Jak ocenia pani reakcję państw europejskich na wydarzenia ostatniego tygodnia? Panika jest uzasadniona?
ikona lupy />
Marta Prochwicz-Jazowska, ekspertka European Council on Foreign Relations / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Państwa Europy Zachodniej zareagowały inaczej niż Polska. Nie nazwałabym ich zachowania paniką. Alarmistyczne podejście Europy Zachodniej ma na celu zmotywowanie tamtejszych społeczeństw do opowiedzenia się za zwiększeniem wydatków na obronność. Przywódcy tych państw są co prawda gotowi do podjęcia takich decyzji, ale będą one wymagały – w dużym uproszczeniu – np. odebrania części środków z puli przeznaczonej na opiekę zdrowotną. To spore wyzwanie. Jednocześnie zgadzam się z nimi w tym, że USA się bardzo zmieniły. Mamy do czynienia z prezydentem, który stawia wszystko na ostrzu noża. Donald Trump nie jest przywódcą, który będzie chciał w tradycyjny sposób pełnić rolę sojusznika Europy. Nie są to jednak zmiany, które pojawią się z dnia na dzień. Stany Zjednoczone wciąż mają w Europie interesy gospodarcze, z których nie będzie się im tak łatwo wyplątać. Czekają nas więc bardzo długie negocjacje – zarówno o bezpieczeństwie, ale również o innych kwestiach, jak cła czy platformy technologiczne.W sumie reakcja Europy Zachodniej przypomina mi sytuację po 2008 i 2014 r., kiedy Polska biła na alarm w sprawie Rosji. Zachód uważał wówczas, że będziemy się w stanie z nią dogadać. Teraz to Polska wierzy, że uda nam się jeszcze z USA porozumieć.

Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w piątek na wspólnej konferencji z sekretarzem obrony USA Petem Hegsethem, że sojusz polsko-amerykański nigdy nie był tak silny. Z czego wynika ta inna, łagodniejsza narracja Polski?

Polska, w przeciwieństwie do państw Europy Zachodniej, mierzy się z bezpośrednim zagrożeniem ze strony Rosji. Na ten moment nie bylibyśmy w stanie obronić się bez wsparcia Stanów Zjednoczonych, jesteśmy od nich uzależnieni. Luka pozostawiona po USA oznaczałaby odsłonięcie się przed naszym największym wrogiem. Na razie nie czujemy w Polsce, że moglibyśmy w ten sam sposób polegać na Europejczykach. Nie jest więc tak, że premier Donald Tusk nie zdaje sobie sprawy, że USA przekierowują swoją uwagę na Azję i Pacyfik. Zakładam, że władze Polski liczą jednak, że będą w stanie przekonać Donalda Trumpa do swoich racji i że istnieją kwestie, w których można się będzie z nim dogadać. Nie wykluczałabym tego scenariusza. Problem w tym, że taka strategia może równocześnie nieść ze sobą konkretne ryzyka.

Jakie?

Jeśli utrzymamy obecną retorykę względem USA, to nasi partnerzy z Europy Zachodniej uznają, że nie chcemy współpracować z nimi na rzecz odstraszania Rosji. Martwię się, jakie to będzie miało skutki dla naszych relacji. Nie sądzę, że zostaniemy przez to automatycznie odizolowani, ale byłoby dobrze, gdybyśmy znaleźli wspólny język. Szczególnie, jeśli przyjmiemy za pewne, że Stany Zjednoczone powoli odwracają się od Europy i dążą do jej osłabienia, na co wskazuje m.in. przemowa wiceprezydenta JD Vance’a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. W takiej sytuacji będziemy musieli w większym stopniu polegać na Europejczykach.

Wczorajszy szczyt państw europejskich w Paryżu to odpowiedź na wykluczenie Starego Kontynentu z negocjacji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, które odbywają się w Rijadzie z udziałem Amerykanów i Rosjan. Pokłada pani nadzieję w rozmowach na szczeblu europejskim czy jest już za późno na przebudzenie?

Nie, jeszcze nie jest za późno. To nie pierwsze takie spotkanie, ale nie oznacza to, że Europejczycy tylko dużo mówią i nic z tego nie wynika. Mniej więcej od półtora roku obserwujemy, jak przywódcy naradzają się i próbują znaleźć odpowiednie mechanizmy, żeby wzmocnić Europę. Działania Trumpa i słowa Vance’a zadziałają na Europę motywacyjnie. Brytyjczycy już w weekend ogłosili, że są gotowi wysłać swoje wojska do Ukrainy. Myślę, że w najbliższych tygodniach będziemy mogli spodziewać się podobnych konkretów ze strony UE i innych państw. Szczególnie w zakresie finansowania naszych zdolności zbrojeniowych. ©℗

Rozmawiała Karolina Wójcicka