Dla pośredników w obrocie nieruchomościami to jest bardzo ważny temat. Gminy mają obowiązek do 30 czerwca 2026 r. przyjąć plany ogólne. Ustalą w nich funkcje dla poszczególnych stref planistycznych, co może skutkować zmianą przeznaczenia części działek. Z kolei brak planu ogólnego na obszarze, który nie jest objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, oznacza dla tego obszaru paraliż inwestycyjny. Nie będzie można tam uzyskać decyzji o warunkach zabudowy. To są kwestie kluczowe dla sprzedających i kupujących grunty. Pośrednik musi mieć odpowiednią wiedzę, żeby rzetelnie ocenić ofertę i poinformować klienta o ewentualnym ryzyku, jeśli takie zidentyfikuje.
Profesjonalny pośrednik ma taką wiedzę, ale nie każdy, kto się dziś zajmuje obrotem nieruchomościami, jest profesjonalistą. To skutek przeprowadzonej 10 lat temu deregulacji tego zawodu. Jej pomysłodawcom wydawało się, że rynek sam się obroni. Nie obronił się, a przede wszystkim bezbronni są klienci, którzy trafią na osoby bez odpowiedniej wiedzy, by wykonywać tę pracę, czyli pośredniczyć w przeprowadzeniu często najważniejszych w życiu naszych klientów transakcji, jaką jest zakup domu czy mieszkania. Moim zdaniem wymaganie, by ludzie, którzy chcą być pośrednikami, zdobyli odpowiednią wiedzę sprawdzoną egzaminem, nie zamykało dostępu do zawodu. Dziś jedynym obowiązkiem jest ubezpieczenie OC, na kwotę 25 tys. euro, która jest nieadekwatna do obecnych cen nieruchomości. Taka polisa nie pokryje ewentualnych szkód wyrządzonych przez działanie nieprofesjonalnego pośrednika. Poszkodowanym pozostaje iść do sądu, a wiemy, że nie jest to ani łatwa ścieżka, ani szybka. Niestety, my, jako największa organizacja zawodowa w kraju, nie możemy w żaden sposób pomóc osobom, których skargi dostajemy.
Najczęściej jest stawiany zarzut, że pośrednik nie sprawdził oferowanej nieruchomości; jej granic, podstawy nabycia czy też meldunku. Nawet jeśli mamy jednego właściciela mieszkania, to nie można się zadowolić zaświadczeniem, że on tam nie jest zameldowany. Bo zdarza się, że nadal są tam zameldowane inne osoby i nowy nabywca musi przechodzić skomplikowaną procedurę administracyjną, żeby to wyprostować.
Dopilnowanie interesu obu stron nie jest problemem. Z badań portalu Nieruchomości-online.pl wynika, że ponad połowa kupujących i sprzedających uważa, że pośrednicy są potrzebni i ceni nas za zaangażowanie i doradztwo (45 proc.), oszczędność czasu (45 proc.) oraz zapewnienie bezpieczeństwa transakcji (43 proc.).
Te same badania pokazały, że 19 proc. zawierających transakcje na rynku nieruchomości nie skorzystało z usług pośrednika ze względu na za wysokie, w ich ocenie, koszty. Uważam, że profesjonalny pośrednik, który wyszuka dla klienta odpowiednią nieruchomość, sprawdzi ją, pomoże uregulować stan prawny, wynegocjuje warunki umowy, wart jest swojej ceny, ale tu znów wraca temat profesjonalizmu. Kiedyś była KOZA, czyli Komisja Odpowiedzialności Zawodowej. KOZA była genialna, bo każdy pośrednik miał świadomość, że za nierzetelność czy nieuczciwość może pozbawić go licencji lub czasowo ją zawiesić, a to oznacza wypadnięcie z rynku. Chcielibyśmy, by jakaś forma regulacji wróciła. Razem z Pracodawcami RP złożyliśmy swoją propozycję do Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Chcemy, by stowarzyszenia zawodowe miały możliwość prowadzenia rejestrów pośredników i zarządców nieruchomości. Prawdę mówiąc, jeśli chodzi o tych ostatnich, to dopiero jest duży problem. Patrząc na wartość nieruchomości, którymi zarządzają, to są biliony złotych i nie stawia się im żadnych wymagań. Nikt nie sprawdza ich wiedzy ani pracy. Rządzi cena. Wspólnoty wybierają najtańszych, a najtańszy może się okazać najdroższym, gdy zaniedba nieruchomość, wybierze „swoją” ekipę do wykonania napraw. Wtedy nie patrzy na koszty ani nie skontroluje ich pracy. Chcemy, by tak pośrednicy, jak i zarządcy musieli uzyskać wpis do rejestru, a ten, w ramach stowarzyszenia, będzie musiał być poprzedzony kursem i egzaminem. By odpowiedzialność materialna ciążyła na osobie fizycznej, a nie spółce. Chcemy też wymogu aktualizacji wiedzy. Tak to dzisiaj działa w naszej federacji, która wydała już 22 tys. licencji. Uważamy, że takie uregulowanie jest niezbędne dla poprawy bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami i użytkowania budynków.
Na pewno jest lepiej poinformowany. Internet dużo zmienił, można znaleźć w sieci mnóstwo informacji, ale nie ma pewności, czy są one wiarygodne albo przynajmniej pozwalające na pozycjonowanie własnej nieruchomości. Dobrym przykładem są ceny. Klienci często biorą pod uwagę ceny ofertowe, a ważniejsze są transakcyjne.
Nie wydaje mi się, żeby wszystkie starostwa miały swoje rejestry, a co do portalu Dom, to odpowiem, gdy zobaczę, jakie dane zamieszcza. Póki co pośrednik z wiedzą o rynku nieruchomości, w tym także o cenach, po jakich sprzedają się mieszkania, domy czy działki w danej okolicy, jest niezastąpiony. Żaden portal nie zastąpi profesjonalnego pełnomocnika. ©℗