Chodzi m.in. o kobiety prowadzące firmy, które przed urodzeniem dziecka podwyższyły sobie składki na ubezpieczenia społeczne i pobierały wyższy zasiłek macierzyński, które zyskały określenie „przedsiębiorcze matki”.

W takiej sytuacji są trzy przedsiębiorczynie (księgowa, kosmetolożka i psycholożka), które rozpoczęły działalność gospodarczą w latach 2014–2015. Do lat 2018–2019 ZUS wypłacał im wysokie świadczenia. Na przełomie 2019 i 2020 r. zakład wydał decyzje o wyłączeniu ich z ubezpieczeń społecznych, zarzucając przedsiębiorczym matkom, że założyły firmy tylko po to, by wyłudzić świadczenia.

Kobiety przez długi czas prowadziły batalię sądową, chcąc podważyć decyzje ZUS o rzekomym niepodleganiu ubezpieczeniom społecznym. Przedsiębiorczynie częściowo przegrały te sprawy, ale sąd orzekł, że wyłączenie z ubezpieczeń dotyczy tylko początkowego okresu ich działalności (2014–2016/2017). Wszystkie kobiety do dzisiaj prowadzą swoje firmy i ZUS ich nie kwestionuje – płacą składki, mają klientów, faktury, wykazują realny obrót.

Teraz jednak ZUS domaga się od nich zwrotu nie tylko świadczeń wypłaconych w początkowym okresie ich działalności gospodarczej, ale de facto wszystkich, także tych uzyskanych w czasie działalności niekwestionowanej przez ZUS.

Różne decyzje sądów

Na razie w sądach pierwszej instancji zapadły dwa wyroki korzystne dla kobiet, ale w jednym przypadku sąd II instancji po rozpatrzeniu apelacji ZUS stanął po stronie ubezpieczyciela. ZUS po wygranej w sądzie wydał decyzję nakazującą przedsiębiorczej matce zwrot gigantycznej kwoty 315 tys. zł.

– Pobranych świadczeń było 200 tys. brutto, a ZUS doliczył 115 tys. odsetek. Na dodatek kwota jest wyliczona z podatkiem, którego przedsiębiorcza matka już nie odzyska z powodu pięcioletniego przedawnienia – podkreśla Katarzyna Nabożna-Motała, adwokat z kancelarii adwokackiej Nabożna & Motała, która reprezentuje przed sądem przedsiębiorcze matki.

Przy czym ZUS w swoich nowych decyzjach powołuje się na nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych z 2021 r., uznając, że stworzyła ona możliwość nieograniczonego czasowo żądania zwrotu świadczeń.

– Wcześniej ZUS uznawał, że decyzję o zwrocie można wydać maksymalnie do pięciu lat, a zwrotu można żądać za maksymalnie trzy lata liczone od ostatniej wypłaty świadczenia. Teraz zaczął wydawać decyzje nieuznające tego przedawnienia. Uważa, że jeśli zostały wyłączone z ubezpieczeń społecznych za jakiś okres, to odpowiadają za cały czas pobierania zasiłków, nawet do 12 lat wstecz. Dzieci tych kobiet, urodzone dekadę temu, chodzą już do szkoły podstawowej – podkreśla Katarzyna Nabożna-Motała.

Dodaje, że ZUS powołuje się na przepis ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 350), zgodnie z którym jeśli wypłacenie nienależnych świadczeń zostało spowodowane przekazaniem przez płatnika składek lub inny podmiot nieprawdziwych danych, obowiązek zwrotu wraz z odsetkami obciąża odpowiednio płatnika składek lub inny podmiot za cały okres, za który zostały wypłacone.

Według Katarzyny Nabożnej-Motały przepis ten stosuje się do płatników, czyli pracodawców, którzy pomogli pracownicom w uzyskaniu wypłaty nienależnego zasiłku i innych podmiotów, np. lekarzy, którzy ułatwili otrzymanie świadczenia, a nie do ubezpieczonych, którzy sami pobierali zasiłki.

