Dziś wystarczy napisać w odwołaniu: „Nie zgadzam się z decyzją o pozwoleniu na budowę”, by – nierzadko bezpodstawnie – na lata zablokować inwestycję. Dlatego postulat zmiany regulujących to przepisów otwierał listę propozycji mających zaradzić kryzysowi mieszkaniowemu autorstwa Platformy Mieszkaniowo-Budowlanej Pracodawców RP, przygotowaną dla nowego rządu w 2023 r.
– Pseudoorganizacje społeczne czy kancelarie docierają do sąsiadów inwestycji i nakłaniają ich do udzielenia im pełnomocnictwa, które pozwoli złożyć odwołanie. Ponieważ nic to nie kosztuje, nie trzeba go też merytorycznie uzasadniać, to dlaczego tego nie zrobić. A jak się uda coś ugrać, to się mocodawcy z pełnomocnikami podzielą wyciągniętymi od deweloperów pieniędzmi. Oczekiwania idą w setki tysięcy złotych. Osoby specjalizujące się w tej działalności przychodzą i otwarcie mówią: „Policzcie, ile stracicie na blokowaniu inwestycji. Zapłaćcie, a my wycofamy swój sprzeciw” – tłumaczył wtedy na łamach DGP Konrad Płochocki, ówczesny przewodniczący Platformy.
Apel był skierowany do Ministerstwa Rozwoju i Technologii, któremu przed rekonstrukcją podlegało mieszkalnictwo. Resort przygotował swoją propozycję rozwiązania problemu, ale utknęła ona na początkowym etapie procesu legislacyjnego. Wygląda na to, że pałeczkę przejęło Ministerstwo Sprawiedliwości, bo przygotowało projekt nowego rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wysokości oraz szczegółowych zasad pobierania wpisu w postępowaniu przed sądami administracyjnymi.
Obecnie obowiązujące rozporządzenie (Dz.U. z 2003 r. nr 221, poz.2193) weszło w życie w 2004 r. Ministerstwo proponuje więc w projekcie, aby opłaty sądowe za rozpoznanie skarg w sprawach istotnych z punktu widzenia prowadzenia inwestycji były znacznie wyższe niż teraz. W przypadku pozwolenia na budowę wysokość wpisu od skargi miałaby wzrosnąć z 500 zł do 2 tys. zł, natomiast w przypadku decyzji o warunkach zabudowy (WZ) z 500 zł do 1 tys. zł. Jeśli chodzi o pozwolenia na budowę, za rozpoznanie skargi kasacyjnej trzeba będzie zapłacić 4 tys. zł – jeżeli projekt zostanie przyjęty w tym kształcie.
Pensje rosną, a koszty sądowe stoją
W uzasadnieniu podwyżek resort powołuje się na wzrost przeciętnego wynagrodzenia w ciągu tych 20 lat, ale nie tylko. Dodaje też, że ma to skłaniać strony do bardziej rozważnej oceny merytorycznych podstaw wniesienia skargi kasacyjnej.
„Zmniejszenie liczby niezasadnych skarg kasacyjnych, oddalanych przez NSA, pozwoliłoby poprawić sprawność postępowania, przyczyniając się do szybszego rozpoznawania spraw, w których skarga kasacyjna ma większe merytoryczne uzasadnienie” – pisze Ministerstwo Sprawiedliwości i tłumaczy, że ogromny roczny wpływ spraw do NSA powoduje wydłużanie się czasu ich rozpatrywania, co może prowadzić do przewlekłości, a w konsekwencji do naruszania prawa do sądu.
Czy koszty zniechęcą do pójścia do sądu?
Doktor Agnieszka Grabowska-Toś, radca prawny, spodziewa się, że będzie mniej chętnych do skarżenia decyzji kluczowych dla procesu inwestycyjnego.
– Dziś niska kwota wpisu nie jest problemem. Składanie nawet zupełnie bezzasadnych skarg bywa nadużywane, przez co staje się dotkliwe nie tylko dla dużych inwestorów, lecz także tych mniejszych, którym właściciel sąsiedniej działki usiłuje zablokować budowę domu, nie mając do tego podstaw. Gdy do tego dochodzi, sprawy ciągną się latami – mówi ekspertka.
Doktor Grabowska-Toś dodaje, że inwestor może nie czekać na rozstrzygnięcie sprawy i prowadzić budowę, ale jest to zawsze obarczone dużym ryzykiem. Nawet jeśli zarzuty zawarte w skardze są bezpodstawne, to zawsze może się zdarzyć, że sąd, który bada sprawę, nie będąc związany zarzutami skargi, dopatrzy się niezgodności z przepisami w innej kwestii – dodaje dr Grabowska-Toś.
Doktor Joanna Barzykowska, adwokat, również uważa, że podniesienie opłat będzie sprzyjało bardziej przemyślanym decyzjom o złożeniu skargi i zmniejszeniu ich liczby.
