Rośnie liczba ofiar katastrofy południowokoreańskiego promu "Sewol". Najnowszy bilans to 146 zabitych, 156 zaginionych i 174 uratowanych.

Prom zatonął tydzień temu u wybrzeży Korei Południowej. Większość pasażerów stanowili uczniowie i nauczyciele szkoły średniej, którzy jechali na wycieczkę. Wrak promu jest przeszukiwany przez nurków, wciąż znajdowane są ciała kolejnych ofiar.

Do tej pory aresztowano 8 osób, które odpowiadały za bezpieczeństwo feralnego rejsu z portu w Inczonie na wyspę Czedżu. Jest wśród nich kapitan promu. Media zarzucają mu, że zbyt późno podjął decyzję o ewakuacji pasażerów, po czym wraz z częścią załogi opuścił prom, na którym byli jeszcze ludzie. Przeszukano też dom biznesmena Yoo Byung-una - głowy rodziny, do której należy firma będąca armatorem promu.

Koordynatorzy akcji poszukiwawczej oświadczyli, że znajdująca się obecnie całkowicie pod wodą jednostka nie zostanie podniesiona bez zgody rodzin zaginionych. Taka operacja grozi przełamaniem promu, a część rodzin ma nadzieję, że wewnątrz wciąż mogą być żywi ludzie.