Choć teoretycznie na terenie każdego powiatu powinna działać przynajmniej jedna apteka, która również nocą i w święta oferuje pacjentom możliwość zakupu pilnie potrzebnych medykamentów, to w praktyce na mapie Polski przez lata występowały białe plamy, gdzie nie dyżurował nikt. Problemem było to, że zarząd powiatu, wyznaczając (często w sposób zupełnie arbitralny) daną aptekę do dyżurowania, nie mógł jej zaoferować w zamian żadnego wynagrodzenia. Farmaceuci nie chcieli zaś pracować za darmo i nie otwierali placówek. W unikaniu kar za taką praktykę pomagały im nieprecyzyjne przepisy.
Płatne dyżury w aptekach
Sytuację miała zmienić ubiegłoroczna nowelizacja prawa farmaceutycznego (Dz.U. z 2023 r. poz. 1938). W nowych przepisach przewidziano, że obowiązek wyznaczenia apteki do odbywania dyżurów będzie ciążył wyłącznie na władzy tego powiatu, którego siedziba liczy nie więcej niż 40 tys. mieszkańców, i tylko jeśli analiza zapotrzebowania mieszkańców wskazuje na taką konieczność.
Wbrew nazwie nocne dyżury odbywają się w porze wieczornej – od godz. 19 do godz. 23 – więc trwają dwie godziny, natomiast dyżury w dni świąteczne odbywają się w przedziale godzinowym 10–18 i trwają cztery godziny. Stawka za godzinę pracy dla całej apteki wynosi 3,5 proc. miesięcznej wartości pensji minimalnej, co daje w przeliczeniu nieco ponad 150 zł. Wypłaca ją Narodowy Fundusz Zdrowia.
Wydawałoby się, że rok, który upłynął od wejścia w życie nowych przepisów, to wystarczająco dużo czasu, by powiaty zdążyły przyjąć uchwały na podstawie znowelizowanego prawa i uchylić stare uchwały obligujące do dyżurowania za darmo. Jak jednak wynika z danych przesłanych we wrześniu do wiceministra zdrowia Marka Kosa przez Związek Powiatów Polskich, prawie połowa ze zobligowanych samorządów wciąż nie przyjęła nowych uchwał (patrz: infografika). Co istotne, nie istnieje żaden przepis, który zobowiązywałby je do pośpiechu.
– Znowelizowane w zeszłym roku przepisy nigdzie nie określają granicznego momentu, do którego mogą obowiązywać uchwały powiatów podjęte na starych zasadach. Zinterpretowaliśmy je tak, że tą granicą jest 1 stycznia 2025 r., jednak niewykluczone, że w pojedynczych powiatach nawet po Nowym Roku wciąż będą obowiązywać stare uchwały, jeśli podjęto je na czas nieokreślony – tłumaczy Bernadeta Skóbel, radca prawny Związku Powiatów Polskich.
Potrzebne czy niepotrzebne
To, że dyżury apteczne są wciąż dużym problemem, przyznał również wiceminister zdrowia Marek Kos. 20 listopada, podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia, wyjaśnił, że nie wszystkie powiaty przyjęły stosowne uchwały, dlatego apteki nie mogą zawrzeć kontraktów z NFZ na wypłatę wynagrodzenia za pracę wieczorami i w święta. Minister zaznaczył, że organizacja dyżurów zależy od postawy władz szczebla lokalnego.
