Obawy o spadek popytu wynikający przede wszystkim z polityki celnej Donalda Trumpa sprawiły, że cena baryłki Brent spadła w okolice 70 dolarów. W tle przewija się możliwe złagodzenie amerykańskich sankcji na Rosję
Tomasz Jóźwik
Tomasz.jozwik@infor.pl
W trakcie trwającego dwa miesiące, niemal nieprzerwanego spadku, ropa naftowa potaniała o 15 proc., a cena baryłki Brent obniżyła się do 68 dolarów. W ostatnich dniach notowania ustabilizowały się i w środę notowania zbliżyły się do 70 dolarów za baryłkę. Cena surowca utrzymuje się w pobliżu najniższego poziomu od 3 lat.
Rosnąca podaż ze strony OPEC i perspektywa dalszego wzrostu dostaw, w połączeniu ze wszechobecną niepewnością związaną z cłami, popchnęły rynek w dół – napisali w komentarzu analitycy ING.
Cła zmniejszają popyt na ropę
Po nałożeniu 20-proc. ceł na produkty z Chin i wielkim zamieszaniu związanym z podnoszeniem taryf na import z Kanady i Meksyku (ostatecznie 10-25 proc. opłatami objęte zostały tylko niektóre produkty), w środę w życie weszły 25-proc. cła na stal i aluminium sprowadzane do USA. Ekonomiści coraz częściej zwracają uwagę na szkody, które polityka handlowa prowadzona przez prezydenta Donalda Trumpa może wyrządzić amerykańskiej gospodarce. Potencjalne negatywne konsekwencje mają przełożenie na prognozy. W opublikowanej w poniedziałek analizie ekonomiści Goldman Sachs obniżyli szacunki dotyczące rocznego tempa wzrostu PKB w IV kw. 2025 roku z 2,2 do 1,7 proc.
Oznacza to, że spowolnienie w amerykańskiej gospodarce, zapoczątkowane w drugiej połowie zeszłego roku, może być głębsze i potrwać dłużej, niż dotychczas się wydawało. Nieznacznie wzrosło również ryzyko recesji w najbliższych 12 miesiącach. Niższy wzrost gospodarczy z reguły przekłada się na spadek zapotrzebowania na ropę naftową, której Stany Zjednoczone zużywają najwięcej na świecie.
Sygnały słabnącego popytu płyną również z Chin. W dwóch pierwszych miesiącach 2025 roku Chiny importowały ok. 10,4 mln baryłek ropy dziennie, o 3,4 proc. mniej niż przed rokiem. Ostatnie dane makroekonomiczne – na przykład pokazujące spadek cen konsumpcyjnych o 0,7 proc. w lutym – sugerują, że chińska gospodarka nie rozwija się przesadnie szybko. A problemy mogą narastać, bo polityka handlowa Donalda Trumpa, jeśli nie ulegnie zmianie, będzie ograniczać tempo wzrostu chińskiego PKB. Chiny są drugim konsumentem ropy na świecie. Łącznie z USA odpowiadają za ok. 35 proc. globalnego zużycia.
Więcej produkcji, mniej sankcji
Za spadek cen surowca częściowo odpowiada również zapowiadane od 1 kwietnia zwiększenie produkcji przez Organizację Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), która wspólnie z kilkoma sojusznikami z Rosją na czele działa pod szyldem OPEC+. W 2022 roku OPEC+ zaczął ograniczać produkcję, żeby podtrzymać cenę surowca na odpowiednim poziomie. Łącznie cięcia sięgnęły niemal 5,9 mln baryłek dziennie. Z tej kwoty ograniczenie produkcji na poziomie 3,7 mln baryłek uzgodnione zostało na poziomie organizacji i będzie obowiązywać do końca 2025 roku. Dodatkowe ograniczenia w wysokości 2,2 mln baryłek nałożyło na siebie dobrowolnie osiem państw – przede wszystkim Arabia Saudyjska i Rosja.
Z tych restrykcji sygnatariusze porozumienia mieli się etapami wycofywać od października zeszłego roku. Jednak niska cena ropy sprawiła, że decyzja została odłożona. Od nowego miesiąca dodatkowa produkcja zacznie stopniowo trafiać na rynek. Dalsze przedłużanie cięć naraziłoby państwa ograniczające produkcję na utratę rynku na rzecz państw spoza OPEC+ - takich jak Brazylia, Kanada czy USA – które ostatnio zwiększają wydobycie.
Nad rynkiem ropy unoszą się także spekulacje dotyczące złagodzenia amerykańskich sankcji nałożonych na Rosję. Według źródeł agencji Reuters Biały Dom poprosił Departamenty Stanu i Skarbu o sporządzenie listy sankcji, które mogłyby być poluzowane. Ograniczenie restrykcji będzie zapewne jednym z elementów rozmów między USA i Rosją na temat wstrzymania walk na Ukrainie. Na początku stycznia, tuż przed odejściem z urzędu, prezydent Joe Biden nałożył najbardziej dotkliwe restrykcje od rosyjskiej napaści na Ukrainę w lutym 2022 roku, obejmujące czołowych producentów ropy (Gazprom Neft, Surgutneftegas) i flotę statków służących do transportu surowca. Sankcje sprawiły, że chińskie i hinduskie porty przestały obsługiwać jednostki objęte sankcjami, co utrudniło Rosji sprzedaż surowca. Chiny i Indie to obecnie główni odbiorcy rosyjskiej ropy.
Statki znów na morzu
Choć żadne formalne decyzje dotyczące zniesienia restrykcji nie zapadły, to ugodowe sygnały wysyłane w kierunku Rosji przez prezydenta Donalda Trumpa wystarczyły, żeby Rosjanie przeszli do działań. Według agencji Bloomberg trzy statki objęte sankcjami zostały w ostatnich dniach załadowane ropą w porcie Nachodka. Także inne jednostki opuściły kotwicowiska, na których stały od wprowadzenia restrykcji. W trakcie czterech tygodni zakończonych 9 marca ze wszystkich rosyjskich portów wypłynęło 3,37 mln baryłek ropy dziennie, najwięcej od początku listopada.
Ale nie wszystkie czynniki sprzyjają spadkom cen ropy. Amerykańska administracja zasygnalizowała w ostatnich dniach możliwość nałożenia sankcji na irański sektor naftowy. Iran produkuje ok. 3,3 mln baryłek dziennie, z których 1,2 mln eksportuje. Eksperci szacują, że amerykańskie sankcje mogą zmniejszyć zagraniczną sprzedaż o dwie trzecie, przynajmniej w krótkoterminowej perspektywie.
Innym czynnikiem sprzyjającym wzrostom cen ropy jest taniejący dolar. Ropa rozliczana jest w dolarze i jego spadek sprawia, że surowiec jest tańszy dla państw posługujących się innymi walutami. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, ekonomiści Goldman Sachs podtrzymali w zeszłym tygodniu swoją prognozę, zakładającą średnią cenę baryłki Brent na poziomie 78 dolarów w tym roku. Jednocześnie zaznaczyli, że bardziej prawdopodobna jest jej korekta w dół niż w górę.