Trwają rozmowy na temat potencjalnego spotkania Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem. Amerykański przywódca zapowiedział, że dojdzie do niego podczas szczytu Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) pod koniec października w Korei Południowej, a na początku przyszłego roku odwiedzi Chiny. Kilka dni później ambasador USA w Pekinie David Perdue zaznaczył, że bardziej prawdopodobny termin to przyszły rok, a nie ta jesień.
Jednak niezależnie od tego, kiedy dojdzie do spotkania na linii Trump–Xi, widać nowy trend: w ostatnim czasie Waszyngton wyraźnie łagodzi swoje stanowisko wobec kluczowego rywala. Po ubiegłotygodniowej rozmowie telefonicznej z Xi Jinpingiem Donald Trump napisał na platformie Truth Social, że obie strony poczyniły postępy „w wielu bardzo ważnych kwestiach” – m.in. w sprawach handlu, fentanylu, potrzeby zakończenia wojny w Ukrainie oraz zatwierdzenia umowy dotyczącej sprzedaży TikToka.
Trump wycofał także nominację Landona Heida, znanego z twardego stanowiska wobec Chin, na funkcję zastępcy sekretarza ds. kontroli eksportu w Departamencie Handlu. Rola ta, związana bezpośrednio z bezpieczeństwem narodowym, jest uznawana za kluczową w amerykańskiej rywalizacji technologicznej z Pekinem.
We wrześniu sekretarz obrony USA Pete Hegseth w swojej pierwszej rozmowie z chińskim odpowiednikiem Dong Junem podkreślił zaś, że Stany Zjednoczone nie dążą do konfliktu z Chinami. To wyraźna zmiana tonu w porównaniu z majem, gdy Amerykanin rozzłościł Pekin, apelując do regionalnych sojuszników o zwiększenie wydatków na obronę i ostrzegając przed „realnym i potencjalnie bliskim” zagrożeniem ze strony Chin.
Do zmiany narracji doszło niedługo po wycieku notatki Pentagonu, w której zaproponowano, aby USA przesunęły uwagę z Chin i regionu Indo-Pacyfiku na kwestie regionalne oraz bezpieczeństwo wewnętrzne. Nowy plan w dużym stopniu odwraca priorytety Narodowej Strategii Obrony z 2018 r., przyjętej podczas pierwszej kadencji administracji Trumpa, w której głównym celem Pentagonu było odstraszanie Chin. Notatka Departamentu Wojny – nazwanego tak na początku miesiąca przez Trumpa zamiast Departamentu Obrony – została częściowo przygotowana przez Elbridge’a Colby’ego, który wcześniej opowiadał się za „zwrotem ku Azji”, a obecnie – podobnie jak wiceprezydent J.D. Vance – forsuje podejście w stylu doktryny Monroe. Jak podaje portal Politico, projekt stawia misje krajowe i regionalne ponad przeciwdziałaniem przeciwnikom takim jak Pekin i Moskwa.
Odwrócenie uwagi od Azji prawdopodobnie wywoła sprzeciw tzw. jastrzębi w obu partiach amerykańskiej sceny politycznej, którzy postrzegają Pekin jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa USA. Mimo to w wielu obszarach zmiana jest już widoczna: Pentagon aktywował tysiące żołnierzy Gwardii Narodowej do wsparcia organów ścigania w Los Angeles i Waszyngtonie, ustanowił zmilitaryzowaną strefę wzdłuż południowej granicy z Meksykiem, umożliwiając żołnierzom zatrzymywanie cywilów, oraz wysłał kilka okrętów wojennych i myśliwców F-35 na Karaiby, aby przeciwdziałać przemytowi narkotyków do USA.
Republikanin nie unikał przy tym użycia siły. W amerykańskim ataku na wodach międzynarodowych na początku września zginęło według Trumpa 11 podejrzanych członków wenezuelskiego gangu Tren de Aragua. Jego administracja twierdzi, że statek przewoził nielegalne narkotyki, jednak nie ujawniła dalszych szczegółów incydentu, mimo że członkowie Kongresu domagali się uzasadnienia tej operacji. Minister spraw wewnętrznych Wenezueli Diosdado Cabello Rondón wskazał natomiast, że żaden z zabitych nie był członkiem gangu.
W połowie września na zlecenie Trumpa przeprowadzony został kolejny atak na statek, który – jak utrzymywał – przewoził nielegalne narkotyki z Wenezueli do USA. Według jego relacji operacja zakończyła się śmiercią trzech osób, a w oceanie unosiły się „duże worki kokainy i fentanylu”. „Atak zakończył się śmiercią trzech mężczyzn-terrorystów w akcji” – napisał republikanin w mediach społecznościowych.
Zespół Colby’ego odpowiada także za nadchodzący przegląd globalnej postawy militarnej, określający rozmieszczenie sił USA na świecie, oraz za przegląd obrony powietrznej i przeciwrakietowej teatru działań, analizujący systemy obronne USA i sojuszników oraz rekomendujący lokalizacje dla amerykańskich systemów. Pentagon planuje opublikować oba dokumenty już w przyszłym miesiącu. Według portalu Politico te trzy dokumenty będą ze sobą ściśle powiązane. Każdy z nich ma podkreślać konieczność, by sojusznicy przejmowali większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo, podczas gdy Stany Zjednoczone skoncentrują swoje wysiłki na ochronie interesów bliżej kraju. ©℗