W kwietniu zakończyły się konsultacje dotyczące ustawy o fundacji rodzinnej. Największe emocje właścicieli polskich firm rodzinnych związane są z uprawnieniami zachowkowymi spadkobierców fundatora.
Aktualnie proponowane przepisy, związane ze zmianami w Kodeksie Cywilnym, jasno wskazują, że majątek wniesiony przez fundatora do fundacji (która z prawnego punktu widzenia jest osobą trzecią wobec fundatora) będzie podlegał zaliczeniu do masy spadkowej, tak samo jak darowizny dokonane na rzecz spadkobierców fundatora oraz osób uprawnionych do zachowku.
Oznacza to brak jakiegokolwiek ograniczenia czasowego, a firmy rodzinne uważają, że jest to rozwiązanie bardzo niebezpieczne. Dla porównania, darowizna dokonana na rzecz osoby trzeciej podlega zaliczeniu do masy spadkowej tylko w okresie 10 lat od dnia dokonania darowizny. W praktyce oznacza to, że jeżeli spadkodawca umrze np. po 11 latach od dokonania takiej darowizny, jej wartość nie będzie zaliczana do masy spadkowej. Tym samym nie będzie miała wpływu na wysokość ewentualnych roszczeń o zachowek.
Istotne jest, że w przypadku większości zagranicznych fundacji istnieją znaczne ograniczenia w dziedziczeniu majątku, wniesionego do fundacji, w tym ograniczenia czasowe w zaliczenia tego majątku do masy spadkowej po zmarłym fundatorze.
- Proponujemy, aby wprowadzono co najmniej 10-letni okres ograniczenia w zaliczaniu majątku wniesionego do fundacji na poczet masy spadkowej, a optymalnie do 2-3 lat (od dnia wniesienia do fundacji do śmierci fundatora) - mówi w rozmowie z MarketNews24 Katarzyna Karpiuk, radca prawny, ekspertka ds. sukcesji, Kancelaria Ożóg Tomczykowski. - Utrzymanie pewnego, aczkolwiek krótkiego, okresu buforowego, zabezpieczy także spadkobierców przed pochopnymi decyzjami fundatora dokonywanymi na „łożu śmierci” i ewentualnym działaniem zmierzającym do celowego pokrzywdzenia spadkobierców.
Taka regulacja będzie stanowiła także zachętę to odpowiednio wczesnego rozpoczęcia procesu planowania sukcesji z wykorzystaniem fundacji rodzinnej.
Lista rozbieżności, dotycząca projektu ustawy, jest nadal dość długa. Dla przykładu, projekt przewiduje, że fundusz założycielski stanowi mienie wniesione przez fundatora do fundacji, o wartości co najmniej 100 000 zł. Oznacza to, że może on mieć charakter niepieniężny (analogicznie jak aport w przypadku spółek handlowych) – czyli może to być np. nieruchomość, papiery wartościowe, udziały/akcje w spółkach kapitałowych. Pokrycie ewentualnych wydatków związanych z funkcjonowaniem fundacji wiązałoby się wówczas z koniecznością spieniężenia tych aktywów bądź koniecznością zaciągnięcia zobowiązania przez samą fundację (pożyczki, kredytu bankowego), a to z kolei stoi w oczywistej sprzeczności z celem fundacji rodzinnej.
- Rekomendujemy powrót do wcześniejszych założeń ustawy, według których fundusz założycielski powinien być wnoszony w gotówce – wyjaśnia mec. K.Karpiuk.
Nie jest też przesądzone, że instytucja fundacji rodzinnej zaistnieje w polskim prawodawstwie właśnie pod taką nazwą. Organizacje charytatywne obawiają się, że słowo „fundacja” przestanie być utożsamiane z działalnością, którą prowadzą i doprowadzi do spadku zaufania społecznego do fundacji prowadzonych przez organizacje pożytku publicznego.
- Moim zdaniem są to obawy całkowicie nieuzasadnione – ocenia Katarzyna Karpiuk. – Poza granicami Polski obowiązuje nazwa fundacja zarówno dla podmiotu umożliwiającego przeprowadzenia sukcesji, jak i dla prowadzenia działalności charytatywnej i nie wywołuje to kolizji.