Wizyta prezydenta RP w dwóch najważniejszych stolicach zachodniej Europy miała miejsce zaledwie kilka dni po bezprecedensowej prowokacji dronowej przeprowadzonej przez Rosję. Po spotkaniu z Karolem Nawrockim kanclerz Niemiec Friedrich Merz potępił we wpisie na portalu X niedawne naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej i podkreślił, że jego kraj „niezłomnie stoi po stronie Polski”.

„Zapewniłem dziś o tym Prezydenta Karola Nawrockiego podczas jego wizyty. Polska jest dla nas ważnym europejskim sąsiadem i bliskim przyjacielem” – dodał szef niemieckiego rządu.

Nawrocki rozmawiał z kanclerzem i prezydentem Niemiec. Reparacje pozostaną kwestią sporną

Debiut na europejskich salonach w dużej mierze miał charakter zapoznawczy i przebiegał, przynajmniej w części oficjalnej, w serdecznej atmosferze. Nie oznacza to, że Nawrocki, tak często uderzający w suwerenistyczne tony, wybrał się do stolicy Niemiec jedynie po to, by wpisać się do księgi pamiątkowej w pałacu Bellevue.

Jeszcze przed wylotem z Warszawy współpracownicy prezydenta zapowiadali, że polska delegacja zamierza dyskutować z naszym sąsiadem nie tylko o kwestiach związanych z bezpieczeństwem (jesteśmy w końcu partnerami w NATO i Unii Europejskiej), ponieważ poruszy także drażliwy temat zadośćuczynienia za straty poniesione przez Polskę w wyniku II wojny światowej.

I tak też się stało, o czym świadczą słowa rzeczniczki prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, który podejmował Nawrockiego jako pierwszy. „Odnosząc się do żądania reparacji ze strony polskiego prezydenta, prezydent Niemiec podkreślił, że dla Niemiec kwestia ta, z prawnego punktu widzenia, została definitywnie uregulowana” – napisała na portalu X rzeczniczka Steinmeiera Cerstin Gammelin. Podobne stanowisko wyraził już wcześniej niemiecki rząd.

Prezydenci Niemiec i Polski zgodzili się natomiast co do konieczności utrzymania wsparcia dla Ukrainy, Steinmeier przyjął ponadto zaproszenie do odwiedzenia Polski.

Wiceszef MSZ członkiem prezydenckiej delegacji. Przełom po incydencie z rosyjskimi dronami?

Wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ocenił w internetowym wpisie, że „w sprawie reparacji pan prezydent (Nawrocki) poniósł w Berlinie zwycięstwo moralne”. „W sprawie umowy Mercosur-UE też przestrzegaliśmy, podczas Rady Gabinetowej, że nie ma szans na mniejszość blokującą. Polityka zagraniczna jest trudniejsza, niż się wydaje” – napisał Sikorski.

W reakcji na te słowa szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz odparł: „Trzeba wyjątkowego niezrozumienia polityki, w tym zagranicznej, aby uważać, że tak zadawnione i niełatwe sprawy można rozwiązać jednym spotkaniem. Porażająca [...] naiwność”.

Ripostę prezydenckiego ministra powinni wziąć sobie do serca zarówno politycy koalicji 15 października, jak i środowisko samego Przydacza. Obie strony od lat wzajemnie zarzucają sobie nieudolność w praktycznie każdym obszarze polityki zagranicznej. Atakujący – niezależnie od barw partyjnych – domagają się natychmiastowych efektów tej czy innej peregrynacji, natomiast atakowany tłumaczy, że budowanie relacji na arenie międzynarodowej to długi i delikatny proces. Gdyby wszyscy przyjęli tę drugą optykę, żyłoby się nam jakoś łatwiej.

Rytualne przepychanki między Pałacem Prezydenckim a MSZ tym razem są wyjątkowo niepotrzebne, ponieważ zacierają pozytywny przełom, który dokonał się przy okazji podróży Nawrockiego do zachodnich stolic. Inaczej niż w trakcie wizyty w Waszyngtonie tym razem polska delegacja składała się nie tylko z pracowników Kancelarii Prezydenta RP, ponieważ włączono do niej wiceministra spraw zagranicznych Władysława Teofila Bartoszewskiego. Pozostaje mieć nadzieję, że decydenci wytrzymają w tej normalności nieco dłużej.