Ma Pan za sobą doświadczenie pracy jako poseł PiS. Funkcja prezesa NIK wymaga pełnej niezależności i patrzenia władzy na ręce, bez względu na to, kto sprawuje rządy. W jaki sposób zamierza Pan zagwarantować swoją bezstronność na tym stanowisku?

To pytanie nie do mnie. Nie będę bowiem prezesem NIK. Nie otrzymałem w minioną środę rekomendacji sejmowej komisji kontroli państwowej. W przeddzień jej posiedzenia w tej sprawie większość sejmowa zwiększyła skład komisji o trzy nowe osoby ze swego grona, aby wybór jej kandydata był pewny.

Należy jednak zauważyć, że w sensie systemowym zachowanie bezstronności przez prezesa i kontrolerów NIK wspiera wiele przepisów ustawy o NIK. Oczywiście o ile są one przestrzegane. Niektóre mechanizmy ustawowe wymienię skrótowo: zasada kolegialnego działania (kontrole państwowe są dziełem zespołów, na ogół zróżnicowanych), mianowanie kontrolerów na stanowiska (ich zwolnienie z pracy nie jest proste), ujęcie postępowania kontrolnego w karby przepisów ustawy (kontrolowani mogą monitorować proceduralną poprawność postępowania kontrolerów), weryfikacja ustaleń kontroli w trybie ustawowego procesu odwoławczego (to szansa korekty ewentualnego błędu) itd. Jednak najlepsze przepisy nie zastąpią osobistej uczciwości. Inaczej mówiąc, wybierający prezesa NIK, czyli posłowie, powinni kierować się uczciwymi motywami i przesłankami, stawiając na osobę, o której wiadomo z doświadczenia, że jest uczciwa.

Jak ocenia Pan kadencję Mariana Banasia?

Jednoznacznie negatywnie. Stworzył wewnątrz NIK krąg osób - w części ściągniętych z zewnątrz, w części pracujących w NIK przed jego kadencją - który stanowi niewielki liczbowo anty-NIK wewnątrz NIK. W minionych kilku latach umożliwiło to dezinformowanie naszej wspólnoty państwowej pod szyldem prestiżu NIK. Wyrazistym tego przykładem, choć spoza sfery kontrolnej, była słynna konferencja prasowa na temat rzekomego podsłuchiwania systemem Pegasus ponad 500 urządzeń elektronicznych NIK. Oczywiście ekipa prezesa NIK nie zgłosiła tego faktu miarodajnej instytucji (rządowemu zespołowi reagowania na incydenty bezpieczeństwa komputerowego), pomimo ustawowego obowiązku. Już tylko to świadczyło o mistyfikacji. Dziennikarze ustalili, iż NIK tuż przed swoją konferencją prasową miała informację o tym, że nie stwierdzono ataków systemu Pagasus na urządzeniach pracowników NIK. Informacja ta została ukryta.

Marian Banaś nie dopełniał obowiązków i przekraczał swoje uprawnienia - co jest przestępstwem - m. in. nie organizując konkursów dyrektorskich i nie mianując tak wyselekcjonowanych kandydatów na pięcioletnią kadencję dyrektorską, czyli na okres trwałego pełnienia tych funkcji. W ten sposób m. in. naruszył ustawowe podstawy bezstronności funkcjonowania NIK. Bez skrupułów naruszył umowę dżentelmeńską w sprawie powoływania członków kolegium NIK, która funkcjonowała po wejściu w życie ustawy o NIK w połowie 1995 r., a która do czasu prezesa Banasia doskonale usprawniała balans władztwa w tej kwestii między marszałkiem Sejmu a prezesem NIK. Trzeba pamiętać, że dobre obyczaje są jedną z podstawowych gwarancji sprawnego funkcjonowania prawa formalnego. Praktykę jego codziennego funkcjonowania dobrze charakteryzuje pozbawione skrupułów wymuszanie na dyrektorach i wicedyrektorach departamentów i delegatur rezygnacji z tych funkcji. Takie działanie jest możliwe, bo zakres władzy prezesa wewnątrz NIK jest bardzo duży. Tych nielicznych, którzy się mu oparli, nękał w rozmaity sposób. Przykładem może być długoletnie nękanie dyrektora departamentu obrony narodowej, którego zastał na tym stanowisku. Kolejnymi prośbami ściągnął do kraju międzynarodową inspekcję naszego systemu kontroli państwowej. Organizacje międzynarodowe wykorzystały to do krytykowania Polski. Posłużył do tego dokument poinspekcyjny, który wprost razi błędami i przeinaczeniami.

