Przed 3 sierpnia 2008 r. nie istniała służebność przesyłu, a zatem przedsiębiorstwa energetyczne (również te należące do Skarbu Państwa) nie mogły skutecznie zasiedzieć tego prawa - taki wniosek płynie z dzisiejszego wyroku TK. Co to orzeczenie oznacza w praktyce? Najprawdopodobniej pojawienie się fali roszczeń od właścicieli gruntów, na których przed 2008 r. posadowiono słupy wysokiego napięcia albo pod którymi poprowadzono gazociągi. Trybunał wyposażył ich właśnie w narzędzie do kwestionowania niekorzystnych dla nich rozstrzygnięć sądów.

Co orzekł Trybunał Konstytucyjny?

- Art. 285 k.c. nie mógł być podstawą służebności gruntowej jako prawa samodzielnego. W konsekwencji wykreowania (przez Sąd Najwyższy - red.) niespójnego systemowo rodzaju służebności doszło do ograniczenia prawa własności w drodze analogii opartej na zaskarżonych przepisach. Konstytucyjny standard wynikający z art. 64 ust. 3 konstytucji wymaga, by rodzaj prawa rzeczowego stanowiącego ograniczenie wynikał z ustawy. Ustawa powinna wskazywać wprost konkretne prawo rzeczowe oraz określać jego podstawowe elementy. Z art. 64 ust. 3 konstytucji wynika zakaz domniemywania ograniczonych praw rzeczowych - stwierdziła Krystyna Pawłowicz.

Podstawą rozstrzygnięcia było pytanie prawne zadane przez Sąd Rejonowy w Grudziądzu w 2016 r. Wówczas to po raz kolejny doszło do regularnie rozgrywającego się w Polsce sporu między właścicielem gruntu a spółką energetyczną. Przedsiębiorstwo wnioskowało o stwierdzenie, że doszło do zasiedzenia przez nie służebności przesyłu przez teren należący do wskazanego we wniosku właściciela. Argumentowało, że linia energetyczna przebiega przez działkę od lat 70. XX w., a zatem upłynęło już wystarczająco wiele lat, by orzec zasiedzenie.

Czy przed 2008 r. istniała służebność przesyłu?

Inaczej uważali właściciele gruntu. Według nich nie można mówić o zasiedzeniu służebności przesyłu, bo ta nigdy nie istniała. „Zdaniem uczestników, w drodze wykładni funkcjonalnej dokonanej przez Sąd Najwyższy, jeszcze przed wprowadzeniem do polskiego systemu prawnego instytucji służebności przesyłu, tj. przed 3 sierpnia 2008 r., nastąpiło wykreowanie nowego prawa nieznanego w krajowym porządku prawnym - służebności gruntowej o treści służebności przesyłu, które mógł wprowadzić jedynie ustawodawca. Uczestnicy zarzucili, że interpretacja art. 292 k.c. w związku z art. 285 k.c. dokonana przez Sąd Najwyższy i wnioskodawcę w niniejszej sprawie jest niezgodna z konstytucją" - czytamy w uzasadnieniu do postanowienia sądu kierującego pytanie do TK.

„W okresie od dnia 1 stycznia 1965 r. do dnia 3 sierpnia 2008 r. system prawny nie tworzył podstaw do ustanawiania służebności przesyłu w kształcie odpowiadającym służebności unormowanej w art. 175 dekretu z dnia 11 października 1946 r." - przyznaje sąd i pyta TK, czy SN w drodze wykładni prawa i analogii mógł wprowadzić - poza ustawą - służebność przesyłu. Sąd wskazywał, że pogląd Sądu Najwyższego o możliwości zasiedzenia prawa służebności przesyłu w odniesieniu do terenów, na których zbudowano linie energetyczne przed 2008 r. należy do utrwalonych.

Zdania odrębne do wyroku Trybunału Konstytucyjnego

Zdania odrębne do wyroku zgłosili Wojciech Sych oraz Rafał Wojciechowski. Obaj wskazali, że TK nie miał prawa wypowiadać się w tym temacie. Rolą sądu konstytucyjnego nie jest bowiem ujednolicanie linii orzeczniczej. To zadanie ciążące na Sądzie Najwyższym, w którego kompetencje wkroczył TK. Sędziowie Sych i Wojciechowski podkreślili również, że sądy powszechne nie zawsze orzekały na korzyść przedsiębiorstw energetycznych, nie można zatem mówić o jednolitej wykładni prawa.

Rząd konsekwentnie nie publikuje wyroków TK. To skutek stwierdzenia przez Sejm, że członkowie tego organu zostali powołani w wadliwy sposób.