Ukraina zamierza eksportować towary przez nasz kraj koleją. Potrzebne są jednak zmiany prawne i duże inwestycje na torach, m.in. na granicy. Bliższa współpraca będzie efektem porozumienia podpisanego 23 kwietnia w Krakowie przez rządy Polski i Ukrainy.

Dla naszego sąsiada szukanie alternatywy transportowej staje się szczególnie pilne w sytuacji, w której podczas agresji rosyjskiej zostały zablokowane ukraińskiego porty – zarówno te na Morzu Azowskim – w Berdiańsku czy Mariupolu, jak i na Morzu Czarnym, gdzie największe przeładunki odbywały się w porcie w Odessie. Drogą morską Ukraina eksportowała przede wszystkim ogromne ilości zboża. W jego produkcji na świecie nasz sąsiad ma aż 11-proc. udział.
– Zostanie powołana spółka polsko-ukraińska, którą utworzą jeden z polskich podmiotów kolejowych oraz Koleje Ukraińskie. Będzie zajmowała się transportem i spedycją produktów jadących z Ukrainy oraz w stronę Ukrainy. Przed powołaniem spółki nasi partnerzy muszą jednak wprowadzić pewne zmiany w prawie – mówi DGP minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Dodaje, że ma być wykorzystany potencjał różnych przewoźników – m.in. PKP Cargo. Adamczyk zapowiada, że w najbliższym czasie będzie poprawiana infrastruktura kolejowa na styku obu państw. – Chcemy poprawić przepustowość terminala przeładunkowego na granicy w Medyce, bo jego potencjał nie jest do końca wykorzystany. Chcemy też zwiększyć możliwości transportowe i przeładunkowe Linii Hutniczej Szerokotorowej (LHS). Ma ona duży potencjał – zaznacza minister Adamczyk.

Linia LHS (Linia Hutnicza Szerokotorowa) bardzo się przyda

Linia LHS rzeczywiście daje duże możliwości. To zbudowana jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku trasa kolejowa o długości prawie 400 km i rozstawie szyn 1529 mm, czyli takim jak na Ukrainie. Ciągnie się od granicy w Hrubieszowie do terminalu przeładunkowego w Sławkowie, który znajduje się w odległości kilkunastu kilometrów od Katowic. W PRL służyła głównie do wywozu siarki i węgla do ZSRR. Po upadku obu państw była nieco zapomniana, a na znaczeniu zaczęła zyskiwać dopiero w ostatnich latach. Linii przydałyby się jednak elektryfikacja, a wzdłuż niej budowa nowych terminali przeładunkowych.
Na pozostałych kolejowych przejściach granicznych tory szerokie łączą się z normalnymi (1435 mm). To wiąże się z koniecznością wymiany wózków w wagonach lub przeładunku towarów. W tych miejscach infrastruktura jest mocno zaniedbana. – Na siedem kolejowych przejść granicznych z Ukrainą ruch towarowy odbywa się w czterech. W trzech miejscach tory są nieprzejezdne lub nawet rozebrane. To dwa przejścia na Podkarpaciu, Krościenko i Przemyśl-Malhowice, oraz jedno na Lubelszczyźnie, koło Rawy Ruskiej – wylicza Jakub Majewski, szef fundacji Pro Kolej. – Ukraina jest krajem, gdzie kolej jest podstawowym środkiem transportu towarów. Jednak my jak na razie nie jesteśmy w stanie ich odebrać – zaznacza.
Majewski wyjaśnia, że te przejścia, które są czynne, mają słabą przepustowość. W ostatnich latach kolejarze nie nadawali też priorytetu modernizacjom tras do granicy z Ukrainą. – Tak jak w przypadku linii tranzytowej od granicy z Niemcami do przejścia w Małaszewiczach na granicy z Białorusią kończy się przebudowa, która zapewni standardy europejskie, to trasy w stronę Ukrainy nie zapewniają dobrych prędkości czy nacisków. Potencjał ma zwłaszcza przebiegająca przez południe kraju linia E30, która prowadzi do Przemyśla i Medyki, ale najlepsze parametry ma tylko do Rzeszowa – mówi Majewski. Według niego w planach inwestycyjnych na najbliższe miesiące i lata trzeba uwzględnić liczne prace na trasach do granicy. Oczywiście musi to być odpowiednio uzgodnione i skoordynowane z zamierzeniami Ukraińców.

Zboże jedzie przez Polskę

Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe przekonuje, że prowadzi już prace, które mają zwiększyć efektywność transportu transgranicznego. W marcu zaczęły się np. roboty budowlane, które mają zapewnić lepszą obsługę terminali przeładunkowych w rejonie przejścia Medyka-Mościska. Przebudowa torów i rozjazdów ma tam m.in. zwiększyć przepustowość torów i usprawnić przeładunek towarów. Zakończenie prac przewidziane jest na wrzesień 2023 r.
Także w marcu spółka PKP PLK zaczęła prace na stacji towarowej w Wer chracie niedaleko przejścia Hrebenne-Rawa Ruska. Wyremontowany ma być tam zarówno szeroki, jak i normalny tor. Tędy do Polski wjeżdża m.in. glina do wyrobów ceramicznych, a także potrzebne na budowy kruszywa. W zeszłym roku przeładowywano tam średnio 15 wagonów na dobę. W drugiej połowie roku możliwości stacji mają być zwiększone.
Już słychać o tym, że strona ukraińska zaczyna kierować przez Polskę transporty ze zbożem. W kwietniu przez Polskę przejechały m.in. dwa pociągi z kukurydzą, które trafiły do portu w Kołobrzegu. Stamtąd miały popłynąć do Rotterdamu. Z kolei litewski przewoźnik LTG Cargo powiadomił, że transport kontenerów do Ukrainy zamiast przez Białoruś będzie od teraz prowadził przez Polskę.
Eksperci z Centrum Zrównoważonego Transportu twierdzą jednak, że z powodu rozkopania polskiej sieci kolejowej nie będziemy mogli przejąć zbyt dużego odsetka eksportu z Ukrainy. Dlatego nasi sąsiedzi szukają innych rozwiązań. Jednym z nich jest kierowanie wagonów przez Rumunię do portu w Konstancy. Do transportu dużej części towarów zapewne w znacznie większym stopniu zostaną też wykorzystane ciężarówki. ©℗