Stopniowa utrata pamięci, kłopoty z wykonywaniem codziennych czynności, gubienie się w znanych miejscach, zmiany nastroju – to jedne z najczęstszych symptomów demencji. Jej główną przyczyną jest choroba Alzheimera. Analizy przypadków pokazują, że od postawienia diagnozy pacjenci w wieku 65+ żyją średnio jeszcze 4–8 lat. Choć zdarzają się osoby, które mają przed sobą nawet 20 lat, to jakość ich życia jest bardzo niska. Postępujące objawy otępienia prowadzą do bezradności i utraty samodzielności.

Chorych z alzheimerem stale przybywa. Zwłaszcza w krajach rozwiniętych, których społeczeństwa szybko się starzeją, a diagnostyka stoi na wysokim poziomie. W 2020 r. organizacja Alzheimer Disease International (ADI) szacowała liczbę osób zmagających się z różnymi rodzajami otępienia na 55 mln, prognozując, że w 2050 r. może ich być ok. 140 mln. Według Ministerstwa Zdrowia demencję ma 550–650 tys. Polaków, z czego 60–80 proc. cierpi na chorobę Alzheimera. Z badania Polsenior 2 wynika, że symptomy otępienia występują u ok. 16 proc. pacjentów w wieku 60+, przy czym u zdecydowanej większości (ok. 88 proc.) są one łagodne.

Leki i szczepionki na Alzheimera. Walka z beta-amyloidem i białkiem tau

W latach 1996–2020 amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków dopuściła do stosowania w terapii alzheimera sześć preparatów, zaś Europejska Agencja Leków (EMA) – trzy. Przyczyniają się one do łagodzenia objawów i poprawy funkcji poznawczych, ale nie leczą przyczyn demencji ani nie zatrzymują procesów neurodegeneracyjnych. Rozmieszczone po całym świecie laboratoria pracują nad tym, żeby zmienić ten stan. Współcześni naukowcy wciąż odwołują się do odkryć psychiatry i neuropatologa Aloisa Alzheimera, który na początku XX w. nie tylko opisał symptomy wczesnej demencji, lecz także zauważył, że w mózgu chorych gromadzą się blaszki amyloidowe i splątki neurofibrylarne. Te ostatnie powstają w wyniku przemian chemicznych białek tau, które wywołują uszkodzenie neuronów i zanik połączeń między nimi.

Teoretycznie najprostszym sposobem zapobiegania demencji byłoby wywołanie reakcji immunologicznej, w której odpowiednie przeciwciała stopniowo usuwałyby beta-amyloid i białka tau z mózgu pacjentów. Na podstawie takiego mechanizmu działa większość szczepionek. W praktyce okazało się to skomplikowane. Na początku tego stulecia wiele obiecywano sobie po peptydowej szczepionce AN-1792. Miała ona uruchamiać produkcję przeciwciał beta-amyloidowych, które spowalniałyby spadek funkcji poznawczych. Problem w tym, że w badaniach klinicznych przeciwciała zaczęły atakować zdrowe komórki, co doprowadziło u niektórych osób do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. W rezultacie prace nad AN-1792 przerwano. Na drodze do sukcesu szczepionki peptydowej stoi też bariera krew–mózg, która chroni nasze mózgi przed szkodliwymi substancjami, a jednocześnie umożliwia dostarczanie niezbędnych składników odżywczych. Większość peptydów przez nią nie przenika, co dodatkowo obniża szanse powodzenia takiego preparatu.

W laboratoriach zaczęto więc testować szczepionki wykorzystujące fragmenty DNA i mRNA beta-amyloidów. W 2023 r. zespół włoskich naukowców pod kierunkiem Cateriny Vicidomini z Instituto di Biostrutture e Bioimmagini w Neapolu przeanalizował na łamach pisma „Vaccines” cztery preparaty tego typu, które były przedmiotem badań klinicznych na zwierzętach. Badacze doszli do wniosku, że mogą być one skuteczniejsze od terapii anty-amyloidowych i obarczone mniejszym ryzykiem skutków ubocznych, zwłaszcza zapalenia opon mózgowych. Jedna ze szczepionek opartych na DNA (AV-1959D) jest już testowana w Stanach Zjednoczonych na pacjentach z łagodnymi objawami choroby Alzheimera. Na Uniwersytecie Monash w Melbourne trwają zaś prace nad preparatem mRNA, który ma atakować białka tau. Szczepionkę bazującą na cząsteczkach wirusopodobnych (VLP) próbują z kolei stworzyć naukowcy z Uniwersytetu Nowego Meksyku. W badaniach na myszach i makakach wywoływała ona silną reakcję immunologiczną, prowadzącą do usunięcia splątków białka tau.

