Złożenie oferty w ostatnich sekundach nie zapewni już wygranej. Czas elektronicznego przetargu wydłuży się automatycznie o pięć minut, by dać szansę na jej przebicie.

Dzięki przeniesieniu licytacji komorniczych do internetu może w nich brać udział znacznie więcej uczestników, niż by to było fizycznie możliwe w budynku sądu. W dodatku stacjonarne licytacje rzadko kiedy ściągają chętnych do zakupu spoza regionu, podczas gdy w e-licytacji organizowanej np. przez komornika z Rzeszowa może wziąć udział bez wychodzenia z domu mieszkaniec Szczecina. I rzeczywiście możliwości techniczne, jakie daje sieć, coraz częściej przekładają się na większe zainteresowanie. Tyle że nawet uczestnictwo kilkuset licytantów (jak np. w licytacjach dzieł sztuki, koni czy zabytków) nie oznacza wyższych cen uzyskiwanych ze sprzedaży. Wszystko dlatego, że licytujący czekają ze złożeniem oferty do ostatnich minut trwania licytacji, tym samym utrudniając, a czasem nawet uniemożliwiając przebicie oferty.
Z danych Krajowej Rady Komorniczej wnika, że przeważająca część postąpień dokonywana jest w ostatnich minutach, z czego aż w 40 proc. internetowych przetargów wygrywa oferta złożona w ostatnich 60 s. Ba, w 7 proc. aukcji ostatnia oferta złożona była w ostatniej sekundzie.

Na rywalizacji zyskują wszyscy

- Dziś licytację wygrywa nie osoba, która jest w stanie zaoferować najwyższą cenę, ale ta, która zwyczajnie ma najlepszy refleks. W związku z tym poszkodowany staje się wierzyciel, który nie odzyskuje takiej kwoty, jaką mógłby, jak również dłużnik, którego dług nie zmniejsza się w takim stopniu, w jakim mógłby się zmniejszyć - tłumaczyła podczas posiedzenia komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach, Anna Zielińska z Krajowej Rady Komorniczej.
Dlatego komornicy postulowali zmianę przepisów określających tryb przeprowadzania elektronicznych przetargów - dotyczących sprzedaży w ten sposób zarówno ruchomości, jak i nieruchomości - by w przypadku złożenia oferty tuż przed zakończeniem aukcja automatycznie przedłużała się o pięć minut.
- Spowoduje to wyrównanie szans licytantów. Również tych, którzy nie mogą się takim znakomitym refleksem poszczycić - argumentowała Anna Zielińska. Takie rozwiązania są od dłuższego czasu stosowane np. na Litwie.
Argumenty KRK przekonały parlamentarzystów. Podczas prac nad nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego przewodniczący podkomisji do spraw jego rozpatrzenia, Piotr Lorek z PiS, zgłosił poprawkę zmieniającą wiele przepisów dotyczących elektronicznych licytacji komorniczych.
Wśród z nich znalazła się propozycja dodania do art. 8796 kodeksu postępowania cywilnego nowego par. 21, zgodnie z którym, jeżeli w ciągu pięciu minut przed planowanym terminem zakończenia przetargu zgłoszono postąpienie, termin ten ulega odroczeniu o pięć minut. Jeżeli w dodatkowym czasie zgłoszono dalsze postąpienie, termin zakończenia przetargu podlega każdorazowo odroczeniu o kolejne pięć minut, aż do momentu, gdy ustaną postąpienia.
Zadowolenia nie kryją przedstawiciele KRK.
- Wydłużenie licytacji o pięć minut po każdym kolejnym postąpieniu pozwoli na składanie kolejnych ofert. Przyjęte rozwiązanie uniemożliwia czekanie do ostatniej sekundy z zaoferowaniem ceny. Z kolei każde kolejne postąpienie podwyższa cenę uzyskaną z licytacji, dzięki czemu wierzyciel odzyskuje więcej środków, a dłużnik zmniejsza swoje zadłużenie - komentuje Przemysław Małecki z biura prasowego KRK.

Licytacja nie może trwać w nieskończoność

O ile poprawka, będąca realizacją postulatu zgłoszonego przez KRK, jest krokiem w dobrym kierunku, o tyle może się okazać niewystarczająca. Powstaje bowiem pytanie, jak długo będzie można przedłużać licytację. Konstrukcja zaproponowanego przepisu sprawia, że licytacja może być przedłużona nie tyle bez końca (nikt racjonalny nie będzie licytował powyżej pewnej kwoty, za którą warto nabyć dany pojazd, nieruchomość czy dzieło sztuki), ale o niedający się przewidzieć czas.
- Dlatego choć rozumiem potrzebę rozwiązania problemu wynikającego ze składania ofert w ostatniej chwili, to, moim zdaniem konieczne, jest mimo wszystko wprowadzenie jakiegoś limitu czasu, o który ostatecznie licytacja może być przedłużana - mówi sędzia Tomasz Zawiślak ze stowarzyszenia Iustitia, specjalizujący się w sprawach egzekucyjnych.
- Zdaję sobie sprawę, że będzie to bardzo trudno uregulować legislacyjnie, ale trzeba pamiętać, że w licytacjach, zwłaszcza nieruchomości, biorą udział nie tylko osoby zainteresowane ich nabyciem, lecz także takie, które działają w zmowie z dłużnikiem - zaznacza sędzia Zawiślak.
Modus operandi takich osób jest różny. Czasem są one zainteresowane podbijaniem stawki po to, by nieruchomość została sprzedana za jak najwyższą cenę, dzięki czemu zadłużenie dłużnika zostanie spłacone w jak największym stopniu (albo nawet dłużnikowi zostanie nadwyżka, jeśli suma uzyskana z egzekucji przewyższy dochodzoną wierzytelność). Czasem takiej podstawionej osobie zależy na wygraniu aukcji i jest w stanie zaproponować astronomiczną kwotę. Oczywiście później i tak jej nie płaci, co powoduje, że traci wpłaconą rękojmię, ale zyskuje przedłużenie egzekucji z nieruchomości o kolejne kilkanaście miesięcy. Jednak jak zapewnia Rafał Fronczek, były prezes KRK, w przypadku e-licytacji takie działanie dłużnika lub jego wspólników nie przyniesie oczekiwanych przez nich rezultatów.
- O ile w przypadku licytacji tradycyjnych, które są wyznaczane w porozumieniu z sądem, rzeczywiście można byłoby znacznie odwlec w czasie moment następnego przetargu, o tyle o terminie e-licytacji decyduje już tylko komornik. Zatem takie działanie może spowodować tylko utratę kilkudziesięciu tysięcy złotych rękojmi, a korzyść z tego będzie żadna, bo komornik wyznaczy następną e-licytację, np. za miesiąc czy dwa. To kolejna z licznych przewag tej formy przeprowadzania licytacji komorniczych - tłumaczy Rafał Fronczek.
Komornicze e-licytacje w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe