Jest to dopuszczalne – i Polska w przeszłości korzystała z tej możliwości (choćby przy zakupach związanych ze zwalczaniem COVID-19) – ale pod jednym warunkiem – taki wyjątek musi znajdować oparcie wunijnej dyrektywie 2014/24/UE ozamówieniach publicznych. To ważne, bo chodzi ogigantyczną kwotę szacowaną na 1,6 mld. zł. Otakie zlecenie wnormalnych warunkach firmy walczyłyby do ostatniej kropli krwi. Tu zaś rząd autorytatywnie zdecyduje, do kogo ono trafi. Inni wykonawcy mogą jednak skarżyć decyzję orezygnacji zprzetargu do Komisji Europejskiej, awówczas musielibyśmy wskazać przesłankę, która legitymowałaby pominięcie przepisów ozamówieniach publicznych.
W uzasadnieniu projektu ustawy próżno szukać podstawy prawnej, która, zdaniem autorów, pozwalała na pominięcie dyrektywy. Można się jedynie domyślać, że taką przesłanką jest konieczność natychmiastowego udzielenia zamówienia wynikająca z okoliczności, których wcześniej nie można było przewidzieć. Bez trudu znalazłbym argumenty potwierdzające wystąpienie tej przesłanki. Nikt nie mógł przewidzieć tego, co dziś dzieje się na granicy, i tego, że fala uchodźców będzie narastać w takim tempie, a białoruskie władze będą ją wspierać.
Wszystko to byłoby prawdą, gdyby nie jedno zdanie wypowiedziane przez prezesa PiS i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. W wywiadzie dla RMF stwierdził on wprost, że „decyzja o budowie ogrodzenia jest decyzją, która zapadła wiele miesięcy temu”. Jeśli tak, to było wiele czasu na przeprowadzenie przetargu, a więc trudno mówić o konieczności natychmiastowego udzielenia zamówienia.
Teoretycznie w grę może wchodzić także inna przesłanka – istotny interes bezpieczeństwa państwa. Na nią jednak też trudno byłoby się powołać, bo nie mówimy o zakupach tajnych technologii wojskowych, tylko o budowie ogrodzenia. Gdyby chodziło o postawienie muru wokół jednostki wojskowej, nikt nie miałby wątpliwości, że jest to zamówienie publiczne, które trzeba udzielić w przetargu.
Wszystko to jednak rozważania stricte teoretyczne. W praktyce bowiem, nawet gdyby jakiś przedsiębiorca zdecydował się skierować skargę do Komisji Europejskiej, to nie sądzę, by ta czepiała się Polski za pominięcie przepisów o zamówieniach publicznych. Powód jest prosty – budowa ogrodzenia leży w interesie całej Unii Europejskiej, więc nikt nie będzie nam rzucał kłód pod nogi. Raczej nie będzie więc miało znaczenia, czy ktoś w KE usłyszał słowa prezesa Kaczyńskiego, czy też ich nie usłyszał.©℗