O godz. 8.00 czasu miejscowego w niedzielę (3.00 w Polsce) rozpoczęły się w Tajlandii wybory do parlamentu uważane za wyjątkowo trudne dla rządzących konserwatystów sprawujących władzę od czasu wojskowego zamachu stanu w 2014 r.

Uprawnionych do głosowania są 52 mln wyborców a lokale wyborcze będą otwarte do godz. 17 czasu lokalnego (12 czasu polskiego).

Według sondaży przewagę mają opozycyjne ugrupowania prodemokratyczne, na czele z partią Pheu Thai, kierowaną przez Paetongtarn Shinawatrę, córkę byłego premiera Thaksina Shinawatrę. Ocenia się, że mogą one zdobyć nawet większość miejsc w liczącej 500 deputowanych Izbie Reprezentantów.

Nie jest to jednak pewne bowiem - jak zauważają komentatorzy - rządzący konserwatyści z partii Palang Pracharath, przeforsowali skomplikowany system wyborczy faworyzujący kandydatów popieranych przez armię.

Pheu Thai zdobyła większość miejsc w parlamencie w ostatnich wyborach w 2019 r. ale to Palang Pracharath stworzyła koalicję rządzącą i sformowała gabinet m. in. dzięki poparciu Senatu, którego członkowie są od czasu zamachu stanu nominowani przez rząd. (PAP)

jm/