Nie brakuje też projektów ściśle komercyjnych, choć nierzadko mają one trudności z przyciąganiem inwestorów i zapewnieniem stabilnego finansowania. Doświadczyła tego spółka Vaxxinity, która pracuje nad szczepionką produkującą przeciwciała anty-amyloidowe. W 2024 r. firma wycofała się z giełdy NASDAQ z powodu niskiej ceny akcji i małego wolumenu obrotu. Podobną terapię jak Vaxxinity testują spółki AC Immune i Takeda. Projekt jest obecnie w drugiej fazie badań klinicznych, czyli oceny skuteczności i bezpieczeństwa preparatu u pacjentów. Natomiast laboratoria kalifornijskiego Nuravaksu rozwijają dwie różne szczepionki. Pierwsza – Duvax – ma powodować wytwarzanie przeciwciał anty-tau i anty-amyloidowych. Druga (AV-1959R) to szczepionka mRNA. Firma twierdzi, że preparaty wywołują minimalne skutki uboczne.

Nowoczesna diagnostyka Alzheimera. Testy krwi i biomarkery

Pojawiają się również leki spowalniające postęp choroby. W kwietniu tego roku Komisja Europejska dopuściła do obrotu lecanemab, przeznaczony głównie dla pacjentów z rozpoznaniem łagodnych zaburzeń poznawczych i łagodnej demencji. To preparat anty-amyloidowy, który pomaga usuwać z mózgu szkodliwe białko. W badaniach klinicznych udowodniono, że stosowanie lecanemabu przez 18 miesięcy opóźnia tempo utraty zdolności poznawczych o 27 proc., czyli ok. 3–5 miesięcy. Sprzedawany pod nazwą leqembi lek jest wspólnym dziełem trzech firm biotechnologicznych: japońskiej Eisai, amerykańskiego Biogenu i szwedzkiego BioArctic. Nie jest tani – za oceanem roczna terapia to koszt ok. 26 tys. dol.

Pod koniec lipca 2025 r. europejski Komitet ds. Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi (CHMP) pozytywnie zaopiniował produkowany przez koncern Eli Lilly donanemab (kisunla). Teoretycznie jest on nawet skuteczniejszy niż lecanemab – 18-miesięczna terapia ma spowalniać spadek zdolności poznawczych o ok. 35 proc., czyli 4–7 miesięcy. Problem w tym, że w badaniach klinicznych u 15 proc. pacjentów odnotowano dość poważne skutki uboczne – u prawie 3 proc. wystąpiło nawet krwawienie w obrębie centralnego układu nerwowego. Pozytywna opinia CHMP to jeszcze nie koniec drogi donanemabu na rynek. Ostateczną decyzję podejmie Komisja Europejska.

Charakterystyczne dla choroby Alzheimera zmiany patologiczne w mózgu są wykrywane za pomocą punkcji lędźwiowej, podczas której pobiera się płyn mózgowo-rdzeniowy i oznacza specyficzne biomarkery, przede wszystkim beta-amyloidy i uszkodzone białka tau. Drugą, mniej inwazyjną metodą, jest wykonanie tomografii mózgu (PET). Badania te przeprowadza się u osób, które mają już wyraźne symptomy demencji. Na wczesnym etapie choroby trudno postawić diagnozę, zwłaszcza że długo może się ona rozwijać bezobjawowo – nawet przez 20 lat. Łagodne zaburzenia poznawcze często są zaś traktowane jako naturalny skutek starzenia się. Z biegiem lat w naszym mózgu powoli ubywa neuronów, co negatywnie wpływa na pamięć czy koordynację ruchową. Choć ryzyko choroby Alzheimera rośnie po 65. roku życia, to zaawansowany wiek nie jest jej przyczyną. Nie jest to wiedza powszechna nawet wśród pracowników ochrony zdrowia – według ubiegłorocznego raportu ADI 65 proc. z nich uważa, że demencja to normalny element starości.

