Ostatnia dekada na tym kontynencie należała do lewicy, która wypowiedziała wojnę biedzie i wykluczeniu. Teraz ulubieńcy ludu oddają władzę. Najbardziej symbolicznym wyrazem zmiany są zarzuty korupcyjne dla byłego prezydenta Brazylii Luli da Silvy.
Aby uchronić swojego poprzednika – uważanego za ojca brazylijskiego cudu gospodarczego – przed aresztowaniem, obecna prezydent Dilma Rousseff postanowiła wciągnąć go do administracji szybką nominacją na szefa swojego gabinetu. Ten ruch zablokował jednak Sąd Najwyższy. Odbiór społeczny tego posunięcia był do przewidzenia; w efekcie milion Brazylijczyków wyszło w ostatni weekend na ulicę, by zaprotestować przeciw poczynaniom rządzących.
Zarzuty dla eksprezydenta to kolejna odsłona kryzysu korupcyjnego pogrążającego Partię Pracujących, macierzyste ugrupowanie Silvy i Rousseff. Prowadzone pod kryptonimem „Operacja Myjnia” śledztwo dotyczy łapówek, które przyjmowali od biznesu prominentni politycy partii w zamian za lukratywne kontrakty dla państwowego giganta naftowego Petrobras. Chociaż samej pani prezydent nie postawiono zarzutów, to grozi jej impeachment. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Datafolha odsunięcie od władzy Rousseff popiera 68 proc. mieszkańców kraju. To wzrost o 8 pkt proc. w stosunku do lutego.
Protesty w Brazylii i zarzuty dla Silvy to niejedyne oznaki kłopotów, w jakie popadła lewica na kontynencie. W ubiegłym miesiącu mieszkańcy Boliwii odmówili w referendum prezydentowi Evo Moralesowi możliwości ubiegania się o czwartą kadencję. Pod koniec ubiegłego roku w Wenezueli ugrupowanie prezydenta Nicolása Madury utraciło kontrolę nad parlamentem na rzecz centrowej koalicji. Miesiąc wcześniej wybory prezydenckie w Argentynie wygrał centroprawicowy polityk Mauricio Macri.
Można powiedzieć, że symbolicznym początkiem końca „różowej fali”, jak nazwano popularność lewicy w wielu krajach Ameryki Południowej, była śmierć Hugo Cháveza pod koniec 2013 r. Znakiem firmowym ruchów lewicowych w tej części świata było zmniejszanie skali ubóstwa prowadzone w ramach wielkich programów społecznych, jak Bolsa Família w Brazylii czy misje boliwariańskie w Wenezueli. Według szacunków Komisji Gospodarczej Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CEPAL) pod koniec ubiegłego stulecia 44 proc. ludności kontynentu żyło poniżej granicy ubóstwa. Szacunki za 2014 r. mówiły o 28 proc.
To niezaprzeczalne osiągnięcie było możliwe m.in. dzięki drogim surowcom, których wysokie ceny podkręcały w minionej dekadzie nienasycone Chiny. Nie do przecenienia jest również to, że ubiegła dekada minęła pod znakiem taniego dolara, co pozwalało biznesowi (i rządom) tanio się zadłużać. Wraz z perspektywą podwyżki stóp procentowych w USA inwestorzy wycofali jednak swój kapitał do Stanów Zjednoczonych, czego efektem był m.in. spadek wartości brazylijskiego reala.
Różowi politycy nie wykorzystali koniunktury, aby zbudować bardziej zdywersyfikowane gospodarki, chociaż pewne sukcesy na tym polu zanotowała Brazylia, co widać choćby na przykładzie tamtejszego producenta samolotów Embraer. Pomimo tych wysiłków kraj, który w 2012 r. wypchnął Wielką Brytanię z szóstego miejsca na liście największych gospodarek na świecie, w ubiegłym roku zanotował spadek PKB o 3,7 proc. Prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego na ten rok nie są bardziej optymistyczne i mówią o kurczeniu się PKB o dalsze 3,5 proc. W 2017 r. zaś wzrost będzie zerowy. Dramatycznie przedstawia się sytuacja gospodarcza Wenezueli, która posiada największe potwierdzone złoża ropy na świecie. W ubiegłym roku gospodarka kraju skurczyła się według MFW o 10 proc., a w tym roku ma zmaleć o kolejne 8 proc.
Na zmianę kursu już zdecydowali się Argentyńczycy. Rządzącą prezydent Cristinę de Kirchner zastąpił dotychczasowy burmistrz Buenos Aires Mauricio Macri. Nowy przywódca nie ukrywa, że zamierza skończyć z polityką gospodarczą poprzedniczki. Potężnym dowodem zmiany na scenie gospodarczej było porozumienie z małą grupą wierzycieli, składającą się z funduszy hedgingowych, która nie godziła się na redukcję argentyńskiego długu. Jeżeli ugodę zaakceptuje parlament, to w kwietniu odbędzie się pierwsza od półtorej dekady aukcja 5-, 10- i 30-letnich obligacji na łączną kwotę 11,7 mld dol.
Wenezuela ma największe złoża ropy. Jej gospodarka kurczy się o 10 proc.