Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" kilkuset nauczycieli, rodziców, przedstawicieli organizacji pozarządowych, ekspertów i pracowników akademickich protestowało we wtorek przed Sejmem. Chcą odwołania zapowiedzianej reformy edukacji, w tym likwidacji gimnazjów.

Przeciw reformie edukacji odbył sie we wtorek także "Mroczny protest" w Łodzi w Łodzi w pasażu Schillera.

Według protestujących, planowane wprowadzenie w życie reformy grozi pogorszeniem jakości edukacji i jest wymierzone przeciwko uczniom i nauczycielom.

Zgromadzeni przed Sejmem mieli z sobą flagi, trąbki i transparenty. Na jednym z nich można było przeczytać: "Robert Lewandowski uczył się w gimnazjum". Część protestujących miało długie papierowe nosy, jak sami je nazywali - nosy Pinokia. Skandowali: "Zalewska kłamie".

"Kilka godzin temu pani premier, podsumowując rok rządów, stwierdziła, że ten rząd będzie budował szkołę dobrą, bezpieczną. Więc my przyszliśmy dziś przed Sejm, by powiedzieć parlamentarzystom, że dobra i bezpieczna szkoła już jest, że stworzyło ją kilkaset tysięcy nauczycieli, rodziców, samorządowców swoim wysiłkiem, zaangażowaniem. Pani premier, niczego nie trzeba tworzyć, my to już mamy. Nie niszczcie, nie burzcie tego, co już zbudowano" - powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Jak mówił, polska szkoła jest przedmiotem podziwu, zazdrości w innych krajach.

"Jeśli polska szkoła dziś czegoś potrzebuje, to spokoju i dobrego ministra edukacji. Dziś nie ma ani jednego, ani drugiego" - ocenił prezes ZNP.

W imieniu rodziców głos zabrała Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciw reformie edukacji". "Pani minister powołuje się na głos rodziców, na nasz głos, mówiąc, że to my chcemy tej reformy. Pani minister, my tej reformy nie chcemy. My nie chcemy, by nasze dzieci uczyły się z pisanych na kolanie podręczników, nie chcemy, żeby nasze dzieci uczyły się w szkole zapatrzonej na przeszłość, a nie w przyszłość. Chcemy dla naszych dzieci nowoczesnej, spokojnej, przewidywalnej szkoły. Ministerstwo Edukacji nam to w tej chwili burzy" - powiedziała.

Nawiązała do hasła reformy "Dobra szkoła". "Żadna zmiana, która krzywdzi nasze dzieci, nie może się nazywać dobrą" - podkreśliła.

Posłanka Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej oceniła, że "największą wadą tej reformy jest to, że nie wiemy, po co ona jest, i że opiera się na kłamstwie". "Ilość kłamstw, którymi posługuje się PiS, przekracza wszelkie normy" - powiedziała. "Kłamie, kiedy mówi, że większość Polaków popiera reformę. Wiemy, że według ostatnich badań poparcie dla reformy spadło z 67,8 proc. do 47,7 proc. Mamy spadek o 20 punktów procentowych w ciągu roku. Za to sprzeciw wobec reformy wzrósł z 26 do 48 proc. Polacy powoli nie chcą tej reformy, zaczynają rozumieć, że ta reforma nie ma sensu" - zaznaczyła.

Elżbieta Gapińska (PO) mówiła zaś, że polska szkoła ma dość rewolucji, chce tylko ewolucyjnych zmian. "Mam nadzieję, że nie spełni się ten lapsus minister Zalewskiej, gdy powiedziała na komisji, że potrzebuje 13 lat, by wykończyć polska oświatę. Oby to nie były prorocze słowa" - mówiła.

Młodzi nauczyciele Justyna Drath z partii "Razem" i Andrzej Sierawski z koalicji "Nie dla chaosu w szkole" apelowali do PiS o wycofanie się z reformy.

"Wiem, że każdy ma prawo do błędu, a uczeń do nieprzygotowania. Jeśli uczeń jest nieprzygotowany, to zgłasza je przed lekcją, jeśli nie zgłosi go na czas, dostaje jedynkę, ponosi konsekwencje. Reforma nie jest przygotowana, a PiS dalej brnie w zaparte i udaje, że nic się nie dzieje" - powiedziała Drath.

"Przyszliśmy tu, bo nie zgadzamy się, by polska szkoła hodowała biernych, miernych, ale wiernych uczniów, jakich chce prezes Kaczyński. Czy takich chcemy mieć? Nie, panie prezesie. Nie ma na to naszej zgody i zgody nie będzie" - powiedział Sierawski.

Wśród protestujących w Łodzi byli działacze SLD, związkowcy z ZNP, dyrektorzy, nauczyciele oraz rodzice. Wielu z nich miało ze sobą gwizdki i kołatki. Trzymali flagi ZNP i czerwone tabliczki z napisem SLD.

"Chcemy powiedzieć w tym miejscu: +Nie dla chaosu w edukacji+. Chcemy modernizacji szkół, a nie ich likwidacji. Chcemy, by rząd nas wysłuchał" - mówił wiceprzewodniczący Sojuszu i wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela, który m.in. odpowiada za edukację w mieście. Zwrócił uwagę m.in. na to, że wciąż nie ma nowej podstawy programowej dla zreformowanych szkół, a to oznacza, że zapewne nie będzie na czas podręczników.

Według lidera ZNP w Łodzi Marka Ćwieka, są dwa powody wprowadzenia tej reformy. Pierwszy to oszczędności w oświacie, bo wiele osób straci pracę. W samej Łodzi - jak mówił - będzie to 400 nauczycieli i 200 pracowników administracji. Drugi powód to, zdaniem Ćwieka, skompromitowanie przed wyborami władz samorządowych. "Bo to one będą odpowiedzialne za wprowadzenie reformy. Na nich skupi się złość mieszkańców miast, wsi. Na nich skupi się złość zwalnianych nauczycieli" - mówił.

Zgodnie z przyjętymi w ubiegłym tygodniu przez rząd projektami ustaw Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe, w miejsce obecnie istniejących szkół mają zostać wprowadzone: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.

Zmiany miałyby rozpocząć się od roku szkolnego 2017/2018. Wówczas uczniowie kończący w roku szkolnym 2016/2017 klasę VI szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Rozpocznie się tym samym stopniowe wygaszanie gimnazjów – nie będzie prowadzona rekrutacja do tego typu szkół.

Decyzja co do formy i czasu przekształcenia gimnazjum albo jego włączenia do innej szkoły będzie należeć do kompetencji samorządu prowadzącego gimnazjum, osoby prawnej lub osoby fizycznej prowadzącej dotychczasowe publiczne lub niepubliczne gimnazjum.

Wprowadzenie branżowej szkoły I stopnia w miejsce zasadniczej szkoły zawodowej, planowane jest od 1 września 2017 r. Branżowe szkoły II stopnia ruszą od roku szkolnego 2020/2021. Zmiany w liceach ogólnokształcących i technikach mają się rozpocząć od roku szkolnego 2019/2020.

Projekty ustaw zmieniających strukturę szkół w poniedziałek wpłynęły do Sejmu. Obecnie czekają na rozpatrzenie.