Są jednak szanse na to, że diagnostyka stanie się wkrótce skuteczniejsza. W maju 2025 r. FDA dopuściła do sprzedaży urządzenie Lumipulse G, które na podstawie analizy krwi określa poziom beta-amyloidu i zmienionych białek tau w mózgu. W badaniach klinicznych Lumipulse G spisywał się znakomicie – 91,7 proc. osób, u których wykryto blaszki amyloidowe związane z chorobą Alzheimera, miało pozytywny wynik badania tomograficznego. – Ten test to rewolucja, zarówno z punktu widzenia diagnostyki, jak i leczenia. Jeszcze 5–10 lat temu do głowy by mi nie przyszło, że pojawi się badanie krwi, które pomoże w wykrywaniu choroby – mówił współzałożyciel Alzheimer's Drug Discovery Foundation dr Howard Fillit.

Szczepionki i układ odpornościowy. Nowe podejście do zapobiegania demencji

Większość badań nad lekami i szczepionkami koncentruje się na sposobach wyeliminowania z mózgu niebezpiecznych białek. Ale wśród naukowców nie ma jednomyślności co do przyczyny choroby Alzheimera. Duże zainteresowanie wzbudziła opublikowana w tym roku analiza sugerująca, że przed demencją może chronić szczepionka przeciw półpaścowi. W badaniu pod kierunkiem naukowców z Uniwersytetu Stanforda prześwietlono dokumentację medyczną ponad 280 tys. mieszkańców Walii w wieku od 71 do 88 lat. W 2013 r. osoby urodzone po 1 września 1933 r. otrzymały tam możliwość przyjęcia preparatu zostavax. Badacze odkryli, że u pacjentów, którzy się zaszczepili na półpaśca, prawdopodobieństwo wystąpienia demencji w kolejnych siedmiu latach było o 20 proc. niższe niż u tych, którzy się na to nie zdecydowali.

Ulepszoną wersją zostavaxu jest Shingrix. Badacze z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazali, że zastrzyk ten wiąże się z niższym o 17 proc. ryzykiem otępienia niż jego poprzednik. – To wspiera hipotezę, że szczepienie przeciw półpaścowi może zapobiegać demencji – komentował wyniki jeden z autorów analizy dr Maxime Taquet. W Polsce cena jednej dawki shingrixu to 750 zł, ale preparat jest w 50 proc. refundowany.

Wyniki te nasunęły podejrzenia, że nadprodukcja beta-amyloidów i białek tau nie jest przyczyną, lecz kolejnym symptomem choroby Alzheimera. Zwolenników tej teorii nie brakuje. W tekście, który ukazał się w portalu Live Science, prof. Donald Weaver z Uniwersytetu w Toronto podkreślił, że skupienie się na badaniach nieprawidłowych skupisk białek nie przełożyło się na opracowanie skutecznej terapii. „Na podstawie naszych 30-letnich badań mój zespół nie uważa już alzheimera za chorobę mózgu. Uważamy raczej, że jest to przede wszystkim zaburzenie układu odpornościowego w obrębie mózgu” – napisał prof. Weaver. Jego zdaniem obecność beta-amyloidów jest normalnym zjawiskiem w systemie immunologicznym. Gdy mózg ulega uszkodzeniu lub jest narażony na działanie szkodliwych bakterii, produkcja tego białka stanowi główną reakcję obronną organizmu. Jednak z powodu podobieństw błony komórkowej bakterii i komórek mózgu beta-amyloid atakuje również sam mózg, zamiast go chronić. „Prowadzi to do przewlekłej degeneracji komórek nerwowych, która ostatecznie skutkuje demencją” – tłumaczy naukowiec.

Nie jest to jedyna teoria podważająca rolę beta-amyloidów. Niektórzy wiążą rozwój demencji z nieprawidłowym działaniem mitochondriów, które przestają efektywnie dostarczać energię do mózgu. Kilka lat temu w świecie medycyny głośno było też o badaniach, które sugerowały, że do choroby Alzheimera przyczyniają się bakterie odpowiedzialne m.in. za parodontozę – naukowcy odkryli je w mózgach 96 proc. badanych pacjentów.

O ile współczesna nauka nie jest zgodna co do przyczyn demencji, o tyle nie ma wątpliwości, że możemy się starać jej zapobiec. Pomogą w tym rzucenie używek, rozsądna dieta, aktywność fizyczna i podtrzymywanie kontaktów społecznych. Zwłaszcza po czterdziestce warto o to zadbać. ©Ⓟ