Rumunia i Bułgaria jeszcze pozostaną w poczekalni strefy Schengen, gdzie nie obowiązują kontrole graniczne. Obywatele tych krajów nie mają na razie szans na to, by cieszyć się podróżami po Wspólnocie przy podniesionych szlabanach. Potwierdzili to unijni ministrowie spraw wewnętrznych na spotkaniu w Brukseli.

Sprawa ponownie ma wrócić w grudniu, na ostatniej naradzie ministerialnej podczas irlandzkiego przewodnictwa. Ale unijni dyplomaci mówią, że małe są szanse na to, by w tym roku zapadła zgoda na wejście Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen.

Niemcy, Francja, Holandia i Finlandia - to kraje, które sprzeciwiają się temu najbardziej. Obawiają się napływu imigrantów, wytykają też władzom w Bukareszcie i Sofii brak skutecznej walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną.

„Jestem optymistą, nie jest wykluczone, że zapadnie zgoda jeszcze w tym roku na dwuetapowe podejście, ale pewności nie ma” - mówił na zakończenie spotkania irlandzki minister Alan Shatter.

Dwuetapowe podejście proponowała już Polska podczas swego przewodnictwa dwa lata temu - najpierw zniesione miałyby zostać kontrole na lotniskach, a dopiero później na granicach lądowych i morskich. Ale wtedy ten kompromis odrzuciła Holandia.