Najlepiej robić to już w szkole, wykorzystując zainteresowanie dzieci i młodzieży naukami matematycznymi i przyrodniczymi. Wydatek rzędu kilku tysięcy złotych rocznie z kasy gminy może im kiedyś ułatwić start na rynku pracy.

Dziś kolejna część cyklu „Perły Samorządu 2020. Liderzy dobrych praktyk”. Prezentujemy w nim wybrane rozwiązania, które wymyśliły i wdrożyły gminy wyróżnione w ósmym rankingu DGP.
– Uznaliśmy, że nadszedł czas, by w sposób praktyczny przybliżyć uczniom naszych szkół zagadnienia matematyczno-przyrodnicze z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. W co drugiej klasie były już tablice multimedialne i ekrany dotykowe. Szukaliśmy czegoś nowego, co pozwoliłoby nam jednocześnie wykorzystać posiadane zasoby – mówi Piotr Zadrożny, wiceprezydent Legionowa, miasta, które otrzymało od naszej redakcji tytuł lidera dobrych praktyk w kategorii oświata i wychowanie. Poszukiwania pomysłu zaczęły się w 2017 r., a w roku szkolnym 2018/2019 ruszył pilotażowy projekt dla grupy uczniów.
Współpraca z organizacjami pozarządowymi
Traf chciał, że w szkole społecznej w Legionowie Fundacja Katalyst Engineering, która działa na terenie całego Mazowsza, realizowała autorski program pod hasłem „Ogarnij inżynierię”. Łączył on łączy inżynierię i technologię druku 3D z wiedzą z podstawy programowej z przyrody, matematyki, informatyki i techniki. – Pomyśleliśmy, że dobrze będzie go wdrożyć w szkołach należących do gminy, bo w ten sposób zaangażujemy uczniów w poszukiwanie rozwiązań i prowadzenie doświadczeń, a nauczycielom stworzymy nową przestrzeń do współpracy międzyprzedmiotowej – wyjaśnia Piotr Zadrożny.
Pierwsze wyzwanie, które trzeba było pokonać, to znalezienie rozwiązania pozwalającego na sformalizowanie współpracy między gminą a fundacją. – Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że szkoły, które chcą przystąpić do programu, będą występowały do nas o zwiększenie swoich budżetów odpowiednio o kwotę wynikającą z oszacowanych dla nich kosztów projektu. Z tych środków zaś będą bezpośrednio rozliczały się z fundacją. Oznaczało to, że podpisanie umowy leży po ich stronie – wyjaśnia Piotr Zadrożny.
W pierwszej kolejności program został wdrożony w jednej szkole podstawowej, w klasach czwartych. W ciągu roku wypracowano wzorzec postępowania, a następnie odbyła się prezentacja projektu dla nauczycieli z innych placówek z udziałem przedstawicieli fundacji. Program chwycił, przez co dziś jest dostępny w pięciu z sześciu działających w Legionowie publicznych szkół podstawowych. – W kolejnym roku zamierzamy objąć nim uczniów klas piątych, a w następnych latach dzieci ze starszych roczników – zapowiada Piotr Zadrożny.
Jakie korzyści
Jak tłumaczy Urząd Miasta Legionowo, współpraca z fundacją przynosi korzyści uczniom i nauczycielom. Połączenie inżynierii i technologii druku 3D z programem szkolnym z różnych przedmiotów pozwala uczniom łatwiej przyswoić wiedzę. Są bowiem angażowani w realizację projektów, dzięki którym mogą zrozumieć zachodzące w przyrodzie procesy chemiczne i fizyczne, ciągłość następujących po sobie zdarzeń. Zajęcia odbywają się na standardowych lekcjach, bo treści merytoryczne projektu opierają się na podstawie programowej Ministerstwa Edukacji Narodowej dla danej klasy. W realizację przedsięwzięcia angażują się nauczyciele z kilku przedmiotów, np. biolog, technik, informatyk i matematyk. Każdy z nich realizuje wybrany element zadania, które potem składają się na całość projektu. Uczniowie z jednym z nauczycieli podsumowują zajęcia. – By zobaczyć, jak wiatr napędza turbinę, muszą ją zbudować i poddać działaniom powietrza – tłumaczy Piotr Zadrożny.
