Szara flota to głównie tankowce przewożące ropę. Raz, że to najbardziej zyskowna część handlu morskiego, a dwa, że to surowiec strategiczny. Dlatego w geopolitycznej grze często używa się sankcji, które są dla zachodnich polityków sposobem pokazania siły i sprawczości. Ale mają też swoje – konkretne – konsekwencje. Jedną z nich jest zjawisko „znikających tankowców”.
W sensie praktycznym polega ono na wyłączeniu przez kapitana jednostki Systemu Automatycznej Identyfikacji (AIS). System zapewnia automatyczną wymianę danych o położeniu między płynącymi statkami i umożliwia im komunikację z brzegowymi systemami nadzorującymi ruch morski. Wyłączenie AIS sprawia, że tankowca nie widać – to odpowiednik jazdy bez świateł samochodem, kiedy chce się przemknąć nocą przez policyjną obławę. Pływanie bez AIS jest ryzykowne, ale w efekcie statek może dotrzeć do portu przeznaczenia incognito.
W normalnych czasach morska szara strefa nie byłaby wielkim problemem. Jednak czasy nie są zwyczajne. I widać to w statystykach. Ekonomiści oszacowali, że w latach 2017–2024 szara flota przewoziła średnio prawie 8 mln t ropy miesięcznie. Nie jest to mało. To ok. 40 proc. całego eksportu światowej ropy raportowanego do ONZ-owskiej bazy danych Comtrade w tamtym okresie. Ale ciekawe rzeczy zaczynają się dziać dopiero po roku 2022 – czyli po wprowadzeniu sankcji na sprzedawaną drogą morską ropę z Rosji.
Po inwazji putinowskiej Rosji na Ukrainę światowy eksport ropy spadł z 30 mln do 15 mln t. To dane oficjalne. Jeżeli teraz porównać z nimi obliczenia ekonomistów, to widać, że dokładnie w tym samym momencie wolumen ropy przewożonej przez szarą flotę urósł z 5–7 mln do 10–12 mln t. To oznacza, że od trzech lat legalny i nielegalny obrót ropą na morzach i oceanach zaczął się do siebie zbliżać. Jeszcze nie jest tak, że na każdy legalny tankowiec przypada jeden płynący sobie bez świateł. Relacja przypomina już jednak dwa szare statki na trzy legalne.
Oczywiście ropa, która wpłynęła do systemu na szaro, nie funkcjonuje w nim na równych prawach, co legalna. Producenci i spedytorzy wiedzą, że towar jest szemrany. I że muszą go wpompować w system ze zniżką – gdyby tego nie zrobili, to żaden kupiec nie zawracałby sobie głowy ofertą. A to oznacza, że oficjalny rynek ropy po 2022 r. ma szarego brata bliźniaka, którego obecność – oczywiście po obniżonej cenie – wpływa na relacje w świecie oficjalnym. To ekonomiczny fakt, który musimy brać pod uwagę w naszym myśleniu o rynku surowców i o szczelności systemów sankcyjnych. ©Ⓟ