Rozmowa z Aleksandrem Śniegockim, ekspertem WiseEuropa, kierownikiem Programu Energia, Klimat i Środowisko

Polska gospodarka poradzi sobie z Fit for 55?
Największym wyzwaniem będą zmiany poza sektorem energetycznym - szczególnie mam na myśli transport i budynki. Dotychczas bowiem nie było tam jasnych ram ograniczenia emisji, wiele pozostawiono w kompetencji państw członkowskich. Postęp zmian w tych sektorach jest zatem mocno zróżnicowany, ale także mniejsza jest świadomość co do ich potrzeby. A one postępują - np. nowa koalicja rządowa w Niemczech ogłasza, że będzie wycofywała ogrzewanie gazowe z budynków w perspektywie najbliższych kilkunastu lat.
A my przechodzimy na gaz…
Tak, ale w naszym przypadku przejście na gaz będzie oznaczało i tak znacznie zmniejszenie emisyjności. Natomiast nie zmienia to faktu, że do głównego nurtu dyskusji nie trafił jeszcze temat odchodzenia od ogrzewania gazem ziemnym w budynkach.
Obniżenie emisyjności w transporcie będzie wyzwaniem?
Przede wszystkim organizacyjnym. Elektromobilność napędzają zmiany na poziomie europejskim. Wyzwaniem dla zrównoważonej mobilności w Polsce będzie dostosowanie infrastruktury energetycznej, ale też przedstawienie atrakcyjnej oferty transportu zbiorowego. A to problem nie tylko finansowy.
Mówi się o olbrzymich wielomiliardowych nakładach. Skąd weźmiemy te pieniądze?
Przede wszystkim z reformy systemu handlu emisjami, czyli ETS. W ramach planów poszerzenia systemu na budynki i transport planowane jest, że Polska dostanie więcej środków niż polscy obywatele zapłacą w wyniku tych zmian. Oczywiście suma koniecznych inwestycji będzie większa niż dodatkowe wpływy z poszerzonego ETS, ale nie zapominajmy, że te inwestycje obniżą koszty funkcjonowania systemu w dalszej perspektywie. Mówimy więc w znacznej mierze o przekierowaniu dotychczasowych wydatków na zaspokojenie naszych potrzeb energetycznych z bieżących wydatków na paliwa w kierunku nakładów inwestycyjnych. Ogółem przejście na zeroemisyjne źródła energii w skali całej gospodarki wymaga dodatkowych nakładów rzędu 2 proc. PKB. To są wielomiliardowe kwoty, ale w pełni realne, gdy się je odnosi do wielkości całej gospodarki - zwłaszcza gdy rośnie ona w takim tempie jak polska. Nie grozi nam więc bankructwo czy zahamowanie wzrostu gospodarczego. Warto przypomnieć, że pomimo pojawiających się od lat głosów wieszczących załamanie uprzemysłowienia na skutek wzrostu cen energii i zaostrzenia polityki klimatycznej, produkcja przemysłowa w Polsce wciąż rośnie i bije kolejne rekordy.
ADS