Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
Jan Wróbel, dziennikarz i publicysta
/
DGP
/
Wojtek Gorski
Reklama
Reklama
Prawica długo była w Polsce obozem światłych reform, dzisiaj kojarzona jest przede wszystkim z brakiem skrupułów. Niemal wszystkie głoszone kiedyś przez światłą prawicę przemiany – od cywilizacyjnej (wyciągnięcie Polski z półki sprawnego wykonawstwa zachodnich projektów politycznych i gospodarczych) do edukacyjnej (więcej dumy z kraju w szkole, budzenie szacunku do nauczycieli, zwiększenie praw rodziny w szkolnictwie, podniesienie poziomu humanistyki) – pozostają w cieniu pajęczyny personalnej.
/>
MAGAZYN DGP z 23.06.17
/
Dziennik Gazeta Prawna
Ponieważ każda władza musi mieć jakąś ideę lepszą niż „partia na swoim”, ministrowie spędzają sporo czasu na mszach, ale rząd jest niekatolicki z ducha i praktyki. Jedną z idei budzących jego szczególne obrzydzenie jest fundamentalna dla katolickiej wizji polityki idea pomocniczości państwa (silne państwo umacnia instytucje społeczne, autonomiczne wobec władz).
Z ogromnej władzy personalnej lidera polskiej prawicy może wynikać polityka rządu znacznie lepsza niż ta przed 2015 r. – ale tylko wówczas tak by się działo, gdyby prezes Jarosław Kaczyński mógł uruchomić wielką liczbę spychanych dotąd na margines ludzi wartościowych. Niestety, PiS (a w raz z nim Polska) płaci frycowe za wieloletnią marginalizację własnego środowiska. Częściowo marginalizacja była skutkiem kontrakcji elit, świadomych zagrożenia niesionego przez plany Kaczyńskiego.
Częściowo jest skutkiem fiaska pierwszego rządu PiS, w którym Andrzej Lepper był wicepremierem. Wychodziło komicznie, nie ma się co dziwić, że nie tak znowu wielu ekspertów garnęło się potem do PiS... Kiedy „dobra zmiana” zaczęła mianować i mianować, niewiele miała takich osób jak Anna Streżyńska. W otoczeniu PiS upowszechnił się pogląd, że niedostatek kompetencji jest zasługą: nie umieją, bo nie byli częścią skorumpowanej elyty z Układu.