Ich miejsce zastąpili drwale, crossfiterzy i heteropolitarni. I jakoś tak się zdarzyło, że komentarzy na temat współczesnych macho zechciały udzielić tylko kobiety. Przypadek?
/>
Napakowany, z żelem we włosach, w markowej podkoszulce polo, w samochodzie z szyberdachem. Do tego biały uśmiech i ciemne okulary. Takiego macho pamiętamy. Traktujemy jak relikt przeszłości, który odszedł w niepamięć razem z latami 80. Za macho można się dziś przebrać, w macho można wcielić się w grze komputerowej, ale żadna z nas z takim macho wolałaby się nie pokazywać ani tym bardziej wiązać. Bo kto chciałby mieć za faceta latynoskiego nudziarza, który nawet podczas randki musi wyjść poprawić fryzurę?
Potem macho stał się bardziej męski, jak Antonio Banderas w filmie „Desperado”. Milczący i silny introwertyk, dający oparcie, a jak trzeba, to i w zęby w obronie ukochanej kobiety. A potem nastały lata dwutysięczne z metroseksualnym typem mężczyzny miłującym markowe ciuchy i ekologię. I trochę za tym dawnym twardzielem zaczęło być tęskno.
Razem ze specjalistkami od psychologii i relacji międzyludzkich postanowiłam odnaleźć we współczesnym mężczyźnie cechy macho.
Gdzie siła miesza się z przemocą
Pomaga mi ich szukać dr Karolina Zalewska-Łunkiewicz z Uniwersytetu SWPS w Katowicach. Ale chociaż początkowo myślałyśmy, że dziś prawdziwych twardzieli już nie ma, to szybko się okazało, że każda z nas przynajmniej jednego takiego faceta zna. Tyle że na co dzień skrywają się pod niewinnymi często określeniami. O zgrozo, często nadawanymi im przez partnerki. „Misie”, „Pysie” i inne stworzonka mają nieco złagodzić ich wizerunek i zmylić tropicieli.
– Typ macho znalazł opis w literaturze z zakresu psychologii społecznej już w latach 80. ubiegłego stulecia. Określenie to nie zawęża się jedynie do narcystycznej dbałości o wygląd zewnętrzny i bycia umięśnionym, napakowanym, lecz obejmuje wiele cech, które nawiązują do stereotypu męskości: siłę, zdecydowanie, czasem wręcz agresję, jednak nie zawsze brak inteligencji – tłumaczy dr Zalewska.
Współczesnych twardzieli nadal znajdziemy na siłowniach. Zamiast żelu we włosach mają tatuaże, a po crossfitowym treningu zamiast skoczyć na piwo, piją koktajl białkowy, koniecznie z BCAA, i kładą się wcześniej spać w trosce o zdrowie i urodę.
Nie wszystkim kobietom to odpowiada. Dlatego do macho nie każda z nas pasuje.
– Macho obrazuje faceta typowego w rozumieniu tradycyjnych stereotypów płci, więc można przypuszczać, że przyciąga podobne sobie panie. Kobiety skoncentrowane na ciele i jego atrakcyjności, potrzebujące poczuć się bezpiecznie przy kimś, kto kojarzy się z siłą. Co czasami wiedzie je na manowce, zwłaszcza kiedy owa siła miesza się z przemocą – dodaje psycholog. – Czasami to kobiety, które marzą o byciu księżniczką w ramionach prawdziwego mężczyzny, trochę zależne, być może podświadomie tęskniące za akceptacją i uwagą.
Zalewska-Łunkiewicz podkreśla, że współczesny macho zdecydowanie różni się od tego z lat 80. – Można obserwować modę na survival, bushcrafting (umiejętność przetrwania w dziczy), wielu mężczyzn korzysta z intensywnych treningów crossfit czy biega w ultramaratonach – skojarzenia z siłą fizyczną są jednoznaczne. W wyglądzie dominuje zadbana sylwetka, wymodelowana fryzura i zarost, czyli dość ugruntowany w języku potocznym miejski drwal. Ale ten męski wyglądem facet ma przed sobą psychologiczne wyzwania. Oczekuje się od niego ambicji i zaradności, a przy tym troski i empatii. Współczesny macho ma być heteropolitarny (z ang. heteropolitan, z gr.: heteros – różny, polys – liczny) – wyjaśnia.