Teraz jednak nie jest ważne co świadomie albo nie psuł Marian Banaś. Jego kadencja jest dla państwowców świetną lekcją mankamentów ustawy o NIK i praktyki zarządzania tą instytucją. Tej lekcji nie można zmarnować.

Jakie zmiany w funkcjonowaniu NIK są - z Pana perspektywy - kluczowe, aby instytucja ta była bardziej efektywna, przejrzysta i cieszyła się większym zaufaniem obywateli?

Ustawa o NIK zasadza się na dwóch filarach: zasadzie podległości Sejmowi i zasadzie działania kolegialnego. Zasady te trzeba rozwinąć nowymi przepisami ustawy o NIK. Trzeba wyposażyć marszałka Sejmu w uprawnienie do podejmowania decyzji w zakresie powoływanie wiceprezesów i członków kolegium NIK w razie bezczynności prezesa NIK w tych sprawach. Winien być ustanowiony obowiązek przeprowadzania corocznego audytu zewnętrznego NIK. Zmienić należy proporcje w składzie kolegium NIK, zapewniając większość ekspertom spoza NIK. Kolegium temu należy nadać uprawnienie do przeprowadzania kontroli wewnętrznej w NIK. Należy powołać nowy organ NIK, czyli prezydium złożone z prezesa i wiceprezesów, przypisując mu część dotychczasowych kompetencji prezesa NIK. Dyrektora generalnego NIK trzeba pozbawić uprawnień właściwych dla kontrolerów. Należy zlikwidować elementy organizacji NIK, które w istocie służą cichemu (powolnemu) demoralizowaniu tej instytucji. Mam tu na myśli skasowanie możliwości przeprowadzania tzw. VIP’owskich aplikacji kontrolerskich, zdecydowane podniesienie minimalnej liczby lat pracy kontrolerskiej przy awansach dyrektorskich i wicedyrektorskich, zlikwidowanie tzw. dodatków specjalnych, zlikwidowanie stanowisk radcy prezesa i doradcy biura.

Konieczne jest przywrócenie właściwego statusu kontrolerom, którzy realnie przeprowadzają kontrole, poprzez przypisanie im wyłącznej i formalnej odpowiedzialności za ustalenia stanu faktycznego w jednostkach kontrolowanych. To bardzo istotny aspekt zasady kolegialnego działania. Piętnaście lat temu była to w Polsce obowiązująca reguła, lecz została zniesiona pod naciskiem organizacji międzynarodowych, któremu niestety NIK wówczas uległ. Lista koniecznych zmian jest oczywiście grubo dłuższa.

Jakie decyzje uważa Pan za priorytetowe do podjęcia przez nowego prezesa NIK w pierwszych tygodniach urzędowania?

Odpowiadając na to pytanie udzielałbym porad nowemu prezesowi. Wolę uniknąć takiej dwuznaczności.

Które obszary państwa i administracji publicznej powinny Pana zdaniem znaleźć się obecnie w centrum uwagi NIK i zostać objęte priorytetowymi kontrolami?

Zgodnie z ustawą o NIK zakres uprawnień tej instytucji jest duży, więc w każdym roku dokonuje ona selekcji tematycznej, a także selekcjonuje kierunki zainteresowania w dłuższych okresach, np. trzyletnich. Rezultaty są wynikiem zbiorowego namysłu. Odpowiem na pytanie z perspektywy długofalowej. Problemami długofalowymi Polski są m.in.: zapaść demograficzna oraz słaba zdolność naszej wspólnoty państwowej do kierowania się naszym interesem narodowym. Każda z tych kwestii wiąże się z rozlicznymi aspektami, a przeobrażenie tych aspektów w zagadnienia podlegające kontroli to kolejna wielopiętrowa trudność. Gdyby to ode mnie zależało, dużą część pracy NIK w ciągu najbliższych dwudziestu lat poświęciłbym na badanie właśnie tych zagadnień.

Rozmawiała Karina Strzelińska