Prawo działa wstecz

Co więcej, ZUS zaczął stosować inny przepis, który wprowadziła nowelizacja z 2021 r., zgodnie z którym odsetki nalicza się od momentu wypłaty. – Pobrane zasiłki były najczęściej za lata 2014–2019, a więc prawo w tym wypadku działa wstecz – podkreśla Katarzyna Nabożna-Motała.

Rzecznik prasowy ZUS Karol Poznański w odpowiedzi udzielonej DGP podkreśla, że działanie ZUS jest zgodne z ustawą systemową, bo wedle jej art. 84 ust. 1 osoba, która pobrała nienależne świadczenie z ubezpieczeń społecznych, jest obowiązana do jego zwrotu wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, a te są naliczane od dnia następującego po dniu wypłaty świadczenia do dnia spłaty.

– Jeśli osoba zobowiązana zwróci należności z tytułu nienależnie pobranych świadczeń w terminie wskazanym w decyzji, odsetek nie nalicza się od spłaconych należności za okres od dnia przypadającego po dniu wydania decyzji do dnia spłaty – podkreśla Karol Poznański.

Granice wyznacza ustawa

Zdaniem prawników interpretacja ZUS nie jest zgodna ani z przepisami, ani z ich wykładnią. Orzecznictwo Sądu Najwyższego z ostatnich lat bardzo precyzyjnie wskazuje ramy, w jakich ZUS może działać.

Sąd Najwyższy w postanowieniu z 20 września 2023 r. (sygn. akt III USK 30/23) wyjaśnił, że za podstawę ustalenia roszczenia można przyjąć wyłącznie świadczenia wypłacone w ostatnich okresach, a nie wszystkie pobierane przez wiele lat.

– W praktyce oznacza to, że część świadczeń pobranych dawniej jest z mocy prawa wyłączona spod obowiązku zwrotu. Ten wyrok wprost przeczy tezie, jakoby ZUS mógł sięgać po świadczenia wypłacone nawet 8-11 lat wcześniej – tłumaczy Katarzyna Kalata, radca prawny i specjalistka prawa pracy.

Jej zdaniem jeszcze istotniejsze są ograniczenia wynikające z wyroku Sądu Najwyższego z 5 października 2022 r. (II USKP 239/21). SN wskazał tam jednoznacznie, że ZUS może żądać zwrotu świadczeń tylko za okres trzech lat liczonych do ostatniej wypłaty świadczenia, decyzja o zwrocie musi być wydana w ciągu pięciu lat od ostatniego dnia okresu, którego dotyczy, a 10-letni termin przedawnienia biegnie od uprawomocnienia się decyzji.

– Oznacza to, że ZUS nie tylko nie może żądać zwrotu świadczeń pobranych dekadę temu, ale w większości przypadków nie powinien w ogóle wydawać decyzji dotyczących tak odległych okresów – podkreśla Katarzyna Kalata.

Warto też odnieść się do przesłanek uznania świadczenia za „nienależnie pobrane”. Sąd Najwyższy w wyroku z 4 lipca 2023 r. (I USKP 34/23) podkreślił, że uznanie świadczenia za nienależne wymaga dokonania wyczerpujących ustaleń co do świadomości ubezpieczonego na moment wypłaty świadczenia.

– Nie można – co niestety robi ZUS – oceniać legalności świadczeń z perspektywy okoliczności powstałych lata później. Kobieta, która prowadziła działalność gospodarczą, odprowadzała składki, zgłaszała się do ubezpieczeń i korzystała ze świadczeń wypłacanych przez ZUS, działała w zaufaniu do organu. To ZUS miał obowiązek prawidłowo ustalić tytuł ubezpieczenia – i przez lata uznawał go za prawidłowy – zauważa Katarzyna Kalata. ©℗

ZUS kontroluje kobiety w ciąży
ikona lupy />
ZUS kontroluje kobiety w ciąży / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe