Od czterech miesięcy kieruje pan instytucją, która jest największym polskim bankiem ziemi. Według danych z zeszłego roku macie ok. 800 ha gruntów. Jednym z waszych ustawowych obowiązków jest „tworzenie warunków do zwiększenia dostępności mieszkań i podejmowanie działań mających na celu realizację inwestycji mieszkaniowych”. W trakcie kampanii wyborczej do parlamentu pojawiły się obietnice uwolnienia gruntów KZN. Deweloperzy oczekują, że KZN zacznie sprzedawać ziemię na przetargach. Policzyli, że zbudowaliby na tych 800 ha ok. 180 tys. 50-metrowych mieszkań.
ikona lupy />
Łukasz Bałajewicz, p.o. prezes Krajowego Zasobu Nieruchomości / Materiały prasowe

Deweloperzy będą sobie musieli poradzić bez nas i myślę, że sobie poradzą. Mieszkania, które mają powstać w ramach społecznych inicjatyw mieszkaniowych (SIM), również powstaną. Zmiany personalne i mobilizowanie gmin powinno w tym pomóc. Przyglądając się SIM, wyciągnęliśmy wnioski. Na pewno nie będziemy tworzyć kolejnych, bo to są nowe etaty, kolejne biura i samochody. Kto chce, może się przyłączyć do już istniejących lub stworzyć nową spółkę, ale już bez KZN i bez wsparcia finansowego. Stawiamy sobie za cel również współpracę ze spółdzielniami mieszkaniowymi oraz z towarzystwami budownictwa społecznego (TBS). Spółdzielnie zbudowały ok. 4 mln mieszkań. Udowodniły, że potrafią to robić. To im powinno się przekazywać grunty, na co w tej chwili nie pozwala nam ustawa, dlatego też pracujemy nad jej zmianą. Teoretycznie moglibyśmy organizować przetargi, w których mogłyby startować spółdzielnie czy TBS-y, ale jestem pewien, że przegrałyby z deweloperami. Do dyskusji jest, jak wyglądałoby nasze rozliczenie się z tymi podmiotami. Być może powinno być to zabezpieczenie hipoteczne do czasu zabudowy, być może objęcie części udziałów wraz z możliwością wykupu. Mam nadzieję, że wspólnie wypracujemy rozwiązania akceptowalne dla obu stron.

Chcemy też, by ustawa dawała nam prawo odebrania gruntu, jeśli np. w ciągu dwóch lat od przekazania nie rozpocznie się na nim budowa. Uregulowania, ale to już nie w ustawie o KZN, będzie wymagała kwestia odkupu i przekształcenia we własnościowe takich mieszkań, które powstaną na gruncie, który spółdzielnia dostałaby za darmo od państwa. Pytanie, czy w ogóle dopuścić ich sprzedaż, a jeżeli tak, to na jakich warunkach.

Czyli z prywatnymi przedsiębiorcami nie chcecie współpracować?

Poza spółdzielniami czy TBS-ami chcemy przede wszystkim współpracować z gminami. Co do biznesu to nie wykluczam, że KZN czy też samorządy będą współpracować z przedsiębiorcami. Współpraca w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego czy planowanej ustawy o REIT (funduszach inwestujących w nieruchomości – red.) jest jak najbardziej możliwa. Na atrakcyjnie zlokalizowanych gruntach nie będzie z tym problemu. Chcielibyśmy współpracować z gminami, wiedzieć, jakiego gruntu potrzebują, i gdyby taki był w naszych zasobach, to im go przekazywać. Nie chodzi tylko o grunty pod zabudowę mieszkaniową, lecz także pod szkoły, drogi, parki, a nawet mokradła, które minister klimatu chce odtwarzać.

Rozdając grunty, nie sprzedając ich na przetargach, nie będziecie mieć pieniędzy na pozyskanie nowych. Przepisy pozwalają KZN odkupywać grunty od spółek Skarbu Państwa, co początkowo nie było możliwe, a spółki nie były chętne do przekazywania za darmo. PKP, Poczta Polska – te spółki mają bardzo atrakcyjne nieruchomości.

Pytanie, czy powinniśmy kupować grunty od spółek za ceny rynkowe, czy też w preferencyjnej formie, np. z bonifikatą. Nie sztuką jest sprzedać, jednak zasób nieruchomości Skarbu Państwa stale się kurczy. Powinniśmy nim racjonalnie gospodarować. Jeśli nastawimy się wyłącznie na zysk, po 10, może 20 latach grunty się skończą. I co wtedy? ©℗

Rozmawiała Jolanta Szymczyk-Przewoźna