Szef MS Zbigniew Ziobro krytycznie ocenił sposób podjęcia decyzji w sprawie odwołania Grzegorza Wierzchowskiego z funkcji łódzkiego kuratora oświaty i komunikację z wyborcami w tej sprawie. Nie możemy sobie pozwolić na sygnały, które mogłyby być opacznie interpretowane - stwierdził.

Szef MS i lider Solidarnej Polski został w poniedziałek wieczorem w Polsat News zapytany o słowa ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, który stwierdził, że Solidarna Polska powinna do niego zadzwonić zanim publicznie skrytykowała decyzję o odwołaniu Wierzchowskiego.

Ziobro odpowiedział, że "zabrakło jasnego, profesjonalnego wyjaśnienia tej decyzji".

"Odwołanie nastąpiło bez jakiegokolwiek uzasadniania, w sytuacji, kiedy dzień wcześniej media mainstreamowe oraz politycy Lewicy i Platformy Obywatelskiej żądali jego dymisji za to, że pryncypialnie wypowiedział się w sprawie niezwykle gorących sporów związanych z ideologią genderową, LGBT, która wchodzi do szkół" - powiedział Ziobro.

"Niereagowanie na potężne emocje społeczne, które pojawiły się w internecie jest błędem, na który musieliśmy zareagować. Zareagowaliśmy słusznie" - stwierdził minister.

Dopytywany, czy takich spraw nie powinno się załatwiać "w rodzinie, na zapleczu" odparł, że niektóre sprawy są zasadnicze. "Naszym obowiązkiem jest przede wyrzyskim być lojalnym wobec naszej najważniejszej rodziny, którą są wyborcy. Jeżeli nasi wyborcy czytają, że politycy Lewicy ogłaszają wielki sukces LGBT, odwołania kuratora, który podejmował działania w ochronie polskich dzieci w szkołach przed tą ideologią, jest to rzecz bardzo niedobra. Dlatego też wystąpiliśmy z prośbą o wyjaśnienia" - powiedział Ziobro.

Pytany, czy satysfakcjonują go wyjaśnienia ministra Piontkowskiego, który powiedział, że odwołanie kuratora łódzkiego nie miało związku z jego wypowiedzią dotyczącą LGBT, odpowiedział, że rodzi się pytanie, "dlaczego nie wiedzieliśmy tego w momencie podjęcia i ogłoszenia tej decyzji".

"Z szacunku do wyborców, powinni się oni dowiedzieć o tym, właśnie kiedy ona została podjęta, a nie wtedy gdy powstały ogromne emocje po stronie wyborców. Cieszę się, że to nastąpiło, bo lepiej później niż w ogóle, natomiast żałuję, że to nie nastąpiło wcześniej. Uważam, że timing podjęcia tej decyzji jest wysoce niefortunny" - powiedział szef MS.

Zaznaczył jednocześnie, że uważa Piontkowskiego za dobrego ministra, co nie znaczy, że w każdej sprawie się z nim zgadza. "W tym wypadku jestem krytyczny wobec sposobu podjęcia tej decyzji i komunikacji z naszymi wyborcami. To jest dla nas bardzo ważne zwłaszcza w momencie, kiedy toczy się wojna cywilizacyjna w Polsce. Nie możemy sobie pozwolić na sygnały, które mogłyby być opacznie interpretowane" - stwierdził Ziobro.

Grzegorz Wierzchowski został odwołany z funkcji łódzkiego kuratora oświaty przez ministra edukacji narodowej na wniosek wojewody łódzkiego Tobiasza Bocheńskiego. W ubiegły piątek wniosek o odwołanie Wierzchowskiego skierował do szefa MEN również poseł Lewicy Tomasz Trela w reakcji na wypowiedzi Wierzchowskiego w TV Trwam. "Jesteśmy na etapie wirusa, ale myślę, że ten wirus LGBT, wirus ideologii jest znacznie groźniejszy, bo to jest wirus dehumanizacji społeczeństwa" – powiedział wówczas Wierzchowski. Wiceprzewodniczący Solidarnej Polski i wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik zapowiedział w niedzielę w rozmowie z PAP, że ugrupowanie zwróci się do ministra edukacji o wyjaśnienie, czy odwołanie łódzkiego kuratora oświaty miało związek z jego wypowiedzią na temat ideologii LGBT.

Wojewoda łódzki przekazał, że decyzja o odwołaniu kuratora nie miała żadnego związku z jego wypowiedziami na antenie TV Trwam. Potwierdził to także w poniedziałek szef MEN. "Ten wniosek pojawił się w połowie sierpnia z tego co pamiętam, a więc dużo wcześniej, zanim pan kurator pojawił się w telewizji Trwam i zaczął wypowiadać się na temat LGBT" - powiedział Piontkowski w TVN24.