Taki mężczyzna zazwyczaj mieszka w mieście, ma rodzinę i odnosi sukcesy w pracy. Dba o bliskich, o siebie i o swój wygląd fizyczny. Z jednej strony potrafi zawalczyć, z drugiej – jest czuły i opiekuńczy. – Wobec takiego typu mężczyzny więcej w nas kulturowego przyzwolenia na bycie emocjonalnym. Przyzwolenia na to, by wzruszali się czy nosili mniej typowe ciuchy – podkreśla dr Zalewska-Łunkiewicz.
Zdaniem psycholog od 30 lat stale zacierają się różnice między płciami. Dziś nie ma już prawie nic, co byłoby typowo męskie. Zamiast rozgraniczenia na to, co dla pań, a to, co dla panów, mamy unisex. Dla obu płci są już nie tylko jeansy w tym sam kroju, ale też perfumy, maseczki do włosów, biżuteria czy zestawy witamin. – Rozumiejąc macho w jego oryginalnym znaczeniu, powiedziałabym, że macho to dzisiaj w wielu warstwach społecznych relikt i w tym sensie nie ma płci – podkreśla psycholog.
Twardziel z kobiecym podejściem
Z tym, że dzisiejszy macho to nie zawsze przedstawiciel płci męskiej, zgadza się też Małgorzata Osowiecka, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie. – Współczesne role mężczyzn i kobiet coraz częściej się przenikają. Kobieta może być opiekunką domowego ogniska, a w pracy zarządzać dużym projektem – uważa Osowiecka. – Mężczyzna może być kierowcą rajdowym, ale może również pełnić rolę opiekuna osób starszych lub dzieci. Nikogo dziś nie dziwi, że panowie podejmują się zawodów czy też wchodzą w role zarezerwowane kiedyś tylko dla pań. To efekt coraz większego równouprawnienia i samowystarczalności kobiet. Dziś macho po prostu już nie są tak potrzebni. Bo co by mieli robić? Walczyć o swoje wybranki w czasach pokoju?
Zdaniem Osowieckiej, poza równouprawnieniem, na zanik potrzeby bycia macho wpływają też zmiany zachowań emocjonalnych obu płci. – Coraz częściej panom pozwala się wyrażać emocje typowo kobiece. Płaczący mężczyzna, mężczyzna z depresją, mężczyzna troskliwy i pomocny, czyli empatyczny – to dzisiaj częsty obrazek w kinie, w reklamach, na zdjęciach, ale i w życiu. Warto wiedzieć, że płeć psychologiczna (cechy charakteru) i społeczna (to, jak skłonni jesteśmy prezentować się w oczach innych ludzi) kształtuje się od dzieciństwa, przez wiek dojrzewania aż do dojrzałego wieku, gdy osiąga najwyższe i niepodlegające zmianie nasilenie – mówi.
Dzisiejszy macho ma łączyć w sobie cechy uchodzące za typowo męskie – siłę, zdecydowanie, podejmowanie inicjatywy, dominację oraz typowo kobiece opiekuńczość, troskliwość, emocjonalność, wrażliwość i empatię. Jeśli mężczyzna wynosi z domu zapisane głęboko w psychice słowa „nie możesz okazać słabości, musisz być silny”, wtedy tej słabości nie okaże. Nie oznacza to jednak, że jej nie poczuje i nie zachce mu się zapłakać. – To przyzwolenie, aby panowie przejęli niektóre zachowania uznawane za typowo kobiece, sprawia, że dojrzewają nieco inni mężczyźni – bardziej emocjonalni, zwłaszcza w zakresie odczuwania strachu czy smutku. Również kobiety zaczynają być traktowane inaczej i coraz częściej pozwala im się pokazywać typowo męską emocję gniewu – dodaje Osowiecka.
Sami badacze coraz częściej kwestionują stary porządek płci. Według nowych społecznych reguł emocjonalni mężczyźni mogą niedługo stać się normą, a nie wyjątkiem. Profesor Susan Elliott z Monash University, australijska psycholog, sugeruje, że fenomen „opiekuńczej męskości” staje się coraz bardziej realny w naszym świecie.
– Dla przykładu: w Australii właśnie – jak wynika z moich osobistych obserwacji – widzimy coraz częstsze zrównanie ról płciowych oraz większą tolerancję dla niestereotypowego porządku społecznego w ogóle. W tym społeczeństwie zbyt nachalne zaloty czy odprowadzenie kobiety do domu bez jej wyraźnej zgody jest bardzo źle widziane, może nawet być podstawą stwierdzenia popełnienia przestępstwa. To kobieta decyduje, na jakie zaloty chce sobie pozwolić, a mężczyzna zazwyczaj szanuje jej niezależność i zdecydowanie – mówi Osowiecka.
