Ceny ropy naftowej spadły w czwartek, kontynuując ponad 2-procentowy spadek z poprzedniego dnia, w oczekiwaniu na weekendowe spotkanie OPEC+, podczas którego producenci mogą rozważyć kolejne zwiększenie limitów wydobycia.
Spadki cen ropy Brent i WTI w czwartek
Brent staniał o 43 centy, czyli 0,6 proc., do 67,17 dolara za baryłkę, natomiast amerykańska ropa WTI straciła 44 centy, czyli 0,7 proc., osiągając 63,53 dolara za baryłkę. Jak podają źródła agencji Reuters, o kolejne podwyżki produkcji w październiku mają zdecydować ośmiu członków OPEC i ich sojusznicy – grupa znana jako OPEC+. To element strategii mającej na celu odzyskanie udziału w rynku. Dotychczas OPEC+ zgodziło się na podniesienie limitów produkcji o około 2,2 mln baryłek dziennie w okresie od kwietnia do września, a dodatkowo ZEA otrzymały zwiększenie kwoty o 300 tys. baryłek dziennie.
Mimo przyspieszonego wzrostu wydobycia w ostatnich miesiącach ceny ropy na Bliskim Wschodzie pozostawały najwyższe na świecie, co według raportu Haitong Securities daje Arabiom Saudyjskim i innym członkom OPEC pewność do dalszego zwiększania produkcji. Na spadek cen wpływały też słabsze dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. W lipcu liczba ofert pracy spadła do najniższego poziomu od 10 miesięcy, co wskazuje na łagodzenie się rynku pracy i podtrzymuje oczekiwania, że Rezerwa Federalna może obniżyć stopy procentowe jeszcze w tym miesiącu.
Słabsze dane z rynku pracy w USA podbijają oczekiwania obniżek stóp
Inwestorzy czekają również na czwartkowe dane rządowe dotyczące zapasów ropy w USA. Raport ukaże się dzień później niż zwykle, z powodu amerykańskiego święta w poniedziałek. Dane te pozwolą ocenić siłę popytu w największym na świecie kraju konsumpcji ropy. Według źródeł rynkowych, powołujących się na dane American Petroleum Institute (API), w tygodniu kończącym się 29 sierpnia zapasy ropy w USA wzrosły o 622 tys. baryłek.
Jak przekonuje Krzysztof Kamiński, analityk OANDA TMS, wśród instytucji pozostających sceptycznych wobec rynku ropy jest Goldman Sachs, który utrzymuje negatywną prognozę. „Według banku, nadpodaż może się utrzymać jeszcze przez wiele miesięcy, a cena ropy Brent może spaść nawet do 50 USD w końcówce 2026 roku. Od początku 2025 roku ceny surowca obniżyły się już o około 10 proc. W dużej mierze wynika to z działań OPEC+, które stopniowo znosi wcześniejsze ograniczenia wydobycia w celu odzyskania udziałów w globalnym rynku” – uważa analityk.
Dodaje on, że dodatkową presję na rynek wywiera stagnacja aktywności gospodarczej w USA - liczba ofert pracy spadła do najniższego poziomu od dziesięciu miesięcy, co potęguje obawy o przyszły popyt na surowce energetyczne. „Różnica między cenami kontraktów terminowych na ropę Brent wyraźnie się zmniejsza, co sugeruje, że rynek nie jest już tak napięty jak wcześniej. Jednocześnie sezonowe osłabienie popytu na przerób ropy, zwłaszcza ze strony rafinerii, dodatkowo ogranicza wzrost cen” – pisze ekspert.
Dodaje on, że na sytuację wpływają również czynniki geopolityczne. „Stany Zjednoczone kontynuują presję na eksport ropy z Rosji, m.in. za pomocą sankcji wymierzonych w Indie - kluczowego odbiorcę rosyjskiego surowca. Prezydent Trump zapowiada możliwość uruchomienia kolejnych etapów działań. Celem USA jest ograniczenie rosyjskiego eksportu, który w około 90 proc. trafia obecnie do Chin i Indii” – pisze Krzysztof Kamiński.
Średnia cena benzyny w Polsce: 5,81 zł za litr, najdrożej na Mazowszu
Obecnie średnia cena benzyny 95 w Polsce to 5,81 zł za litr. Najtaniej jest na stacjach w województwie pomorskim – 5,65 zł za litr. Najdrożej jest z kolei na Mazowszu i woj. świętokrzyskim - odpowiednio 5,94 i 5,95 zł za litr benzyny.
Zdaniem analityków, niższe ceny ropy na światowych giełdach powinny przełożyć się na spadki cen paliw w Polsce w ciągu kilku najbliższych tygodni. W praktyce oznacza to, że kierowcy mogą zacząć zauważać niższe stawki na stacjach już w drugiej połowie września, jeśli nie pojawią się nagłe czynniki zewnętrzne, które mogłyby podnieść koszty surowca.