Łódzka prokuratura postawiła w środę zarzuty trzem spośród czterech zatrzymanych mężczyzn w związku z pobiciem w Ozorkowie k. Łodzi 44-letniego obywatela Pakistanu. Zdaniem śledczych tłem ataku mogły być antagonizmy na tle różnić narodowych i wyznaniowych.

Do ataku na 44-letniego obcokrajowca doszło w nocy z poniedziałku na wtorek w Ozorkowie k. Łodzi. Został zaczepiony przez czterech napastników przy okienku nocnego sklepu. Mężczyzna był bity pięściami po głowie, a gdy upadł, kopany po całym ciele. W wyniku zdarzenia ma złamany nos, wybite zęby, ogólne obrażenia głowy i klatki piersiowej. Utracił także telefon komórkowy.

Jak poinformował PAP rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, zarzuty postawione podejrzanym dotyczą udziału w pobiciu obywatela Pakistanu ze względu na przynależność narodową i wyznaniową, spowodowanie obrażeń ciała, które naruszyły czynności narządów na czas poniżej siedmiu dni oraz znieważenia. Jeden z napastników podejrzany jest również o kradzież telefonu, którego wartość oszacowano na ok. 1200 zł.

Podejrzani mają od 25 do 37 lat. Grozi im do 5 lat więzienia.

"Treść złożonych przez pokrzywdzonego zeznań wskazuje, że prawdopodobnym tłem ataku mogły być antagonizmy na tle różnić narodowych i wyznaniowych. Zanim został zaatakowany był pytany o to, czy jest muzułmaninem" – podkreślił prok. Kopania.

Dodał, że z dokonanych przez Prokuraturę Rejonową Łódź-Polesie ustaleń wynika, że pierwszym atakującym napastnikiem był 37-latek, który podczas przesłuchania przyznał się do zarzutów. Miał stwierdzić, że "nie odczuwa niechęci do osób innych narodowości i wyznań, a jego agresywne zachowanie było konsekwencją tego, że znajdował się pod silnym wpływem alkoholu". Dwaj pozostali podejrzani nie przyznali się do stawianych im zarzutów.

Kopania zaznaczył, że zdarzenia nie można traktować w kategoriach rozboju - co początkowo rozważała prokuratura - ponieważ telefon został zabrany przez jednego z podejrzanych, gdy wypadł on pokrzywdzonemu z kieszeni wraz z innymi rzeczami.

Czwarty z zatrzymanych mężczyzn, 18-latek, został przesłuchany jako świadek. Jak przyznał Kopania "wszystko wskazuje na to, że nie brał on aktywnego udziału w zdarzeniu". (PAP)