Premier Fico protestuje przeciwko sankcjom wobec Moskwy i nazywa mrzonką unijne aspiracje Ukrainy. Jednak w praktyce rząd w Bratysławie po cichu wspiera Kijów. A wszystko po to, aby nie narażać się prorosyjskim wyborcom
Dążenie do integracji Bałkanów i Ukrainy z Europą to podstawa słowackiej polityki zagranicznej / Dziennik Gazeta Prawna
Jeśli gdzieś w Europie rosyjska propaganda odniosła sukces, to takim miejscem jest właśnie Słowacja. Ale prorosyjskie nastroje nie wzięły się znikąd – są one głęboko zakorzenione w słowackiej tradycji, co nieco przypomina postawy Serbów. Słowacy mają z Rosją pozytywne skojarzenia – kraj ten kojarzy im się raczej z Puszkinem niż z Leninem, raczej z operą i baletem niż z łamaniem praw człowieka.
Zupełnie inaczej zwykli Słowacy patrzą na sąsiednią Ukrainę. Wschodni sąsiad kojarzy się pod Tatrami z biedą, korupcją i przestępczością. Zwraca na to uwagę mieszkający w przygranicznym Użhorodzie ukraiński pisarz Andrij Lubka. – Praktycznie co tydzień bywam we wschodniej Słowacji. I mogę powiedzieć, że Słowacy są generalnie bardzo negatywnie nastawieni do Ukraińców i Ukrainy. Wygląda to na ich projekcję tego, jak na Słowację spoglądają Austriacy. Słabej i małej Słowacji przyjemnie jest wiedzieć, że tuż obok jest biedna i prawie barbarzyńska Ukraina – wyjaśnia.
Na takich nastrojach umiejętnie gra premier Robert Fico. Szef rządu wielokrotnie w niedyplomatycznych słowach mówił o Ukrainie jako o państwie upadłym, które nie powinno nigdy wstąpić do Unii Europejskiej czy NATO. Socjaldemokratyczny polityk jako jeden z niewielu unijnych liderów uczestniczył w majowych obchodach rocznicy zakończenia II wojny światowej w Moskwie. Dzisiaj Fico znów zagości w Moskwie, tym razem w ramach bilateralnej wizyty roboczej, podczas której zaplanowano spotkania zarówno z prezydentem Władimirem Putinem, jak i premierem Dmitrijem Miedwiediewem. – To trochę hańba dla Słowacji – skomentował na łamach gazety „Denník N” opozycyjny poseł František Šebej.
Rosjanie triumfują. Ale czy słusznie? Jeżeli odrzucimy na bok deklaracje, okaże się, że słowacki rząd zrobił dla Ukrainy więcej niż polski. Jak mówi rzecznik MSZ Peter Stano, Słowacja przyjęła na leczenie 60 uczestników protestów na Majdanie oraz rannych ukraińskich żołnierzy. – Leczenie i rehabilitacja były finansowane ze środków z budżetu państwa. W tym roku we współpracy z innymi resortami wysłaliśmy już cztery konwoje z pomocą humanitarną. Wartość tej pomocy osiągnęła milion euro, a razem z udzielaną przez Słowację pomocą rozwojową – nawet 2,5 mln euro – wylicza Stano w rozmowie z DGP.
– Częścią naszego wsparcia jest rządowa dotacja na organizację we wschodniej Słowacji letnich obozów dla ukraińskich dzieci czy dotacja na walkę z korupcją. Ukraińskie dzieci wypoczywają w sanatoriach, z których normalnie korzystają deputowani słowackiego parlamentu. W marcu gościło u nas 90 podopiecznych z obwodu ługańskiego – dodaje nasz rozmówca.
Ważnym elementem słowackiej pomocy jest także rewers gazu. To dzięki dostawom błękitnego paliwa przez Słowację Ukraina wytrzymała tej zimy rosyjski szantaż gazowy. Zdaniem rzecznika słowackiego resortu dyplomacji Bratysława pomogła w ten sposób Kijowowi zaoszczędzić nawet 100 mln dol. miesięcznie. Słowacja aktywnie pomaga też w ukraińskich reformach – to już tradycja, zapoczątkowana jeszcze w czasach ścisłych kontaktów ekip prezydenta Wiktora Juszczenki i premiera Mikuláša Dzurindy oraz ówczesnych ministrów spraw zagranicznych – Borysa Tarasiuka i Eduarda Kukana (lata 2005–2006).
I wreszcie infrastruktura przejść granicznych oraz polityka wizowa. – Słowacko-ukraińskie przejścia graniczne wypadają o wiele lepiej niż polsko-ukraińskie. Na polsko-ukraińskiej granicy są kolejki. Unijną granicę lepiej przekraczać w Użhorodzie – twierdzi Andrij Lubka. W odróżnieniu od polskich, słowackie konsulaty chętniej wydają Ukraińcom wizy pięcioletnie. Wystarczy przy tym udokumentować zaledwie dziesięciodniowy pobyt. Nasza polityka wizowa wbrew deklaracjom naszych polityków nie jest aż tak liberalna.
Skąd więc ta rozbieżność między prorosyjskimi deklaracjami szefa słowackiego rządu a proukraińską praktyką podległych mu ministerstw? Deklarując się jako przyjaciel Rosji, Fico gra o poparcie swojego elektoratu i uzyskuje pewne korzyści na Kremlu. Z drugiej strony premier jest pragmatykiem, który dość karnie wypełnia wskazówki płynące z Brukseli i Berlina. Ale najważniejsze jest co innego. Wsparcie modernizacji i integracji europejskiej Bałkanów Zachodnich i Ukrainy to najważniejszy filar słowackiej polityki zagranicznej.
Te priorytety zostały sformułowane jeszcze w czasach rządów Mikuláša Dzurindy (1998–2006) i obecnie są konsekwentnie wdrażane przez młodą, wykształconą na zachodnich uczelniach słowacką dyplomację, wspieraną przez podobnych do niej pracowników wpływowych think tanków.
Za sprawą technokratów polityka zagraniczna Słowacji żyje własnym życiem, niezależnie od zmieniających się rządów. Zmienia się tylko retoryka. ©?
Pod Tatrami Rosja bardziej kojarzy się z Puszkinem niż z Leninem