Z pomysłem zliberalizowania handlu materiałami wojskowymi wystąpiła grupa posłów Konfederacji. Na początek przyjrzeli się kamizelkom kuloodpornym oraz hełmom, którymi obrót reguluje ustawa z 2019 r.

Posłowie chcą uzbroić Polaków

Zgodnie z jej zapisami obecnienawet na sprzedaż tego typu sprzętu ochronnego, spełniającego wojskowe i policyjne standardy, trzeba mieć koncesję. Projekt zakłada, że po zmianach hełmy i kamizelki mógłby kupić każdy pełnoletni obywatel Unii Europejskiej, jedynie za okazaniem dowodu tożsamości. „Trudno odmawiać obywatelom Polski, zwłaszcza tym, zamieszkującym jej wschodnie rejony, prawa do wzmocnienia swojej pasywnej ochrony” – twierdzą wnioskodawcy.

Zwracają uwagę na to, że osoby chcące nabyć taki sprzęt ochronny, padają ofiarą oszustów oferujących kamizelki albo hełmy niechroniące nawet przed odłamkami, o pociskach karabinowych nie wspominając. Rynek rzeczywiście jest pełen tego typu wyposażenia. Sprowadzane z Zachodu hełmy wojskowe, dla niepoznaki sprzedawane w celach kolekcjonerskich, można nabyć za 3,5 tys. zł. Tańsze, chroniące jedynie przed odłamkami i rekomendowane na strzelnice, to koszt ok. 2 tys. zł. Podobnie jest z kamizelkami, a te dostępne na rynku chronią głównie przed odłamkami, nożami oraz niektórymi pociskami małokalibrowymi. Nie mają jednak tak skutecznych wkładów balistycznych jak sprzęt wojskowy.

Jest poparcie dla łatwiejszego handlu uzbrojeniem

Pomysłodawcy uwolnienia handlu tego rodzaju akcesoriami argumentują też, że zyskają na tym polscy producenci. Szacują oni, że tylko w pierwszym roku po zmianie przepisów sektor zarobi do 10 mln zł. Projekt ustawy trafił do Sejmu. Większość ugrupowań nie mówi stanowczego „nie”. Skierowano go do prac w komisji spraw wewnętrznych, choć w ocenie niektórych posłów liberalizacja mogłaby być pierwszym wyłomem w prawie regulującym handel bronią. Jak podkreśla wiceminister obrony Paweł Zalewski z Polski 2050, reglamentacja dostępu do broni to jeden z podstawowych obowiązków państwa. – W swojej propozycji tych przepisów nie naruszacie, ale chcecie je istotnie poluzować – wytknął posłom Konfederacji Zalewski, zgadzając się jednak na dalsze prace nad projektem.

Posłowie Konfederacji, składając swój projekt, twierdzą, że będzie on jednym z elementów szeroko omawianej deregulacji i pomoże biznesowi. Pomysł wspiera Paweł Kukiz, który zanim zajął się polityką, dostarczał kamizelki kuloodporne na potrzeby ukraińskiej rewolucji godności lat 2013–2014. – W 2014 r. myśmy na Majdan musieli przemycać kamizelki, bo ustawa o broni i amunicji nie pozwalała na handel. Wtedy było tak, że czy przewoziłem kamizelkę, czy przewoziłbym kałasznikowa, byłoby to traktowane identycznie i uznane za element uzbrojenia. To absurd – mówi Kukiz.

Budowa obrony na ruchu oddolnym? "To błąd"

Innego zdania jest Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa. Jego zdaniem luzowanie przepisów to zła droga. Uważa on, że nawet środki obrony pasywnej mogą być wykorzystane do niecnych celów. – Grupy przestępcze będą mogły łatwiej zaopatrywać się w takie środki – twierdzi. Nie przekonują go też argumenty pomysłodawców, że ludzie sami będą w stanie zadbać o swe bezpieczeństwo. – Nie możemy budować ani obrony cywilnej, ani obronności kraju na społecznych, oddolnych ruchach. Czym innym byłoby zbudowanie ochrony cywilnej i zapewnienie cywilom odpowiednich zapasów albo wyposażenie instytucji państwa w takie środki – mówi.

W zaproponowanym przez Konfederację projekcie ustawy nie uwzględniono też kwestii dalszego handlu tego typu materiałami wojskowymi. Jeśli uwolni się ich sprzedaż, każdy będzie mógł nabyć dowolną liczbę tego typu sprzętu i odsprzedać go, komu tylko będzie chciał. – Doprowadzimy do powstania mechanizmów szarej strefy handlu pozakoncesyjnego, chociażby z krajami, które są w stanie wojny – ostrzega Marcin Samsel. ©℗