– Obowiązują stare uchwały, które obligują do dyżurów za darmo. To dobitnie pokazuje, że przez lata zmuszanie aptekarzy do dyżurowania było czystą fanaberią i złośliwością ze strony samorządowców. Rzadko kiedy pacjenci odwiedzający aptekę nocą przychodzili po asortyment inny niż prezerwatywy albo testy ciążowe, a to nie są produkty lecznicze ratujące życie – komentuje tę sytuację Mariusz Politowicz, magister farmacji oraz członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Z kolei Bernadeta Skóbel wskazuje, że brak nowych uchwał w sprawie dyżurów aptecznych w niemal połowie zobligowanych do ich podjęcia powiatów wynika z kilku czynników. Po pierwsze, część powiatów po przeprowadzeniu analizy zapotrzebowania mieszkańców na produkty lecznicze uznała, że nie ma potrzeby wyznaczania apteki do dyżurowania nocami lub w święta. Po drugie, w części powiatów apteki już dziś są czynne do późnych godzin wieczornych, zatem nie ma potrzeby zachęcania ich do funkcjonowania dodatkowymi pieniędzmi. Po trzecie, wielu aptekarzy odnosi się do idei dyżurowania niechętnie i w różny sposób próbuje wykazać, że są do tego niezdolni.
– Prawo jest wadliwe. Powiem wprost: apteki próbują nadużywać przepisów i za pomocą wytrychów uchylać się od pełnienia dyżurów. Wskazywanym powodem jest albo brak wystarczającego asortymentu, albo brak odpowiedniej liczby pracowników, albo brak aparatury do sporządzania leków recepturowych. To kuriozalne wymówki, które powinny zostać wyeliminowane z ustawy – ocenia mec. Skóbel.
To właśnie powołując się na te niesprzyjające okoliczności, aptekarze odmawiają dyżurowania. W jednej z tego typu spraw Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku stanął po stronie aptekarza (sygn. akt II SA/Bk 613/24). W sporze dotyczącym innego farmaceuty ten sam sąd przyznał rację zarządowi powiatu (II SA/Bk 512/24).
Przedstawicielka Związku Powiatów Polskich (ZPP) wyjaśnia, że dwa dni temu reprezentowana przez nią organizacja wysłała do sekretarza Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego propozycję zmian w art. 94 prawa farmaceutycznego. Chodzi o zdjęcie z władz powiatu obowiązku badania, czy asortyment apteki jest wystarczający do prowadzenia dyżurów. ZPP chce również, by oświadczenie aptekarza o tym, że ma lub że nie ma wystarczającego personelu do pełnienia dyżurów, zamienić na oświadczenie o liczbie zatrudnionych w aptece magistrów farmacji. Wówczas to władze powiatu, a nie sam zainteresowany, będą dokonywały oceny tego, czy liczba personelu jest wystarczająca.
– Innym absurdem jest art. 94 ust. 8, z którego wynika, że jeśli w stosunku do choćby jednej z aptek sieci liczącej np. 100 placówek wydano ostateczną decyzję nakazującą usunięcie uchybień w prowadzeniu apteki lub toczy się postępowanie w sprawie cofnięcia zezwolenia, to żadna z aptek tej sieci nie może pełnić dyżurów. Z jednej strony to wymarzony wytrych do niedyżurowania dla niechętnych właścicieli aptek, a z drugiej przeszkoda nie do pokonania dla tych, które chciałyby dołączyć do grafiku dyżurów. Apelujemy do rządu o zmianę tego zapisu – mówi Bernadeta Skóbel.
Sami aptekarze nie rozumieją, skąd upór powiatów w wyznaczaniu ich do pełnienia dyżurów. Z niezrozumieniem spotyka się zwłaszcza chęć poszerzenia kompetencji zarządów powiatów, tak by mogły one ignorować sprzeciw aptekarzy.
– Niejednokrotnie słyszymy, że nikt nikogo nie zmusza do prowadzenia apteki, a nocne i świąteczne dyżury są częścią tego zawodu. Innym razem mówi się nam, że nawet brak rentowności otwierania apteki nocą nie może być argumentem. To jest przecież uderzenie w zasady ekonomii i swobodę przedsiębiorczości. Niech samorządowcy przyjdą dyżurować za pieniądze oferowane nam z NFZ, najlepiej w święta i noce – apeluje Mariusz Politowicz. – Apteka musiałaby dyżurować przez 365 dni w roku, by stworzyć jeden etat dla farmaceuty. Takie oczekiwanie jest oderwane od rzeczywistości. Dyżuruje człowiek, a nie budynek – dodaje. ©℗