Kredytowy krajobraz: dualizm i przebudzenie
Na rynku kredytów firmowych widać wyraźny trend delewarowania – przedsiębiorstwa ograniczają zadłużenie i stawiają na samofinansowanie. Najsłabiej wypadają mikro i małe firmy, nieco lepiej duże przedsiębiorstwa. Wśród gospodarstw domowych sytuacja jest zróżnicowana: z jednej strony boom na kredyty gotówkowe, z drugiej – załamanie kredytów ratalnych. Kredyty hipoteczne natomiast wychodzą z marazmu – w maju 2025 roku liczba wniosków była aż o 43% wyższa niż rok wcześniej.
Decydującym czynnikiem jest psychologiczna zmiana oczekiwań co do spadających stóp procentowych. To zwiększa zdolność kredytową i pobudza popyt, szczególnie na rynku mieszkaniowym. Niemniej jednak, dalsze obniżki stóp stoją pod znakiem zapytania – mimo że rynek liczy na kolejne trzy cięcia o łącznie 75 punktów bazowych.
Polska gospodarka na kredycie i konsumpcji
Gospodarka rośnie, ale głównie przez konsumpcję. To nie wystarczy, by wykonać skok rozwojowy. Inwestycje są na dramatycznie niskim poziomie – tylko 16,9% PKB. Dla porównania, średnia unijna to 21%, a Polska potrzebowałaby poziomu 25–28%, by gonić bardziej rozwinięte kraje. I nawet te inwestycje, które są realizowane, w większości mają charakter publiczny, zależny od środków z KPO i decyzji politycznych. Prywatne inwestycje – kluczowe dla innowacyjności i trwałego wzrostu – są w mniejszości.
Wśród planowanych projektów są CPK, transformacja energetyczna, atom, obronność – ale obecne możliwości finansowe sektora bankowego nie wystarczą. Kapitały własne banków są zbyt małe, by udźwignąć taką skalę. Potrzebne będzie otwarcie na kapitał zagraniczny: banki azjatyckie, fundusze infrastrukturalne czy mieszkaniowe typu REIT.
Polacy – oszczędni, ale nieinwestujący
Choć poziom oszczędności Polaków jest wysoki, to pieniądze często „leżą odłogiem” – czy to na nieoprocentowanych ROR-ach, czy w gotówce. Stosunek kredytów do depozytów wynosi zaledwie 60%, co jest ewenementem na tle UE. Zamiast kredytów, banki chętniej kupują obligacje skarbowe – są bezpieczne, nie wymagają kapitału własnego, a nie podlegają podatkowi bankowemu. Efekt? Gospodarka nie otrzymuje wystarczającego impulsu kredytowego.
Problemem pozostaje też bardzo niska skłonność do ryzyka. Polacy inwestują głównie w nieruchomości – wartość aktywów prywatnych w tym sektorze to 8 bilionów złotych. Fundusze inwestycyjne, startupy, obligacje korporacyjne – to wciąż nisza. Edukacja ekonomiczna i inwestycyjna kuleje. Potrzebna jest długofalowa zmiana: większa świadomość, umiejętność oceny ryzyka i znajomość alternatywnych instrumentów finansowych.
Konsumpcja, inwestycje i strach
Choć pensje rosną, to sprzedaż detaliczna nie nadąża – Polacy oszczędzają z obawy przed inflacją, wojną, pandemią. Ten strach hamuje zarówno konsumpcję, jak i inwestycje. Zdaniem prof. Rogowskiego, jeśli Polacy przestaną się bać, sięgną po kredyty, zaczną kupować i inwestować – i to będzie kolejny „game changer” dla gospodarki.
Jednocześnie zmienia się narracja – „zbrojeniówka” stała się „sektorem obronnym”, co otwiera nowy potencjał inwestycyjny także dla funduszy ESG i społecznie odpowiedzialnych. Polska stawia na obronność, transformację energetyczną i infrastrukturę. Pytanie tylko, czy będzie mieć na to środki.
Wnioski
- Polska gospodarka potrzebuje drugiego filaru – inwestycji.
- Banki nie udźwigną potrzeb inwestycyjnych bez wsparcia kapitału zagranicznego.
- Polacy muszą nauczyć się zarządzać swoimi oszczędnościami, zaakceptować ryzyko i wyjść poza nieruchomości.
- Edukacja finansowa i podnoszenie kompetencji – również cyfrowych – to klucz do świadomego inwestowania.
- Jeśli polski konsument odzyska poczucie bezpieczeństwa, może znów uruchomić mechanizmy napędzające gospodarkę.
Bez odwagi, bez inwestycji i bez edukacji – nie będzie skoku rozwojowego.