Przez strajki kontrolerów i pracowników lotnisk we Francji oraz w Niemczech loty są notorycznie odwoływane lub spóźnione.

Ubiegły rok w lotnictwie upłynął pod znakiem ogromnych problemów na największych lotniskach w Europie, do czego doprowadziły zwolnienia pracowników w czasie pandemii i niewystarczająca obsada podczas wzmożonego popytu na przeloty. Po dwóch latach obostrzeń Europejczycy byli mocno spragnieni podróżowania. W tym roku chętnych do latania też jest bardzo dużo i wciąż setki lotów są opóźnione lub odwoływane. Tym razem powodem są jednak protesty pracowników – głównie we Francji i w Niemczech. – Problem strajkujących pracowników narasta. Tymczasem Francja i Niemcy to kraje w centrum Europy, które niełatwo jest ominąć. Protesty to poważny problem dla menedżerów linii lotniczych, którzy obawiają się o to, jak będzie wyglądać tegoroczne lato – mówi Piotr Samson, szef Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

Przewiduje, że dużym ogniskiem zapalnym będzie zwłaszcza Francja, gdzie protestują kontrolerzy ruchu lotniczego. W ciągu ostatnich trzech miesięcy strajkowali przez blisko 40 dni. Pracownicy wież dołączają się do ogólnokrajowych protestów przeciw podniesieniu wieku emerytalnego, mają też żądania płacowe. – Nasze samoloty lecące do Hiszpanii czy Portugalii musiały omijać Francję, co wydłużyło lot średnio o ok. 20 minut. To oczywiście wiąże się z większymi kosztami przelotu – mówi Andrzej Kobielski, wiceprezes czarterowej linii Enter Air. Podczas strajków setki lotów zostają odwołane. Głównie dotyczy to rejsów na lotniska francuskie.

Michał Kaczmarzyk, szef linii Buzz, czyli spółki córki Ryanaira, przyznaje, ze sytuacja we Francji jest najgorsza. – Niestety przewoźnicy nie mają na to wpływu. Możemy tylko pisać petycje – mówi Kaczmarzyk.

Ryanair w niedawnym liście do mediów potępił szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Przewoźnik uważa, że w czasie strajków w branży lotniczej Bruksela powinna interweniować i wpływać na minimalizowanie utrudnień. Komisja Europejska mogłaby np. wymusić zarządzanie niebem nad Francją przez służby ruchu lotniczego sąsiednich krajów. Problem w tym, że kontrolerzy poszczególnych państw mają zwykle wystarczająco dużo pracy z nawigacją lotów we własnych krajach. Trudno byłoby nałożyć na nich nowe obowiązki. Według szefów Ryanaira Komisja Europejska musi jednak znaleźć sposób, by chronić prawo mieszkańców do swobodnego przemieszczania się po Unii Europejskiej. Przewoźnik zachęca podróżnych do podpisania się pod petycją, w której domaga się od Brukseli podjęcia konkretnych działań w celu poprawy sytuacji na europejskim niebie.

Z kolei w Niemczech strajkują głównie pracownicy lotnisk, np. służby kontroli bezpieczeństwa. W ostatni poniedziałek ich protest sparaliżował pracę lotniska w Berlinie. Odwołano większość z 240 zaplanowanych na ten dzień lotów. Wcześniej strajkowali pracownicy lotnisk m.in. w Düsseldorfie, Kolonii, Hamburgu, Monachium czy Stuttgarcie. Oprócz pracowników kontroli bezpieczeństwa od pracy powstrzymywali się także m.in. zatrudnieni przy transporcie bagażu. Pracownicy żądają np. większych wynagrodzeń za prace w nocy, soboty, niedziele i święta. W czasie strajków wiele rejsów do Niemiec musiał odwołać LOT. Połączenia kasowali także tani przewoźnicy.

Enter Air boi się, że w wakacje protesty rozleją się na inne kraje. – Obawiamy się protestów kontrolerów w Grecji. To nasz drugi pod względem wielkości rynek, który obsługujemy. Siłą rzeczy strajk mocno by w nas uderzył – mówi Andrzej Kobielski. Kontrolerzy greccy niemal każdego roku grożą strajkami przed sezonem wakacyjnym. Zwykle udaje im się porozumieć z rządem. Nie wiadomo, jak będzie w tym roku.

Po zeszłorocznych groźbach protestów ze strony kontrolerów w Polsce teraz nie słychać u nas o nowych napięciach. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej ma inny problem – narzeka na spadek dochodów z obsługi lotów tranzytowych. W 2022 r. było ich o 30 proc. mniej niż w roku 2019. Powodem spadków jest wojna na terenie Ukrainy. Po pierwsze, po zamknięciu nieba nad naszym sąsiadem zmieniły się mocno trasy przelotów w Europie. Dodatkowo nie ma też żadnych rejsów na lotniska ukraińskie. Duża część przestrzeni powietrznej we wschodniej części Polski jest zaś dedykowana samolotom wojskowym.

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) przewiduje, że przestrzeń powietrzna nad Europą będzie coraz bardziej się zapychać. A to będzie powodować nowe opóźnienia samolotów. Także tych lecących do Polski. ©℗