Nie można poprzez zmiany w regulaminie Sejmu zmieniać werdyktu demokratycznych wyborów - tak premier Donald Tusk odniósł się do projektu PiS nowelizującego regulamin izby, którym posłowie zajmą się na posiedzeniu w tym tygodniu.

Projekt PiS zakłada likwidację sejmowej zamrażarki, wydłużenie prac nad projektami ustaw podatkowych oraz zakaz odrzucania w pierwszym czytaniu projektów obywatelskich. Pytanie o ten projekt padło na wspólnej wtorkowej konferencji prasowej premiera i prezesa PSL Janusza Piechocińskiego.

Odnosząc się do tej kwestii Tusk zauważył, że "w każdym normalnym parlamencie" istnieje większość rządowa i pracę nad ustawami bierze na siebie właśnie ta większość, a nie opozycja.

Zdaniem premiera obawy niektórych polityków opozycji, że ich prawa nie są respektowane, są przesadzone. "Ich prawa są respektowane, poza jednym prawem - do władzy, bo to prawo dają obywatele raz na cztery lata" - podkreślił szef rządu.

Zaznaczył, że nie byłoby dobrze, gdyby poprzez zmianę regulaminu Sejmu, zmieniać werdykt demokratycznych wyborów. "Politycy PiS muszą się nauczyć cierpliwości" - zaznaczył premier.

Tusk przekonywał też, że nie mają racji ci, którzy twierdzą, że polski Sejm jest mniej demokratyczny niż parlamenty innych krajów. Jak zauważył, "w niewielu parlamentach opozycja w ogóle zakłada, że będzie przygotowywała projekty ustaw".

"To w Polsce - nie wiem dlaczego, szczególnie w ostatnich latach - niektórzy niecierpliwi politycy opozycji uważają, że wybory sobie a realia sobie; tak jakby nie uznawali faktu, że raz na cztery lata Polacy wybierają jakąś większość w parlamencie i ona odpowiada za rządzenie" - podsumował Tusk.

Jak podkreślił, gdyby się miało okazać, że to projekty opozycji zdobywają większość głosów w parlamencie, oznaczyłoby to, że "czas na wymianę; że traci się większość rządową".