– W konsekwencji powinno to doprowadzić do odciążenia sądów administracyjnych. Nasi klienci czekają w tej chwili na rozpoznanie spraw przed różnymi WSA od półtora roku do dwóch lat, jeśli odbywa się rozprawa. W przypadku posiedzeń niejawnych ten czas jest krótszy i wynosi około roku. Kolejne półtora roku trzeba liczyć, gdy sprawa trafia do NSA. To często powoduje zablokowanie inwestycji na trzy do pięciu lat, co jest dotkliwe dla inwestora. Teraz wystarczy napisać w odwołaniu: „nie zgadzam się z decyzją o pozwoleniu na budowę”, by uruchomić postępowanie – tłumaczy dr Barzykowska.
– Z całą pewnością dziś zbyt łatwo można na lata zablokować każdą inwestycję, nie mając do tego podstaw. Moim zdaniem ta zmiana ograniczy działania pieniaczy, którzy zalewają sądy skargami. To, czego mi brakuje w tym projekcie, to powiązanie wysokości wpisu z kategorią inwestycji z prawa budowlanego. Dziś tyle samo kosztuje skarga na decyzję o pozwoleniu na budowę domu jednorodzinnego i elektrowni jądrowej – dodaje Michał Leszczyński, dyrektor działu prawnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Usprawnienie inwestycji kontra ograniczenie prawa do sądu
Doktor Agnieszka Grabowska-Toś zwraca uwagę na to, że przyspieszenie procesu inwestycyjnego dzięki podwyżce wpisów można też oceniać pod kątem utrudnienia dostępu do sądu. Profesor UAM, dr hab. Maciej Kruś, radca prawny, rozumie, że nieaktualizowane przez 20 lat wpisy wymagają podwyżki, ale czy taka powinna być jej skala?
– Nie rozumiem, dlaczego autorzy projektu zdecydowali się na taką drastyczną podwyżkę. W przypadku skargi kasacyjnej jest to wręcz zmiana systemowa. Obecnie wpis w przypadku skargi kasacyjnej do NSA stanowi połowę wpisu od odwołania w I instancji. Czyli w przypadku decyzji o pozwoleniu na budowę osoba, która chce złożyć skargę kasacyjną, ponosi koszt wpisu w wysokości 250 zł. Projekt przewiduje, że ma to być dwukrotność wpisu I instancji, czyli w przypadku pozwolenia na budowę będzie to 4 tys. zł. Czyli mamy podwyżkę z 250 zł na 4 tys. zł. Jak to się ma do konstytucyjnego prawa obywateli do sądu? – pyta prof. Kruś.
Ta propozycja resortu jest w jego ocenie tym bardziej bulwersująca, że dotyczy sądów administracyjnych.
– Czyli sądów, które są po to, aby zapewnić obywatelowi możliwość kontroli decyzji władzy. Mamy prawo kwestionować postępowanie władzy i nie powinno ono być ograniczane. Dlatego nie zgadzam się z tą zmianą filozofii, jeśli chodzi o podejście do skargi kasacyjnej. Dla dewelopera wyłożenie 4 tys. zł nie będzie problemem, ale co ma zrobić człowiek, któremu powstająca w sąsiedztwie inwestycja wyrządza szkodę i którego skarga jest uzasadniona? – dodaje prof. Kruś.
Prawo składania skarg bywa nadużywane. Staje się dotkliwe nie tylko dla dużych inwestorów, lecz także tych mniejszych, którym właściciel sąsiedniej działki usiłuje zablokować budowę domu, nie mając do tego podstaw
Podobnego zdania jest prof. Hubert Izdebski, radca prawny, adwokat związany z Uniwersytetem SWPS.
– Rozumiem, że państwo chce przez podniesienie wysokości wpisu spowodować, żeby obywatele nie nadużywali prawa do sądu, i próbuje ograniczyć im tę możliwość. Jednak w mojej ocenie podwyższanie wpisów nie jest dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza że poza wpisem mamy jeszcze w NSA przymus adwokacki, czyli obowiązek posiadania profesjonalnego pełnomocnika i związany z tym koszt jest wyższy niż koszt wpisu, przynajmniej w tej kategorii spraw, w których mamy wpisy stałe – wyjaśnia.
Profesor przypomina, że są kraje, np. Francja, w których w ogóle nie ma żadnego wpisu. Wychodzi się z założenia, że sądy administracyjne służą zapewnieniu należytego stosowania prawa przez organy władzy wykonawczej i dlatego ich funkcjonowanie finansuje państwo.
– Powodem składania skarg do NSA nie jest nadmierna skłonność obywateli do sądzenia się, ale niejednolitość orzecznictwa w NSA. Dziś w tożsamych sprawach zapadają różne orzeczenia. Gdyby było inaczej, to na podstawie analizy wyroków moglibyśmy wyciągnąć wniosek, że składanie skargi nie ma sensu, bo w podobnych sprawach NSA konsekwentnie trzyma się jednej linii. Nie jest wartością zmniejszenie liczby spraw, które trafią do sądu, lecz podniesienie jego efektywności. I to powinny zapewniać składane projekty – podsumowuje prof. Kruś. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
konsultacje, opiniowanie, uzgodnienia