgodnie z nim płaca minimalna wyniesie 4806 zł brutto, czyli o 140 zł więcej niż w 2025 r. Zwiększy się też stawka godzinowa, na której podstawie pracują osoby na umowę zlecenie. Wyniesie 31,40 zł brutto, czyli o 90 gr więcej niż obecnie. W sumie przekłada się to na 3-procentową podwyżkę, czyli mniej więcej tyle samo co prognozowana inflacja. Siła nabywcza minimalnego wynagrodzenia pozostanie więc na tym samym poziomie.

– Z perspektywy przedsiębiorców to dobra wiadomość po latach gwałtownego wzrostu minimalnej płacy. W latach 2023 i 2024 rosła ona bowiem odpowiednio o 15,9 proc. oraz o 21,5 proc. i od 1 lipca 2024 r. o 19,4 proc. r/r. To przełożyło się na dużo trudniejszą sytuację szczególnie małych i średnich firm w regionach centralnej i wschodniej Polski – zauważa Robert Lisicki, dyrektor departamentu rynku pracy w Konfederacji Lewiatan.

Choć podwyżka nie będzie wysoka, to nadal jednak będzie obciążeniem dla pracodawców, ponieważ oznacza realny wzrost kosztów pracy. Jak wylicza Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy, obecnie całkowity koszt zatrudnienia pracownika na płacy minimalnej wynosi 5621,60 zł, natomiast od 2026 r. wzrośnie do 5790,28 zł, czyli o 168,65 zł miesięcznie. Pracownik otrzyma na rękę 3605,85 zł, co oznacza, że aż 2184,43 zł z tej kwoty trafi do budżetu państwa i systemu ubezpieczeń.

– W praktyce więc podwyżka płacy minimalnej w większym stopniu zwiększa obciążenia po stronie pracodawcy i fiskusa niż realnie poprawia sytuację finansową pracownika – zaznacza.

Szczególnie że wraz z najniższą pensją rosną też inne wskaźniki. Ma ona wpływ m.in. na wysokość dodatku za pracę w nocy, który wynosi 20 proc. stawki godzinowej wynikającej z płacy minimalnej. Tym samym wyniesie on 6,01 zł za godzinę, wobec 5,83 zł w 2025 r. Wzrośnie także wysokość odprawy z 69 990 zł do 72 090 zł brutto.

Mniejsza presja na podwyżki

Dotychczas wzrost płacy minimalnej wytwarzał presję na zwiększanie wynagrodzeń pracowników lepiej zarabiających. Choć ich pensje szły w górę, to w ostatnich latach można było zaobserwować spłaszczenie siatki wynagrodzeń w firmach. A to dlatego, że płaca minimalna rosła jednak szybciej niż ogólne wynagrodzenia. Tak było też w tym roku. Płaca minimalna zwiększyła się o 8,5 proc. do 4666 zł brutto. Przeciętne wynagrodzenie w okresie styczeń–listopad 2025 r. w sektorze przedsiębiorstw wyniosło natomiast 8872,97 zł, co oznacza wzrost o 7,9 proc. w porównaniu do 2024 r.

Zdaniem ekspertów przyszły rok również przyniesie presję na wzrost wynagrodzeń w pozostałych grupach płacowych. Pensje ogólnie więc wzrosną, ale również nie tak bardzo jak w latach poprzednich.

– Firmy przytłoczone w szczególności kosztami pracy i energii ograniczają rekrutacje, w niektórych przypadkach stopniowo zmniejszając liczbę etatów. Ta sytuacja przełoży się również na wyhamowanie wzrostu płac – zaznacza Robert Lisicki i wskazuje na ostatnie badanie firmy Randstad „Plany pracodawców”, które wskazuje, iż po raz pierwszy od dłuższego czasu odsetek firm planujących podwyżki w zwyczajowym okresie noworocznej rewizji płac spadł poniżej poziomu 40 proc. (wynosi 39 proc.), podczas gdy ponad połowa pracodawców (52 proc.) zamierza pozostawić pensje na niezmienionym poziomie. I dodaje, że w większości firm poziom planowanych podwyżek wyniesie do 4 proc. W zeszłym roku o tej porze najwięcej firm – 31 proc., zapowiadało wzrosty rzędu 4–7 proc.

