„Zginą zakładnicy i żołnierze, kampania będzie długa i kosztowna” – alarmował Jair Lapid, przewodniczący centrowej partii Jest Przyszłość.
W jego ocenie decyzja gabinetu to krok w stronę politycznej i humanitarnej katastrofy.
Izrael chce zająć Gazę. „Katastrofa na pokolenia”
Lapid w serwisie X nie pozostawił złudzeń co do swojej opinii.
„Decyzja rządu to katastrofa, która doprowadzi do kolejnych katastrof”. Podkreślił, że plan przyjęto mimo sprzeciwu części wojskowych i służb specjalnych. Jego zdaniem skrajnie prawicowi ministrowie „wciągnęli premiera Benjamina Netanjahu w ofensywę, która potrwa miesiącami, doprowadzi do śmierci zakładników, zabicia wielu żołnierzy, będzie kosztować izraelskiego podatnika dziesiątki miliardów i doprowadzi do upadku politycznego”.
Opozycyjny głos w tej sprawie zabrał również Awigdor Lieberman, lider nacjonalistycznej partii Nasz Dom Izrael. W jego ocenie premier po raz kolejny „poświęca bezpieczeństwo Izraela dla swoich własnych korzyści”.
Jeszcze mocniejszych słów użył Jair Golan, szef lewicowej partii Demokraci.
– Ta decyzja to katastrofa na całe pokolenia; nasi synowie i wnukowie nadal będą patrolować ulice Gazy, przez lata zapłacimy za to setki miliardów, a to wszystko z powodu politycznej konieczności i mesjanistycznych wizji – powiedział w jednej z rozgłośni radiowych.
Miasto do ewakuacji, armia w gotowości
Gaza, największe miasto Strefy Gazy, jest dziś domem dla około 800 tysięcy Palestyńczyków. Zgodnie z przyjętym planem mieszkańcy mają zostać przesiedleni na południe, a następnie do miasta wkroczy izraelska armia w celu eliminacji bojowników Hamasu.
Pomysł budzi sprzeciw części dowódców, w tym szefa sztabu generalnego gen. Ejala Zamira. Krytycy ostrzegają, że operacja może spowodować ogromne straty po stronie wojska oraz doprowadzić do śmierci przetrzymywanych zakładników.
Groźby Hamasu i dramat rodzin
Hamas wielokrotnie zapowiadał, że w przypadku zbliżenia się izraelskich żołnierzy do miejsc przetrzymywania zakładników – zostaną oni zabici. Według izraelskich mediów rząd ma świadomość tego ryzyka, jednak nie wpływa ono na realizację planów.
„Rząd skazał żyjących zakładników na śmierć, a tych, którzy zmarli na zapomnienie” – napisało forum skupiające rodziny porwanych.
W Strefie Gazy przebywa obecnie 50 zakładników, z czego co najmniej 20 nadal żyje. Rodziny domagają się priorytetowego traktowania ich uwolnienia, jednak operacja militarna wydaje się to celowo odsuwać na dalszy plan.
Kryzys humanitarny się pogłębia
Organizacje międzynarodowe biją na alarm – ofensywa może dramatycznie pogorszyć sytuację cywilów w Strefie Gazy, gdzie kryzys humanitarny i głód są już na skraju katastrofy. Choć rząd w Jerozolimie zapewnia, że cywile otrzymają pomoc humanitarną, liczne relacje wskazują, że już teraz izraelskie władze utrudniają dostawy żywności i leków.
W mediach pojawiają się także głosy ostrzegające, że bez jasno określonego celu końcowego wojna może przerodzić się w wieloletnie, kosztowne i wyniszczające zaangażowanie militarne.
Rozejm zamiast ofensywy
Część izraelskiego społeczeństwa oraz bliscy zakładników apelują, aby rząd rozważył rozejm z Hamasem. Zwolennicy tego rozwiązania argumentują, że mogłoby ono uratować życie zakładników i zakończyć spiralę przemocy. Jednak premier Netanjahu oraz jego skrajnie prawicowi koalicjanci są zdecydowani na kontynuację walk – obawiają się, że rozejm pozwoliłby Hamasowi zachować część sił i wpływów.
Na ten moment decyzja o ofensywie jest przesądzona, a scenariusz, który zarysowuje się na Bliskim Wschodzie, zdaje się nieść ze sobą ryzyko głębokiego kryzysu zarówno militarnego, jak i politycznego, który – jak ostrzegają krytycy – może odciskać swoje piętno przez pokolenia.