Choć ostatecznie rząd zrezygnował z przymuszania przedsiębiorców do polubownego rozwiązywania sporów, to nasi rozmówcy wskazują, że na stole były jeszcze inne, pod pewnymi względami bardziej korzystne rozwiązania. Zdaniem Adriana Zwolińskiego z Konfederacji Lewiatan, który brał udział w pracach nad projektem z ramienia strony społecznej, najlepszy był wariant kompromisowy.

- W pierwotnej wersji projektu znalazła się propozycja mająca sporo negatywnych skutków ubocznych. Zgodnie z nią strony musiałyby się liczyć z ryzykiem wysłania ich przez sąd na mediację praktycznie zawsze. Przepis pozwalałby sędziemu na de facto na kwestionowanie tego czy zastosowana próba pozasądowego rozwiązania sporu była wystarczająca - wyjaśnia Adrian Zwoliński.

Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowali praktycznie wszyscy. Grzegorz Lang, dyrektor departamentu prawnego z Federacji Przedsiębiorców Polskich mówił wręcz o ,,zdejmowaniu z państwa odpowiedzialności za sprawowanie wymiaru sprawiedliwości”. Obawiano się także kosztów.

– Należy podkreślić, iż mediacja kosztuje, jak również zajmuje czas, bez żadnej gwarancji polubownego zakończenia sporu. W zdecydowanej większości spraw rozpoczęcie procesu sądowego to ostateczność poprzedzona próbami negocjacji i polubownego zakończenia sprawy. Sądy zostały powołane przez państwo, aby ostatecznie rozstrzygnąć spór między stronami, którego one same nie są w stanie rozstrzygnąć – przekonywał Jacek Goliszewski, prezes Business Center Club.

Bartosz Piechowiak z wrocławskiej kancelarii Piechowiak Królikowski przestrzegał dodatkowo przed możliwymi rozbieżnościami w interpretowaniu zawartych w regulacji przesłanek do kierowania na mediację

-Przepis oparty jest na niejednoznacznym i bardzo szerokim kryterium „informacji niejasnych” oraz „informacji niewystarczających” - dodawał.

Przymus - tak, ale nie zawsze

W toku prac Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które odpowiadało za projekt, proponowało by do polubownego rozwiązania sporu kierować tych, którzy nie podjęli takiej próby. Znikała możliwość kwestionowania przez sędziego informacji o tych już odbytych mediacjach.

- Uważam, że ten wariant był najlepszy. Mediacje są korzystnym sposobem rozstrzygania konfliktów między przedsiębiorcami w wielu przypadkach, tak z punktu widzenia zarówno sądów, jak i samych zainteresowanych. Wielu ciągnących się latami postępowań cywilnych możnaby uniknąć, gdyby tylko podjęto wcześniej próbę dogadania się. Jednocześnie ten wariant eliminował niepewność prawną, a co za tym idzie koszt - mówi Adrian Zwoliński.

Na pozytywne strony polubownego rozwiązywania sporów wskazuje także Bartosz Piechowiak.

- Praktyka pokazuje, że jakaś część sporów sądowych między przedsiębiorcami może mimo wszystko zostać rozwiązana polubownie, co rzecz jasna przyśpiesza całe postępowania i niweluje koszty z nim związane. Również przedsiębiorcy, będący stronami, są skłonni do polubownego rozwiązania ich sporu po czasie, gdy pierwsze emocje związane z genezą zaistnienia sporu opadły - dzieli się swoimi obserwacjami nasz rozmówca.

Nie będzie można odmówić

Adrian Zwoliński wskazał na jeszcze jeden problem związany z przyjętym ostatecznie przez rząd rozwiązaniem. W przypadku, gdy w pozwie składanym do sądu będzie brakowało informacji co do podjęcia bądź niepodjęcia mediacji, sędzia będzie wzywał strony na tzw. spotkanie informacyjne, podczas którego pouczy je o możliwościach związanych z polubownym rozwiązaniem sporu.

- O ile mediacji można ostatecznie odmówić to na spotkaniu informacyjnym trzeba się pojawić, co jest pewną niedogodnością. Plusem tej sytuacji jest natomiast edukacja co do polubownych metod rozwiązywania sporów, w tym mediacji. Jak już mówiłem, upowszechnianie tej wiedzy może pomóc w odciążeniu sądów czy ograniczeniu kosztów. stwierdza Adrian Zwoliński.

Nasz rozmówca wskazuje , że przed uniknięciem dodatkowej wizyty w sądzie można się uchronić po prostu starannie formułując pozew i zamieszczając w nim informację czy podjęto bądź nie próbę mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania sporu.