„Use it or lose it” (wykorzystuj lub trać) – tytuł pracy Fatiha Guvenena, Gueorguia Kambourova, Burhanettina Kuruscu, Sergio Ocampo oraz Daphne Chen od początku sugeruje, jaki był rezultat ich badań nad optymalnym opodatkowaniem kapitału. W czasach, gdy dominującym sposobem pozostaje podatek dochodowy – tak od osób fizycznych, jak i przedsiębiorstw, zaś o podatkach majątkowych w większości krajów nie słyszy się od dekad, autorzy stawiają prowokacyjną tezę: to ten drugi przynosić może bardziej pożądane rezultaty.
Tradycyjne modele ekonomiczne koncentrują się na wielkościach zagregowanych w skali całej gospodarki. Abstrahują w dużej mierze od różnic między gospodarstwami domowymi czy firmami, zakładając, iż to agregaty najskuteczniej odpowiadają na pytania ekonomistów dotyczące wzrostu gospodarczego czy optymalnej polityki monetarnej. Takie podejście jest po części konsekwencją ograniczonego dostępu do danych i mniejszego zaawansowania technik obliczeniowych. Nietrudno się domyślić, że wymuszało to maksymalne uproszczenie modeli.
Jednym z podstawowych rezultatów, wynikających z tego podejścia, była równoważność między podatkiem majątkowym a podatkiem od dochodów z kapitału. Nasuwa się ona dość naturalnie, jeśli przyjmiemy, iż stopa zwrotu z inwestycji jest jednakowa w całej gospodarce. Zilustrujmy to następującym przykładem: jeśli roczna stopa zwrotu wynosi 4 proc., to zainwestowany 1 tys. dol. zawsze przyniesie 40 dol. dochodu. Dziesięcioprocentowy podatek od dochodu będzie równy podatkowi majątkowemu w wysokości 0,4 proc. Ta ostatnia liczba to po prostu iloczyn stopy zwrotu i stawki podatku dochodowego.
Na czym polega przewaga podatku dochodowego? To kwestie praktyczne – przede wszystkim księgowość. Dochód jest stosunkowo łatwy do kontrolowania: figuruje w bilansach przedsiębiorstw, a przepływy pieniężne dają jego dobre przybliżenie. Z majątkiem sprawa jest skomplikowana: wartość aktywów finansowych, środków trwałych czy nieruchomości nieustannie się zmienia, a z braku rynkowej wyceny wielu z nich konieczna staje się praca rzeczoznawcy. Taka wycena może być kontestowana, a jej obiektywność – podważana. To ostatnie było powodem zawieszenia podatku majątkowego w Niemczech w 1997 r. przez Federalny Trybunał Konstytucyjny.
Co zatem nowego mają do powiedzenia współcześni ekonomiści? Guvenen i współautorzy, wykorzystując współczesne techniki obliczeniowe, wprowadzają do modelu firmy różniące się produktywnością. W konsekwencji upada założenie o jednolitej stopie zwrotu. Równoważność między podatkiem dochodowym a majątkowym w tym ujęciu przestaje obowiązywać. Wyobraźmy sobie, że dwie firmy ponownie inwestują po 1 tys. dol. Pierwsza z nich osiąga zwrot pięcio-, a druga czteroprocentowy. Przy podatku majątkowym, takim jak w poprzednim przykładzie, obie zapłacą po 4 dol. podatku. Jeśli jednak zastosujemy taki sam jak wcześniej podatek dochodowy, pierwsza zapłaci 5 dol., druga zaś tylko 4 dol.
Badacze analizują wpływ tego efektu na decyzje inwestycyjne, a w konsekwencji – na produkcję, konsumpcję i ogólny dobrobyt. Wyniki są co najmniej zaskakujące, biorąc pod uwagę kształt obecnych systemów podatkowych. Okazuje się, że optymalna jest relatywnie wysoka stawka podatku majątkowego, połączona z kompensującym ją częściowo ujemnym podatkiem dochodowym – czyli de facto subsydium. W ten sposób ci, którzy robią ze swojego kapitału dobry użytek, inwestując go efektywniej, płacą relatywnie niższy podatek, ci zaś, których majątek leży odłogiem, za bierność muszą zapłacić.
To oczywiście rezultat teoretyczny: w dalszym ciągu nie rozwiązuje on problemu wycen, za sprawą których żaden rząd nie jest w stanie precyzyjnie wyliczyć optymalnych stawek podatkowych. Co więcej, model zakłada doskonałą konkurencję, w realiach której wszystkie dochody są „zasłużone”: więcej zarabia ten, który faktycznie jest bardziej produktywny. W obliczu siły monopolistycznej zależność ta przestaje zachodzić, a wyższy zysk monopolisty jest wręcz symptomem jego szkodliwości. Warto o tym pamiętać w dobie zysków monopolistycznych przekraczających już niemal 20 proc. globalnego dochodu.
Tym niemniej wynik pracy Guvenena i jego zespołu stanowi ciekawą sugestię dotyczącą kierunków rozwoju polityki podatkowej. W świecie coraz bardziej bazującym na przetwarzaniu informacji, możliwości wyceny stawać się będą rzetelniejsze, a obliczanie optymalnych stawek podatkowych – coraz bardziej realne. Być może przyszłościowa strategia polityki fiskalnej winna więc rezultaty te uwzględnić. ©Ⓟ