No dobrze, wiemy już, że współczesny macho ma coraz więcej cech kobiecych. Dla niektórych pań tego typu cechy stały się wręcz wabikiem: coraz więcej z nas poszukuje mężczyzny nie w typie macho, ale raczej miłego, chciałoby się powiedzieć – potulnego baranka. – Badania pokazują, że najlepsze, najdłuższe i najbardziej satysfakcjonujące dla obu zainteresowanych związki tworzą osoby nie z cechami typowo kobiecymi i typowo męskimi, ale osoby z cechami androgenicznymi, a więc posiadające mieszankę cech obu płci, mimo jasnej tożsamości płciowej – zauważa Osowiecka.
Kobieta jako matka ponosi większe koszty zarówno noszenia dziecka w swoim łonie, jak i jego późniejszego wychowania. Poszukuje więc mężczyzny, który będzie zabiegał o jej względy. W walce o płeć przeciwną mężczyźni prezentują się więc jako typowo męscy, nawet jeśli pracują na stanowisku typowo kobiecym. Rozprzestrzenienie swoich genów jest największą troską mężczyzny z punktu widzenia przetrwania gatunku. Stereotyp macho w tym lub nieco delikatniejszym wydaniu będzie więc pokutował do czasu, aż zaczniemy rozmnażać się w inny sposób lub kobiety staną się jeszcze bardziej samowystarczalne.
Męskość w opałach
W czasopiśmie „Social Psychology” naukowcy z Uniwersytetu w Waszyngtonie opisują badanie, które miało na celu zrozumienie, w jaki sposób mężczyźni reagują, gdy ich męskość jest zagrożona. Eksperyment wykazał, że panowie, którzy otrzymali fałszywie niskie wyniki w teście siły ręki (zaciskali wcześniej specjalny przyrząd), następnie przeszacowywali swój wzrost średnio o parę centymetrów. Twierdzili też, że mają bardziej romantyczne relacje, opisywali siebie jako bardziej agresywnych i wysportowanych, a także wykazywali mniejsze zainteresowanie stereotypowo kobiecymi produktami. Badacze twierdzą, że to wszystko przez presję, jaką mężczyźni czują, aby sprostać stereotypom płci. Zwłaszcza jeśli ich męskość jest w jakiś sposób zagrożona.
Niezależnie od tego, czy jest pomocą kuchenną, prezentuje wykład w sali konferencyjnej, walczy na arenie sportowej czy bierze udział w debacie politycznej – tradycyjnemu mężczyźnie przypisuje się rolę dominującą, silną i asertywną. Tylko na własne ryzyko mężczyźni pokazują swoją „miękką” stronę. Podobnie w przypadku kobiet: będą one etykietowane, jeśli spróbują przejąć kontrolę nad sytuacją, w której się znajdują, przejawiając siłę i determinację.
– Wyobraźmy sobie klasyczną niemalże sytuację: na spotkaniu pracowniczym jest dziewięć kobiet i jeden mężczyzna. Jeżeli w dowolnym momencie będzie on chciał zabrać głos, uczestniczące w spotkaniu kobiety z dużym prawdopodobieństwem będą traktować jego opinię jako ważną i jego głos w dyskusji jako „męski przywilej” – mówi Osowiecka. – Inaczej będzie w przypadku, gdy na sali będzie dziewięciu mężczyzn i jedna kobieta. Kiedy to ona postanowi zabrać głos w dyskusji – mężczyźni mogą ją wysłuchać, ale mogą również zignorować jej opinię. I ten drugi scenariusz jest bardziej prawdopodobny w większości społeczeństw.
Zdaniem psycholog, gdyby socjalizacja płci nie była tak wyraźnie przestrzegana w procesie wychowawczym (w domu, szkole, przedszkolu itp.), mielibyśmy również nieco innych macho i nieco inne typowe kobiety. Jednak na świecie nadal wiele sprowadza się do kupowania chłopcu niebieskich, a dziewczynce różowych ubranek. To w połączeniu z tezami o dążeniu mężczyzn do zdobywania kobiet sprawia, że typowy macho, jakiego wszyscy już dobrze znamy – silny, włosy na klacie, zdecydowany, agresywny – długo jeszcze nie odejdzie do lamusa.