Wraz z początkiem października w Polsce miał zacząć działać wielokrotnie odwlekany system kaucyjny. Na początku ma objąć butelki PET oraz puszki, a od Nowego Roku także butelki ze szkła wielorazowego (patrz: infografika). Jego uruchomienie zaplanowano już na 1 stycznia 2025 r., jednak po protestach ze strony branży spożywczej i handlowej Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) zdecydowało się na przesunięcie startu na jesień. Okazuje się jednak, że dodatkowe kilka miesięcy nie wystarczyło, by przygotować się na start systemu. Przedstawiciele producentów, handlowców i operatorów, z którymi rozmawia DGP, mówią wprost - 1 października na sklepowych półkach niewiele się zmieni.

Kiedy w sklepach pojawią się butelki z kaucją?

- Operatorzy wciąż nie podpisali między sobą umowy o współpracy. Jedynie dwóch operatorów, tj. Polka oraz „OK Operator Kaucyjny” podpisało umowę bilateralną. Rozmowy pomiędzy nami a innymi operatorami wciąż trwają. Nie przywiązywałabym szczególnej wagi do daty 1 października. Niektórzy operatorzy mają zezwolenie od 1 października, my mamy od 23 października, wszystko zależy jednak od tego, jak producenci będą wchodzić na rynek - mówi Magdalena Markiewicz, prezes zarządu operatora PolKa – Polska Kaucja.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że nie słyszała o żadnym producencie, który zamierzałby przystąpić do systemu od 1 października. Według niej pierwsze butelki i puszki ze znaczkiem kaucji zaczną się pojawiać na sklepowych półkach od listopada.

- Jak długo producenci nie wchodzą do systemu, tak długo nie ma czego zbierać. Nie sądzę, by system wystartował realnie wcześniej niż późną jesienią - mówi Magdalena Markiewicz.

Nic nie stoi temu na przeszkodzie, bo przepisy nie obligują producentów, by przystąpili do systemu od konkretnego momentu. Sami producenci źródło opóźnienia widzą jednak gdzie indziej.

- Jak wielu spośród siedmiu operatorów systemu kaucyjnego jest w pełni gotowych do uruchomienia systemu? Tego nie wie nikt. Wiadomo na pewno, że wciąż nie udało się wypracować i podpisać ramowej umowy między operatorami, która określałaby warunki ich współpracy między sobą, np. systemy rozliczania się z kaucji albo przekazywania zebranych opakowań do ich producentów lub do recyklingu. To jest klucz do uruchomienia systemu, zarówno pod względem formalnym (ta umowa wymagana jest ustawowo), jak również organizacyjnym i finansowym – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ)

System kaucyjny - producenci winią resort za opóźnienia

Nasz rozmówca ubolewa, że 1 października zacznie biec trzymiesięczny okres przejściowy (resort klimatu nie zgodził się na jego przedłużenie po 1 stycznia 2026 r.). Tylko w trakcie tego okresu producenci mogą jednocześnie przystąpić do systemu i wciąż wyprzedawać zapasy napojów w opakowaniach bez logo systemu kaucyjnego. Po 1 stycznia, przystępując do systemu, będzie trzeba zniszczyć zapasy opakowań bez znaczka kaucji.

- Obawiam się jednak, że z powodu oczywistych opóźnień ten okres przejściowy na niewiele się nam przyda, bo większość producentów do systemu przystąpi zapewne dopiero za kilka miesięcy, kiedy będą mieli 100 proc. pewność, że zapewnia on już zwrot kaucji konsumentom – prognozuje Andrzej Gantner.

Tymczasem jasności brakuje w wielu obszarach. Od dyrektora generalnego PFPŻ słyszymy, że producenci nie znają nawet szacunkowych opłat, które będą musieli rozdysponować na pokrycie rocznych kosztów utrzymania systemu. Wynika to stąd, że operatorzy bez zawarcia umowy o współpracy nie są w stanie dokonać pełnych obliczeń i ujawnić stawek producentom.

- 1 października to raczej umowna data, którą MKiŚ traktuje jako wielki sukces. W rzeczywistości jest to porażka, bo część operatorów czekało na koncesje ponad sześć miesięcy. Koncesja określa warunki działania operatora, zatem opóźnienie w jej otrzymaniu przekłada się wprost na obecne opóźnienia w przygotowaniu całego systemu. To zaś odbija się na sklepach i producentach. Prognozuję, że czekają nas zupełnie niepotrzebne miesiące pełne chaosu – prawnego, organizacyjnego i informacyjnego. To niestety może zniechęcić wielu konsumentów do systemu kaucyjnego już na starcie – ostrzega Gantner.

