Wyrażenie „fucking awesome” jest bardzo dobrze znane w języku potocznym, co pozbawia go jakiejkolwiek oryginalności – uznał Sąd UE, podtrzymując decyzję o odmowie objęcia ochroną znaku towarowego złożonego z tych słów.

Amerykańska firma FA World Entertainment Inc. w 2020 r. uzyskała w Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) międzynarodową ochronę na słowny znak towarowy FUCKING AWESOME (ufamy, że tłumaczenie na język polski jest zbędne). Odnosi się on do klas 9, 18, 25 i 28, które dotyczą m.in. do okularów, toreb bagażowych, odzieży i deskorolek. Rejestracja międzynarodowa została notyfikowana do Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO). I tu zaczęły się schody, EUIPO zawiadomił bowiem o tymczasowej odmowie udzielenia ochrony na ten znak.

Europejski Urząd powołał się na dwa przepisy art. 7 ust. 1 unijnego rozporządzenia 2017/1001 w sprawie znaku towarowego UE, określającego bezwzględne przyczyny odmowy rejestracji. Według punktu f) nie rejestruje się znaków sprzecznych z porządkiem publicznym lub z dobrymi obyczajami. Z kolei według punktu b) nie rejestruje się znaków pozbawionych jakiegokolwiek odróżniającego charakteru.

Izba odwoławcza EUIPO nie była aż tak stanowcza. Uznała, że znak nie jest sprzeczny z porządkiem publicznym lub z dobrymi obyczajami, nie będzie bowiem postrzegany jako komunikat „obraźliwy” („offfensive”), a raczej jako „nieco wulgarny” („slightly vulgar”). Zgodziła się natomiast, że znak nie ma charakteru odróżniającego. Wyrażenie „odnosi się do czegoś, co jest doskonałe lub niepospolite”, konsumenci będą więc odbierać je jako komunikat promocyjny i pochwalny, a nie jako wskazanie handlowego pochodzenia oznaczonych towarów.

Spółka FA World Entertainment Inc. wystąpiła do Sądu UE o uchylenie tej decyzji. Podczas postępowania podawała w wątpliwość, czy krąg odbiorców właściwie zrozumie oznaczenie nienależące do podstawowego słownictwa języka angielskiego, który to nie jest językiem ojczystym dla mieszkańców krajów UE. Sądu ten argument nie przekonał - zauważył, że angielski jest językiem urzędowym Irlandii i Malty i już z tego powodu nie ma potrzeby badać, jak znak odczytają mieszkańcy innych państw.

Spór tyczył się też znaczenia słów „fucking” i „awesome” oraz ich kombinacji jako całości. Ta - jak przekonywała spółka skarżąca – nie ma żadnego znaczenia, bo nie ma jej w słownikach, a po drugie może mieć konotacje zarówno pozytywne, jak i negatywne. I te argumenty nie przekonały sądu, podobnie jak zapewnienie, że marka ma pewną oryginalność i siłę oddziaływania, nie będzie więc odbierana wyłącznie jako komunikat promocyjny. „Ponadto takie wyrażenie jest bardzo dobrze znane w języku potocznym, co pozbawia go jakiejkolwiek oryginalności w odniesieniu do rozpatrywanych towarów” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd przypomniał też, że system unijnych znaków towarowych jest autonomiczny i EUIPO nie było związane wcześniejszą decyzją amerykańskiego urzędu patentowego. Odrzucił ponadto zarzut, że decyzja EUIPO była sprzeczna z zasadami równego traktowania i dobrej administracji, bowiem we wcześniejszych sprawach znaki odbierane jako komunikat promocyjny bywały rejestrowane. Jak uzasadniał: „rozpatrywanie każdego zgłoszenia znaku towarowego musi być rygorystyczne i pełne, aby zapobiec nieprawidłowej rejestracji znaków towarowych. To badanie musi być przeprowadzone w każdym indywidualnym przypadku”.

Skarga została odrzucona, a FA World Entertainment Inc. poniesie koszty postępowania.

Orzecznictwo: Wyrok Sądu UE z 15 marca 2023 r., sygn. akt. T‑178/22