Jeśli chodzi o nauczycieli, to mają oni możliwość nieszablonowego poprowadzenia lekcji. – Zajęcia prowadzą bowiem nauczyciele zatrudnieni w danej szkole, którzy przechodzą specjalny kurs. Fundację organizuje ten kurs, dostarcza też potrzebne materiały, np. zeszyty ćwiczeń, scenariusze lekcji czy pomoce niezbędne do prowadzenia doświadczeń, a także współpracuje przy zakupie drukarki 3D przez szkołę – wylicza Piotr Zadrożny.
Pandemia nie przeszkodziła w realizacji
Po przejściu na naukę zdalną realizacja projektu nie została przerwana, choć odbywa się na nieco innych zasadach. Choćby przez brak dostępu do drukarki 3D, którą obsługuje jedynie nauczyciel. Zadania wynikające z projektu są podzielone pomiędzy poszczególnych uczniów, którzy działają w domach, a wiedza i niezbędne informacje przekazywane są za pomocą internetu (program Teams). – Wbrew pozorom dzieciaki łatwiej sobie radzą z pracą zdalną niż niejeden dorosły. Spotykają się również wirtualnie w grupach poza godzinami lekcji – tłumaczy Piotr Zadrożny.
Dodaje też, że przy tego typu inicjatywach doradza innym jednostkom samorządu terytorialnego znalezienie placówki, która najpierw przeprowadzi pilotaż. – Potem dzięki prezentacji efektów tego projektu dla dyrektorów i nauczycieli z innych szkół łatwiej zaszczepić ten pomysł w pozostałych placówkach. My nie działamy na zasadzie nakazu, tylko zachęcamy. Zresztą sami nauczyciele doskonale potrafią ocenić, że uczniowie dzięki takiemu projektowi nabywają umiejętności samodzielnego wyszukiwania wiedzy, łączenia wiedzy z różnych dziedzin nauki, a dodatkowo uczą się współpracy, co w dzisiejszych czasach jest niezwykle ważne. Nauczyciele widzą też codzienne zaangażowanie uczniów, do działania pobudza ich świadomość, że mogą coś sami wykonać. Nauczanie przez działanie jest najskuteczniejszą formą kształcenia – dodaje Zadrożny.
Ile to kosztuje
Koszt realizacji programu to obecnie niecałe 2 tys. zł rocznie na jedną szkołę. Do tego jednak dochodzi wydatek na wstępie – 9,5 tys. zł, m.in. na zakup drukarki i materiałów do niej. W przyszłym roku wydatki gminy na ten cel jednak wzrosną. Program obejmie bowiem kolejne klasy, tym razem piąte. – Przewidujemy w związku z tym, że jego realizacja będzie kosztowała 5‒6 tys. zł na jedną placówkę. Nie są to wydatki nie do przejścia. Nawet jak ulegną zwielokrotnieniu. Na oświatę rokrocznie wydajemy miliony złotych. Nie zamierzamy na tym oszczędzać, szczególnie że w przyszłości widzimy z tego wymierne korzyści, które mogą znaleźć odzwierciedlenie w wynikach egzaminów zewnętrznych, ale przede wszystkim w nabywaniu kompetencji kluczowych – mówi Piotr Zadrożny.
Finansowanie z własnych środków
Jak tłumaczy Urząd Miasta Legionowo, pieniądze na realizację programu pochodzą z budżetu własnego gminy, który jest zasilany przede wszystkim z podatków płaconych przez mieszkańców oraz od nieruchomości. Legionowo bowiem to miasto, w którym nie ma przemysłu, a co za tym idzie, działalność prowadzi niewiele dużych firm. Subwencja oświatowa wystarcza obecnie na pokrycie kosztów związanych z funkcjonowaniem lokalnej oświaty w 60 proc. – Zależało nam też na szybkim uruchomieniu inicjatywy. Dlatego nie występowaliśmy o zewnętrzne finansowanie, bo wówczas na debiut projektu trzeba by było czekać latami – zaznacza Piotr Zadrożny.