Szwajcarski dylemat z frankiem
Obłożenie wysokimi cłami (39 proc.) dużej części szwajcarskich dóbr sprzedawanych do USA nie spowodowało dotychczas osłabienia franka wobec dolara czy euro. Brak takiego mechanizmu dostosowawczego może dalej pogarszać konkurencyjność eksportu, a w dłuższej perspektywie wpłynąć na wzrost gospodarczy, który w drugim kwartale br. wyniósł zaledwie 0,1 proc. Szwajcarskie władze zrewidowały prognozy na 2026 r. w dół.
Farmaceutyki, czekolada, ser i zegarki nie wyjaśniają silnej pozycji franka jako waluty międzynarodowej. To przyciągający kapitał zagraniczny sektor finansowy jest jej podstawą. Wkład banków i ubezpieczycieli do PKB Szwajcarii sięgnął prawie 10 proc. w 2022 r. (za BAK Economics). Przekłada się to na wysoki, przekraczający 70 proc. udział usług w gospodarce.
Osłabianie szwajcarskiej waluty w 2011 r. niewiele pomogło
Siła szwajcarskiej waluty wiąże się z dylematem. Czy próbować sztucznie osłabiać franka i pomóc gospodarce, a tym samym narazić się na gniew Białego Domu i zarzuty manipulacji walutowych? Aby nie antagonizować amerykańskiej administracji, Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) zdecydował się unikać obniżania kursu franka, a jednocześnie nie wykluczył podejmowania interwencji walutowych. Bank J.P. Morgan szacuje, że w 2025 r. takie operacje były niewielkie.
Do osłabienia franka – według wskaźnika realnego efektywnego kursu walutowego (REER) – doszło przed kryzysem finansowym z 2008 r. Była to krótkotrwała anomalia. REER równy 100 traktuje się jako stan równowagi. O ile w latach 2006 i 2007 wynosił on niewiele ponad 80, o tyle już w 2011 r. przekroczył 120 i od tego czasu jest prawie nieprzerwanie wyższy niż stan równowagi. Nawet publikowany przez tygodnik „The Economist” indeks Big Maca od wielu lat umieszcza franka w czołówce najbardziej przewartościowanych walut.
W obliczu kryzysu greckiego szwajcarskie władze od września 2011 r. do stycznia 2015 r. sztucznie zaniżały kurs franka wobec euro. Na niewiele się to zdało. Zaraz po zaprzestaniu tych działań wartość szwajcarskiej waluty wzrosła względem euro jeszcze bardziej. Operacja osłabiania franka była prosta – wystarczyło drukować pieniądz, na który był popyt. Na dodatek nie zwiększało to inflacji. Jednak za wyemitowane franki kupowano aktywa denominowane w euro, które traciły na wartości. Dlatego w 2015 r. SNB zanotował rekordową stratę w wysokości 26 mld franków. Ten niechlubny wynik został pobity w 2022 r. stratą 132 mld franków.
Siła franka spowodowała, że w 2014 r. Szwajcarzy odrzucili w referendum propozycję zwiększenia rezerw złota i zakazu jego sprzedaży przez SNB. Mogłoby to jeszcze utrudnić działania mające na celu obniżenie wartości waluty.
Frank - oaza spokoju w świecie finansów
Rynek walutowy cechuje się dużą zmiennością. Jednak to trendy długoterminowe dotychczas wspierały franka. Jedną z jego głównych zalet w oczach inwestorów jest niskie ryzyko. Kiedy inne waluty tracą na wartości i nawet dolar amerykański przestaje być postrzegany jako bezpieczna przystań, frank prezentuje się jako oaza spokoju. Neutralność i położenie geograficzne spowodowały, że Szwajcaria stała się centrum dla światowych finansów. Już na początku XIX w. jej władze podejmowały próby przyciągnięcia zagranicznego kapitału za pomocą korzystnego systemu podatkowego. Konfederacyjny charakter gospodarki sprawiał, że konkurencja o inwestycje między kantonami była duża.
Alpejski kraj zajmuje obecnie pozycję lidera w zarządzaniu zagranicznym majątkiem. Słynna szwajcarska tajemnica bankowa ewoluowała w stronę większej przejrzystości i współpracy z władzami podatkowymi innych państw (szczególną rolę odegrały naciski USA po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r.). Kraj coraz aktywniej angażuje się też w inicjatywy ograniczające możliwość nielegalnego lokowania kapitału.
Historia z pewnością wpłynęła na jego reputację w świecie finansów, lecz obecnie liczy się stabilność makroekonomiczna. Szwajcaria ma niskie bezrobocie, niewielkie zadłużenie (jak na międzynarodowe standardy), minimalny deficyt budżetowy i nadwyżkę na rachunku bieżącym, a życie polityczne nie jest tam zbyt fascynujące. I co najważniejsze, czynniki te są przewidywalne.
Dlatego inwestorzy są skłonni kupować denominowane we franku aktywa, nawet gdy mogą na tym nominalnie tracić. Działo się tak w okresie ujemnych stóp procentowych. Przy inwestowaniu w obligacje o ujemnej rentowności za 100 franków można było otrzymać po roku np. 99. Czasem nie chodzi o zysk, lecz o ochronę kapitału. Strata to opłata za przechowanie środków.
Po pandemii COVID-19, kiedy prawie wszystkie znaczące gospodarki zmagały się z wysoką inflacją, alpejski kraj zanotował najwyższą średnioroczną inflację na poziomie 2,8 proc. Główna stopa procentowa w USA znajduje się w przedziale 4,25–4,5 proc., w Polsce wynosi 4,75 proc., a Szwajcaria obniża ją do 0. W pewnym momencie SNB może być zmuszony wrócić do polityki ujemnych stóp procentowych, aby ograniczyć aprecjację franka.
Im więcej ryzyka na świecie, tym większe zaufanie do franka. Polska przegoniła Szwajcarię pod względem wielkości gospodarki, ale nie pod względem siły waluty. To nawet dobrze – zbyt mocny pieniądz zaszkodziłby konkurencyjności gospodarki. ©Ⓟ