“To przełomowa chwila w unijnej walce z korupcją. Jeśli Wspólnota nie zmarnuje tej historycznej szansy i zademonstruje rzeczywiste zaangażowanie, będzie zdolna do sprostania globalnym wyzwaniom” – apelują przedstawiciele 57 organizacji społecznych w liście do władz Unii Europejskiej.
NGO-sy w napięciu oczekują finału przeciągających się negocjacji w łonie Rady UE dotyczących unijnej dyrektywy w sprawie zwalczania korupcji. Projekt aktu prawnego Komisja Europejska ogłosiła jeszcze w maju 2023 roku, a więc kilka miesięcy po wybuchu afery Katargate.
Korupcja w parlamencie europejskim przeważyła szalę
Jak mówi “DGP” dr hab. Grzegorz Makowski z Instytutu Filozofii, Socjologii i Socjologii Ekonomicznej SGH, ujawnienie faktu korumpowania pracowników Parlamentu Europejskiego (w tym europosłanki Evy Kaili) przez Katarczyków nie przesądziło o rozpoczęciu prac nad dyrektywą, choć z pewnością je przyspieszyło.
– Od 2008 roku Unia Europejska jako jedyna organizacja międzynarodowa jest sygnatariuszem konwencji ONZ przeciwko korupcji. A w związku z tym już od dawna powinna spełniać jej wymogi. UE właśnie za pomocą dyrektywy dąży do realizacji części wymagań wynikających z konwencji i zharmonizowania przepisów obowiązujących w 27 państwach członkowskich – przypomina ekspert.
Co dalej z dyrektywą antykorupcyjną?
Rozmowy utknęły jednak w martwym punkcie. Politico informuje, że na czele grupy blokującej w Radzie UE stanęły Włochy i Niemcy, do których dołączyły Holandia, Luksemburg i Węgry, a spór koncentruje się wokół punktu dotyczącego nadużycia władzy. Rzym nie chce zgodzić się, by czyn ten zdefiniowano jako przestępstwo, i forsuje łagodniejszy wariant w postaci wykroczenia administracyjnego. Argumentuje przy tym, że zapis zaproponowany przez KE i PE jest niejasny i pozostawia przestrzeń do nadużyć. Podziała też odstraszająco na osoby planujące związać swoją przyszłość z administracją publiczną lub wymiarem sprawiedliwości.
Europosłowie oponują przeciwko włoskiej inicjatywie, zwłaszcza że wstępny tekst dyrektywy i tak został częściowo stępiony w trakcie obrad Rady. “Włochy same zniosły przestępstwo nadużycia władzy w 2024 roku, wcześniej było ono częścią prawa karnego przez prawie sto lat” – czytamy w Politico.
Katalog przestępstw urzędniczych
Oprócz budzącego kontrowersje nadużycia władzy w katalogu przestępstw przygotowanym przez brukselskich urzędników znalazły się jeszcze:
- łapownictwo;
- sprzeniewierzenie środków publicznych;
- płatna protekcja;
- utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości;
- wzbogacenie w wyniku przestępstw korupcyjnych,
- a także podżeganie i pomocnictwo.
– Pertraktacje trwają już naprawdę długo, choć z drugiej strony nie można być do końca zaskoczonym, zwłaszcza postawą Niemiec. To państwo zawsze miało problem z jakąkolwiek systemową regulacją dotyczącą przeciwdziałania korupcji – ratyfikacja wspomnianej konwencji ONZ zajęła im ponad 10 lat z powodu rzekomych przeszkód konstytucyjnych. Trudno wytłumaczyć też postawę Włoch, które jeszcze niedawno przeżywały antykorupcyjne wzmożenie i uchwalały o dożywotnim zakazie sprawowania funkcji publicznych za korupcję – komentuje Makowski.
Bruksela chce od Ukrainy polityki antykorupcyjnej, sama się wzdryga
W opinii trzeciego sektora przyjęcie aktu w możliwie najambitniejszym kształcie jest istotne nie tylko z czysto prawnego, ale i symbolicznego punktu widzenia. W eter poszedłby bowiem sygnał, że Unia wyrasta na ogólnoświatowego lidera w obszarze transparentności. I to w czasie prezydentury Donalda Trumpa, który w lutym zawiesił egzekwowanie ustawy o zagranicznych praktykach korupcyjnych zakazującej firmom z USA wręczania łapówek za granicą.
Prof. Makowski zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt tej gry symbolami. – Bruksela wzywa Ukrainę – czy inne państwa kandydujące – do poprawy jej infrastruktury antykorupcyjnej, a jednocześnie sama nie potrafi dojść do porozumienia ws. wspólnych standardów. Co więcej, na wejściu Unia stawia poprzeczki niezwykle wysoko, ale po akcesji, gdy w danym kraju dochodzi np. do defraudacji funduszy, okazuje się bezzębna – tłumaczy socjolog.
Dyrektywa mogłaby pomóc w naprawie tego stanu rzeczy, ponieważ po raz pierwszy na szczeblu wspólnotowym łączy w jednym akcie prawnym przepisy dotyczące korupcji zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej. Sankcje w przypadku nieuczciwych osób prawnych mogą polegać m.in. na nałożeniu grzywny, wykluczeniu z zamówień publicznych, a nawet zakazie prowadzenia działalności i kasacji sądowej.
Jak mówi nam ekspert, Polska, szczególnie w warstwie prawa karnego, ma bardzo rozwinięte instrumentarium antykorupcyjne, nierzadko na dużo wyższym poziomie niż na Zachodzie. Pod tym względem implementacja dyrektywy nie powinna stanowić problemu. Gorzej wypadamy w kontekście prewencji, edukacji i dostępu do informacji.
Projektowane unijne prawo przewiduje ponadto wzmocnienie niezależności krajowych organów zwalczających korupcję – niewykluczone, że wymusi to na Polsce reformę Centralnego Biura Antykorupcyjnego nieustannie zmagającego się z upolitycznieniem.
Z badań opublikowanych przez Eurobarometr wynika, że w 2024 roku aż 68 proc. obywateli UE stwierdziło, że korupcja to w ich państwach rozpowszechnione zjawisko. Zaledwie 30 proc. wyraża przekonanie, że organy rządowe radzą sobie ze zwalczaniem tego rodzaju nielegalnej aktywności.