Nie wzywam zespołu parlamentarnego, któremu przewodniczy poseł Antoni Macierewicz, żeby nas przeprosił, tylko żeby przeprosił społeczeństwo. Od trzech lat wprowadza w błąd, nie mając żadnych dowodów – powiedział Maciej Lasek w Radiu ZET. – Pan poseł Macierewicz ani żaden z jego ekspertów nie był na miejscu wypadku. To członkowie komisji Millera tam byli, wykonali ciężką pracę, więc mają prawo i wiedzę do tego, żeby powiedzieć: proszę państwa, to była zwykła katastrofa. Choć okoliczności są tragiczne, starajmy się wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość – dodał.

Przewodniczący PKBWL w rozmowie z Moniką Olejnik wymieniał nieprawdziwe informacje na temat katastrofy i prac komisji, które podaje zespół Macierewicza. Przypomniał, że osiemnastu członków komisji Jerzego Millera było w Smoleńsku. – Pierwsi byli tam już 10 kwietnia i pracowali tam do 22 kwietnia. Został zebrany bardzo bogaty materiał w postaci szkiców, ekspertyz i zdjęć, który pozwolił nam zakończyć pracę – mówił Maciej Lasek.

Dodał, że nieprawdą są tezy, że komisja nie badała wraku, miejsca katastrofy i brzozę. Powiedział, jakie badania zostały zrobione. – Pomiar jej wysokości i stwierdzenie, że w brzozie znajdują się fragmenty skrzydła. Stwierdzenie, że brzoza nie była pierwszą i jedyną przeszkodą, z którą zderzył się samolot. Identyfikacja tych uszkodzeń na wraku samolotu. To zrobiliśmy w Smoleńsku – wymieniał.

- To skąd się biorą informacje, że państwo nie byli na miejscu zdarzenia i nie badaliście brzozy? – zapytała Monika Olejnik.

- Myślę, że to jest celowa dezinformacja, którą od lat stosuje poseł Macierewicz. Ostatnio dowodem jest kreskówka przygotowana przez Ria Novosti – odpowiedział Maciej Lasek.

„Pan poseł Macierewicz otoczył się amatorami”

Przewodniczący PKBWL raz jeszcze pokreślił, że nie ma „żadnych dowodów na to, żeby w samolocie Tu-154 doszło do wybuchu”. – Dwa niewielkie wzrosty przyspieszeń są dokładnie skorelowane z uderzeniem samolotu w brzozę. Kiedyś jednemu z dziennikarzy pokazaliśmy, jak wyglądało lądowanie kapitana Wrony na Okęciu. Poziom przyspieszeń był dokładnie taki sam. Stwierdzenia posła Macierewicza, że to są „dwa wielkie wstrząsy” świadczą tylko o jego całkowitym braku wiedzy – wyjaśniał Maciej Lasek.

Zaprzeczył też, że jego komisja ukrywa zakłócenia w pracy silników. – W zapisach wskazaliśmy niewielki wzrost poziomu wibracji związany ze zderzeniem z pierwszymi przeszkodami. Samolot znajdował się wtedy 6-7 metrów nad poziomem terenu i ślady wskazują, że do silnika wpadły pierwsze gałęzie cięte przez skrzydła. Najpierw prawego, potem lewego. Podkreślam, że poziom wibracji ani przez chwilę nie wzrósł powyżej poziomu alarmowego aż do zakończenia rejestracji – mówił.

Dodał, że tezy zespołu parlamentarnego często są „absurdalnymi twierdzeniami”. Pan poseł Macierewicz otoczył się amatorami, jeśli chodzi o badanie wypadków lotniczych – uciął Lasek.

Rozbić drugiego Tupolewa? Pomysł ciekawy, szokująco drogi i trudny do realizacji"

- Pomysł ciekawy, aczkolwiek szokująco drogi i trudny do wykonania - tak Maciej Lasek w Radiu ZET skomentował pomysł Waldemara Pawlaka, aby rozbić drugi samolot Tu-154 w celu zbadania przebiegu katastrofy smoleńskiej.

Ocenił, że bardzo trudno będzie stworzyć odpowiedni model brzozy w raz z jej ukorzenieniem. - Pomysł bardzo trudny do realizacji - stwierdził.

Monika Olejnik zapytała, czy przy przeprowadzaniu eksperymentu musiałaby być identyczna pogoda jak 10 kwietnia 2010 roku. - Nie, wystarczy, że będzie ta sama prędkość. Samolot powinien być rozpędzony do prędkości 270-280 kilometrów na godzinę. Nie można uderzyć słupem w stojący samolot, gdyż to jest zupełnie inny rodzaj obciążeń, które działają w tym czasie na skrzydło samolotu - odpowiedział Lasek.

Przypomniał, że takie eksperymenty zostały wykonane w USA. - FIA w 1964 r.
rozbiła dwa samoloty DC7 i Constelation. Filmy razem z raportami są dostępne w sieci. Ba, na te filmy powołał się również pan prof. Binienda, tylko niestety na swojej prezentacji zakończył wyświetlanie tego filmu w momencie, który jest najbardziej ciekawy. Samolot zderza się w czasie lądowania ze słupem telegraficznym, słup zostaje złamany, w tym momencie kończy wyświetlanie tego filmu pan prof. Binienda - mówił. - Ale na tym filmie widać, jak skrzydło odpada od tego samolotu, czyli następuje obcięcie skrzydła przez ten złamany słup - przypomniał.

Z czym mamy się skonfrontować?

Maciej Lasek w Radiu ZET odpowiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu, który zarzucił mu strach przed konfrontacją. - Z czym mamy się skonfrontować? Z wypowiedziami Antoniego Macierewicza powołującymi się na animacje z Ria Novosti? Czy z profesorem Rońdą, który w telewizji pokazuje jakieś dowody, które, jak się później okazuje, przed programem dał mu poseł Macierewicz, a po programie zabrał? - drwił przewodniczący PKBWL w rozmowie z Moniką Olejnik.

Komentując wypowiedź prezesa PiS, który za "Gazetą Polską" zarzucił ekspertom komisji brak doświadczenia, Lasek wymienił kilka nazwisk. - Analityk ruchu drogowego to profesor, który zajmował się w Polsce zintegrowanym systemem bezpieczeństwa w transporcie, również lotniczym. A osoba, wskazana jako osoba niby z salonów kosmetycznych to wieloletni detektor Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej - tłumaczył Maciej Lasek