– Musimy mieć też na uwadze, iż większość badań i statystyk nie obejmuje pracodawców zatrudniających do 10 osób, w których przypadku dominują płace o niższym poziomie – podkreśla Robert Lisicki.

O tym, że wzrost wynagrodzeń nie będzie dynamiczny jest też przekonana Anna Barbachowska, dyrektorka HR w ADP Polska. I zwraca uwagę, że wzrost siły nabywczej płacy minimalnej miał dość istotny wpływ na aktywizację osób dotąd biernych zawodowo.

– Zbiegło się to z dobrą koniunkturą gospodarczą, a bezrobocie malało przy jednocześnie rosnącej ogólnej liczbie osób zatrudnionych. Obecnie ten trend wyhamował, widać również, że polski rynek pracy powoli, ale jednak się starzeje. Mniej osób zaczyna pracę niż odchodzi na emeryturę – uważa Anna Barbachowska i dodaje, że nie oznacza to, że osoby pracujące zyskują automatycznie dobrą kartę przetargową dla dalszych podwyżek. A to dlatego, że rynek pracy podlega wielu zjawiskom.

– Wiele osób obawia się o zatrudnienie w związku z rozpowszechnianiem się automatyzacji i delegowania zadań sztucznej inteligencji, albo z przenoszeniem produkcji do tańszych krajów. Pewne obawy może też budzić kondycja dużych zakładów produkcyjnych u naszych sąsiadów, w tym produkcja samochodowa w Niemczech, bo ten kraj jest jednym z głównych importerów produktów z Polski – tłumaczy.

Dyrektywa skoryguje płace

Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service, ekspert rynku pracy uważa natomiast, że presja na podwyżki ze strony pracowników innych niż ci na minimalnym wynagrodzeniu będzie jednak niższa niż w latach poprzednich. Szczególnie że z badań wynika, iż większość pracowników jest zadowolona z płacy, jaką otrzymuje.

– Do wzrostów płac jednak będzie dochodzić, ale głównie ze względu na dyrektywę równościową, która ma zacząć obowiązywać w połowie 2026 r. Poziom podwyżek w firmach będzie więc generowany przez to, co wyjdzie z analizy siatki płac. Będziemy mieć jednak do czynienia z wyrównywaniem pensji niż ich podwyższaniem ogólnie, a wszystko po to, by nie doszło do niepokojów społecznych. Ruchy też będą raczej jednocyfrowe – uważa Krzysztof Inglot.

Według Grzegorza Kulisia, eksperta BCC ds. rynku pracy, dyrektywa równościowa także odegra dużą rolę. Choć wiele zależy od tego, czy znajdzie zastosowanie od razu, czy z opóźnieniem.

– W zawodach deficytowych spowoduje równanie płac do góry. W tych, gdzie jest nadpodaż, będzie sytuacja odwrotna, czyli równanie wynagrodzeń w dół. A to oznacza choćby brak waloryzacji pensji na wyższych szczeblach zarobkowych – tłumaczy.

Jaki jeszcze wpływ może wywołać przyszłoroczna podwyżka minimalnego wynagrodzenia? Zdaniem ekspertów wbrew opiniom nie będzie zasadniczym czynnikiem odstraszającym inwestorów zagranicznych. A to dlatego, że mamy inne atuty, jak położenie geograficzne, rozwiniętą infrastrukturę, stabilne otoczenie prawne, obecność innych branż, które będą wspierać i uzupełniać dany biznes.

– Może być to też czynnik zachęcający dla Polaków wracających z emigracji albo obywateli innych krajów UE. Choć z drugiej strony zasady zatrudniania cudzoziemców z krajów trzecich uległy ostatnio zaostrzeniu, a wysokość płacy to tylko jeden z czynników, jakie musi uwzględnić pracodawca zatrudniający obcokrajowca – uważa Anna Barbachowska. ©℗

Współpraca: Ewa Martyna
Minimalne wynagrodzenie i stawka godzinowa (brutto, zł)
ikona lupy />
Minimalne wynagrodzenie i stawka godzinowa (brutto, zł) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe