240 tys. razy migranci próbowali nielegalnie przedostać się na teren Unii Europejskiej w ubiegłym roku. To najniższy poziom od pandemii koronawirusa w 2021 r. Mniej więcej od tego czasu znacznie przyspieszyły trwające prawie dekadę prace nad paktem o migracji i azylu, który reguluje nową politykę migracyjną UE. Jego centralnym punktem jest intensyfikacja polityki powrotów i zawieranie umów o współpracy z krajami trzecimi, spośród których już część daje wymierne efekty.
Wzrosła presja ze Wschodu
Od największego kryzysu migracyjnego w 2015 r. najbardziej problematyczne szlaki wiodły przez Morze Śródziemne oraz Bałkany Zachodnie. W obu tych przypadkach według najnowszych danych Frontexu liczba nielegalnych przekroczeń radykalnie w ubiegłym roku zmalała. Na szlaku środkowośródziemnomorskim odnotowano 67 tys. przekroczeń, co stanowi spadek o 59 proc. w stosunku do danych za 2023 r. Powodem – jak dodaje unijna agencja – jest mniejsza liczba wypłynięć statków przemycających migrantów z Tunezji i Libii. Największe spadki jednak dotyczą szlaku zachodniobałkańskiego, którym próbowano ponad 21 tys. razy przekroczyć granicę UE, czyli o 78 proc. mniej razy niż w 2023 r. Na niektórych szlakach jednak zauważalne są nieznaczne wzrosty zainteresowania ze strony grup przemytników ludzi – na zachodniośródziemnomorskim (o 1 proc.), wschodniośródziemnomorskim (14 proc.) czy na trasie zachodnioafrykańskiej (18 proc.).
Jak podkreśla badacz Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego Mateusz Krępa, największe spadki dotyczą przede wszystkim szlaków dotychczas najbardziej obleganych. – Trzy kwestie mogą wpływać na te spadki – zintensyfikowanie walki z przemytem ludzi, zacieśnienia regulacji związanych z ochroną międzynarodową, a także większa efektywność powrotów do kraju pochodzenia – uważa Krępa.
Największy problem z Białorusią
Największe problemy w UE dotyczą jednak wschodniej granicy, na której od trzech lat prowadzone są wobec Polski działania hybrydowe ze strony białoruskiego reżimu Alaksandra Łukaszenki. Na tym odcinku liczba nielegalnych przekroczeń wzrosła aż o 192 proc., a wśród najczęściej przedostających się przybyszów na teren UE przez polską granicę są Etiopczycy oraz Somalijczycy. Polskie władze początkowo były krytykowane za budowę zapory na granicy z Białorusią w 2021 r., natomiast zgodnie z obecnym nastawieniem Komisji Europejskiej infrastruktura ta nie tylko jest zgodna z aktualną polityką wzmacniania granic zewnętrznych, lecz także będzie mogła być finansowana ze środków unijnych. Jednak – jak zauważa Krępa – mimo dodatkowego wyposażenia zapory, powstania kolejnych barier fizycznych i elektronicznego nadzoru liczba nielegalnych przekroczeń wzrasta. – Nie da się na całej granicy umieścić odpowiedniego zabezpieczenia, bo mamy odcinki bagienne czy rzekę. Umowa o readmisji i zachęcanie państw pochodzenia migracji przez programy reintegracyjne to znacznie skuteczniejsze narzędzia – uważa badacz z UW.
Porozumienia w toku. Będzie zaostrzenie polityki migracyjnej?
Umowy o readmisji przybyszów do krajów pochodzenia oraz porozumienia z państwami trzecimi na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej wraz ze wzmacnianiem granic zewnętrznych mają stanowić podstawę unijnej polityki migracyjnej w najbliższym czasie. Jeśli chodzi o umowy o readmisji, to kluczowa jest tu rola państwa członkowskiego, który zawiera ją z jednym lub większą liczbą państw. Całościowo jednak nad tym procesem czuwa UE, ale Komisja Europejska jedynie wydaje opinie dla takiej umowy, a zawierają ją już poszczególne kraje między sobą.
Bruksela jest natomiast odpowiedzialna za zawieranie porozumień analogicznych do umowy z Turcją, która zatrzymała największy kryzys migracyjny. Dziś UE ma podpisanych kilka takich, w tym także z Tunezją, Egiptem i Libią. Za jedną ze wzorcowych uchodzi umowa z Egiptem, w ramach której na działania związane z migracją przeznaczono dla Kairu prawie 700 mln euro, choć tego typu uzgodnienia zawierają także współpracę w innych obszarach, w tym w handlu, energetyce czy cyfryzacji. Od kilku lat jednak organizacje pozarządowe krytykują tę strategię, podkreślając instrumentalne podejście instytucji europejskich do tego, które kraje pochodzenia migracji uznajemy za bezpieczne, a więc takie, z którymi można zawrzeć wspomniany kontrakt. – Mamy do czynienia z przeciąganiem liny między rządami, które chcą być restrykcyjne w podejściu do migracji, a sądownictwem, które często wychodzi bardziej z przesłanek humanitarnych czy praw człowieka, i oczywiście są jeszcze organizacje pozarządowe, które zupełnie stoją po stronie praw migrantów – konstatuje Mateusz Krępa.
Szefowa KE Ursula von der Leyen, jak i czołowa siła polityczna w Unii, czyli Europejska Partia Ludowa, są jednak zdeterminowane, by kontynuować kurs zaostrzania polityki migracyjnej przy wsparciu prawicowych frakcji w PE i rządów europejskich. Kolejne umowy o readmisji są obecnie negocjowane przez państwa członkowskie, a spośród centralnych porozumień o współpracy w zwalczaniu nielegalnej migracji UE rozmawia dziś m.in. z władzami Maroka oraz Jordanii. ©℗