O komentarz poprosiliśmy również Piotra Mazurka, eksperta ds. gospodarki obiegu zamkniętego z Konfederacji Lewiatan.

- Nie wiadomo mi o żadnym producencie, który deklarowałby przystąpienie do systemu kaucyjnego już od początku października. Nie wykluczam jednak, że ktoś taki się pojawi. Zdecydowana większość producentów zapowiada wejście do systemu od 1 stycznia, niektórzy deklarują, że zaczną wprowadzać napoje w opakowaniach z kaucją pod koniec roku – mówi Mazurek.

Handlowcy się niepokoją

Z punktu widzenia konsumenta, faktyczne opóźnienie startu systemu kaucyjnego teoretycznie nie powinno być dużym problemem. Jednak brak zakrojonej na szeroką skalę kampanii informacyjnej resortu klimatu oraz przez rozpowszechniane w środkach masowego przekazu nieprawdziwe lub nieprecyzyjne informacje, wielu Polaków wyrobiło sobie błędne wyobrażenie o systemie kaucyjnym.

- Brakuje jakiejkolwiek kampanii edukacyjnej, która tłumaczyłaby, co dokładnie będzie można zwrócić w sklepach. Słyszę, że wielu klientów już dziś gromadzi butelki, które są w obrocie, czyli takie bez znaczka kaucji z zamiarem ich oddania w październiku w sklepie. Nikt ich nie przyjmie, a frustracja klientów spadnie na handlowców – wskazuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu.

Pytamy go o to, jak ocenia szanse na start systemu wraz z 1 października. W odpowiedzi prezes Polskiej Izby Handlu zastrzega, że każda z placówek handlowych zawiera indywidualne umowy z operatorami systemu. Sklepów jest zaś kilkadziesiąt tysięcy.

- Ten proces jednak wciąż trwa i w mojej ocenie jest daleki od zakończenia. Czy w październiku oddamy butelki i puszki ze znaczkiem kaucji do sklepów? Niewiele na to wskazuje, bo realnie patrząc ani operatorzy, ani producenci nie wydają się jeszcze w pełni gotowi – mówi Ptaszyński.

Nasz rozmówca wylicza również kwestie, istotne dla handlowców, których wciąż nie rozwiązano. Według niego operatorzy oferują sklepom zbyt niskie handling fee, czyli opłatę na pokrycie kosztów obsługi systemu. Możliwości negocjacyjne placówek handlowych są zaś niewielkie.

- Ustawa mówi zaś jasno: sklep ma obowiązek podpisać umowę z każdym operatorem, który się do niego zgłosi, nawet jeśli ten zaoferuje niekorzystne warunki. Według litery ustawy resort powinien odbierać licencję wszystkim operatorom, którzy oferują sklepom warunki i rozliczenia niepokrywające pełnych kosztów ponoszonych przez sklep – ubolewa Maciej Ptaszyński.

Zapytaliśmy o tę samą kwestię Filipa Piotrowskiego, dyrektora na region Morza Bałtyckiego w pozarządowej organizacji Waste Free Oceans. Według niego oczekiwania handlowców są zbyt duże.

- Biorąc pod uwagę stawki, które znamy od operatorów, tj. do 10 groszy i ok. 13 gr za opakowanie zebrane przez automaty, można stwierdzić, że to poziom analogiczny do tego w innych krajach UE. To dobrze skalkulowana wartość oparta na realnych kosztach. Wydaje się, że niektóre sklepy chciałyby zarobić na systemie kaucyjnym. Przepisy jednak surowo tego zabraniają – przypomina Filip Piotrowski.

Maciej Ptaszyński zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Nie zapominajmy o tym, że do systemu będą musiały wejść wszystkie sklepy – także te mniejsze niż 200 mkw. Logika i badania podpowiadają, że konsumenci wybierają te placówki handlowe, które nie tylko sprzedają, ale również odbierają butelki objęte kaucją. Dobrowolność staje się więc iluzją w myśl zasady: możesz nie przystąpić do systemu, jeśli godzisz się na utratę swoich klientów – mówi.