W czwartek „Rzeczpospolita” napisała, że złodziej premierowskiego lexusa to człowiek spoza środowiska złodziei samochodów, a sprawa w wielu punktach wymyka się regułom panującym w świecie przestępczym. Według informacji gazety kwestię tego, czy sprawa ma tzw. drugie dno, bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Samochód został odzyskany, jednak sprawa nadal jest w toku wyjaśniania

O te informacje został zapytany w czwartek w Polsat News minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

– Wiemy tyle, że dzięki bardzo sprawnej akcji policji i pracy innych służb samochód został odzyskany. To są fakty. Natomiast i policja, i SOP, i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego działają, żeby wszystkie aspekty tej sprawy, powiązania osób, wyjaśnić – powiedział.

Dodał, że informacje gazety mogą okazać się prawdziwe albo nie.

– Najważniejsze jest to, że we wszystkich takich sytuacjach zawsze zakładamy, że ten gorszy scenariusz może być prawdziwy. To dotyczy różnych pożarów. Były akty dywersji, których efektami były wielkie pożary i doszliśmy do tego, kto, co, gdzie i jak, np. pożar Centrum Marywilska, więc jeśli nagle w takiej nocy kradziony jest samochód należący do premiera, jeżeli kilka dni później latają drony nad Belwederem i innymi budynkami rządowymi, to musimy zakładać (ten gorszy scenariusz – PAP), i tak działa w tych wypadkach Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – zaznaczył Siemoniak.

Dopytywany o to, czy trop ewentualnego udziału obcych służb jest przez nas sprawdzany, odparł, że „oczywiście tak”.

Trzymiesięczny areszt dla podejrzanego o kradzież samochodu

W poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, że sąd zgodził się na trzymiesięcznyareszt dla mieszkańca Sopotu podejrzanego o kradzież samochodu marki Lexus należącego do rodziny premiera Donalda Tuska.

Mężczyzna został w niedzielę doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Sopocie, gdzie usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy, jak wyjaśnił Duszyński, dotyczy kradzieży samochodu z włamaniem, a także dokumentów, które były w środku pojazdu. Drugi zarzut obejmuje posłużenie się podrobionymi tablicami rejestracyjnymi poprzez umieszczenie ich na skradzionym aucie. Łukaszowi W. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Łukasz W. został zatrzymany w sobotę rano na lotnisku w Gdańsku. Planował wylecieć do Burgas w Bułgarii. Jak przekazała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, 41-latek był zaskoczony i nie stawiał oporu. Funkcjonariusze przeszukali także jego mieszkanie i zabezpieczyli materiał dowodowy. Jak ustaliła PAP, mężczyzna był już wcześniej karany za oszustwa i przestępstwa przeciwko życiu. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Sopocie. (PAP)

mchom/ joz/