W tym roku notowania ropy naftowej, głównie za sprawą rosnącej podaży surowca, spadły o 16 proc. W listopadzie cena baryłki gatunku Brent nie przekracza 65 dol., utrzymując się kilka dolarów powyżej najniższego od ponad czterech lat poziomu.
Rosyjska ropa coraz tańsza
Jeszcze tańsza jest rosyjska ropa gatunku Urals. Po tym jak w listopadzie weszły w życie amerykańskie sankcje na Rosneft i Łukoil, dwóch największych rosyjskich producentów ropy, cena baryłki Urals ładowanej na statki w portach Morza Czarnego i Bałtyckiego spadła poniżej 40 dol. To najniższe notowania od marca 2023 r., gdy w życie wchodziło unijne embargo na import rosyjskiej ropy i produktów ropopochodnych.
Największa od ponad dwóch lat jest również różnica między ceną Urals i Brent. Jeszcze latem rosyjski surowiec sprzedawany był z dyskontem zbliżonym do 10 dol. za baryłkę, najniższym od ataku na Ukrainę w lutym 2022 r. Obecnie Urals jest tańszy od Brent o ok. 22 dol., a cena, po jakiej Rosja sprzedaje swoją ropę, spadła o ponad 40 proc. w odniesieniu do grudnia zeszłego roku.
Według firmy analitycznej Kpler nawet po obniżonych cenach Rosja ma problemy ze sprzedażą swojego surowca. Obecnie trzy tankowce z rosyjską ropą stoją bezczynnie na Bałtyku i jeden na Morzu Czarnym. W ciągu tygodnia ilość Urals przechowywanego na morzu na zachód od Kanału Sueskiego wzrosła o ponad 2 mln baryłek, do przeszło 3 mln baryłek. To najwyższy poziom morskich „zapasów” od ponad roku.
Amerykańskie sankcje utrudniają handel
Amerykańskie sankcje sprawiły, że zakupów bezpośrednio od podmiotów objętych nimi zaczęły unikać Chiny i Indie, główni odbiorcy rosyjskiego surowca w ostatnich latach. Taką samą strategię przyjęły również tureckie rafinerie, które są najważniejszym klientem Rosji w Europie. Jak zwracają uwagę eksperci Kpler, na rynku pojawiają się nowe podmioty handlujące ropą Urals, co jest sygnałem, że Rosja przeorganizowuje swoją sieć sprzedaży. Amerykańskimi restrykcjami objęte są firmy odpowiadające za 70 proc. eksportu rosyjskiej ropy. Zagraniczne podmioty, które pomagają omijać sankcje, narażone są na restrykcje ze strony amerykańskiego rządu. Stąd niechęć do handlu z rosyjskimi podmiotami znajdującymi się na listach Białego Domu.
Nawet krótkoterminowe zakłócenia w sprzedaży surowca oznaczają dodatkowe problemy dla rosyjskich finansów publicznych, które jeszcze przed ostatnią przeceną rosyjskiej ropy znajdowały się w trudnej sytuacji. Po 10 miesiącach tego roku przychody z podatków od firm naftowych i gazowych wyniosły 7,5 bln rubli (ok. 95 mld dol.) i były niższe niż przed rokiem o 27 proc. Z tego źródła pochodzi 25 proc. wpływów do rosyjskiego budżetu. Początkowo Kreml zakładał, że będzie sprzedawał ropę po 70 dol. za baryłkę, ale już wiosną zweryfikował swoje prognozy do 56 dol. za baryłkę. Obecnie cena jest jednak o 20 dol. niższa. Agencja Reuters szacuje, że w listopadzie przychody z ropy i gazu mogą być nawet 35 proc. niższe niż przed rokiem.
Coraz większy deficyt rosyjskiego budżetu
Niekorzystną dla Rosji okolicznością jest także umocnienie rubla, które ogranicza przychody ze sprzedaży surowców energetycznych wyrażone w lokalnej walucie. Z ograniczeniem wpływów z najważniejszego sektora swojej gospodarki Rosja radzi sobie na dwa sposoby: zwiększając deficyt budżetowy oraz podnosząc podatki. Istotny wpływ na wynik finansów publicznych ma także inflacja, która w październiku wyniosła 7,7 proc. Dzięki temu po 10 miesiącach przychody budżetu wyniosły 29,9 bln rubli i były wyższe niż przed rokiem o 0,8 proc. Jednocześnie jednak wydatki, których ponad 40 proc. stanowią nakłady związane z wojną w Ukrainie, wzrosły w tym okresie o 15,4 proc., do 34,1 bln rubli.
O tym, że rosyjskiemu budżetowi jest jednak coraz trudniej równoważyć niedobór w przychodach, świadczy spadek wydatków w samym październiku o 4 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Biorąc pod uwagę spadek aktywów Narodowego Funduszu Dobrobytu, do którego Rosja sięga w razie problemów finansowych, Kreml zbliża się do punktu, w którym będzie zmuszony ograniczać także wydatki związane z wojną w Ukrainie. ©℗