Jeszcze do czwartkowego popołudnia sytuacja w ochronie zdrowia była mocno napięta. Dzień wcześniej Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych zaapelował do swoich członków, by nie podpisywali z Narodowym Funduszem Zdrowia aneksów dotyczących lipcowych ustawowych podwyżek minimalnych wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia, zwanej też ustawą podwyżkową, bo pieniędzy jest za mało. Wydawało się, że protest, i to poważny, wisi na włosku.

Szef organizacji szpitali powiatowych jednak zmienił zdanie

Na początku sierpnia dyrektorzy szpitali muszą bowiem wypłacić pracownikom pensje za lipiec, zwaloryzowane już względem przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Ma im na to pozwolić podwyżka skorygowanego kontraktu z NFZ. Kłopot w tym, że OZPSP uważa, że wyliczona przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji kwota, która ma wyrównać kontrakt, jest niewystarczająca. Stąd rekomendacja, by wstrzymać się z podpisywaniem aneksów do umów z Funduszem.

Przypomnijmy – choć była już minister zdrowia Izabela Leszczyna przyjęła najdroższy z trzech wariantów podwyżkowych, wynoszący 16,94 mld zł, szefowie szpitali obliczyli, że taka kwota nie wystarczy na podwyżki dla medyków zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, a takich jest większość wśród lekarzy. Zgodnie z nowelizacją najniższe wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia waloryzowane są względem przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.

W czwartek po południu szef OZPSP niespodziewanie zmienił zdanie. Po spotkaniu z nową minister zdrowia Jolantą Sobierańską-Grendą oświadczył, że wycofuje rekomendację i członkowie związku mogą podpisywać aneksy z funduszem. Co się zmieniło? – Przede wszystkim w środę nie mieliśmy pełnego oglądu sytuacji, ponieważ aneksy do umów z Narodowym Funduszem Zdrowia spłynęły tylko w części województw. Po spotkaniu z panią minister dane uzupełniono. Wprawdzie jasno wynika z nich, że na podwyżki wystarczy tylko w przypadku pracowników zatrudnionych na umowę o pracę, ale nie mamy wyjścia. Musimy podpisać aneksy podwyżkowe, bo maksymalnie do 10 sierpnia większość szpitali musi wypłacić pensje pracownikom – tłumaczy w rozmowie z DGP Waldemar Malinowski.

Szpitale powiatowe nie mają czasu na tak długie negocjacje

W kuluarach mówi się jednak, że OZPSP musiało postawić ministerstwu ultimatum, by zyskać gwarancję szybkiej wypłaty pieniędzy do podpisanych już aneksów. – Szpitale są w tak rozpaczliwej sytuacji finansowej, że nie mają czasu na długie negocjacje. Musiały zaszantażować skutecznie, by personel mógł legalnie pracować od 1 sierpnia, bo bez podpisanych umów nie można dopuścić go do pracy z pacjentami – mówi nam ekspert rynku ochrony zdrowia, który przysłuchiwał się rozmowom z ministerstwem.

W piątek w wielu szpitalach z tego powodu odwoływano zaplanowane operacje. – U nas wykreślono z grafika operacje i endoskopie, bo mamy aż 10 pielęgniarek emerytek, które wciąż nie dostały nowych umów – mówi anestezjolog z dużego szpitala na Mazowszu. W innych miejscach na nowe umowy wciąż czekali lekarze czy ratownicy medyczni.

Waldemar Malinowski podkreśla, że choć OZPSP zarekomendował podpisywanie umów, będzie rozmawiał z nową minister zdrowia o konieczności podniesienia kwoty, jaka została przeznaczona na podwyżki. – Nie pozwala nam podnieść pensji kontraktowcom, dlatego negocjując z nimi nowe wynagrodzenia, złożymy oświadczenie, że kwota z NFZ jest niewystarczająca i że kwotę wyrównamy, gdy pojawią się dodatkowe pieniądze – tłumaczy prezes Malinowski.

Zmiany w wynagrodzeniach medyków odsunięte w czasie

Czwartek był też dniem długo wyczekiwanego, trzeciego już posiedzenia Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia w sprawie zmian zasad wynagradzania lekarzy na kontraktach, a ściślej ograniczenia kwot ich umów. Tym razem pomysły Ministerstwa Zdrowia miały zostać przedstawione na piśmie, a nie, jak dotychczas, tylko w formie ustnej. Okazało się jednak, że wobec zmian w kierownictwie resortu zdrowia na konkrety trzeba będzie poczekać, podobnie jak na nowego wiceministra zdrowia odpowiedzialnego za szpitale. Członkowie Zespołu Trójstronnego komentowali, że spotkanie w ostatnim dniu lipca można było sobie darować, podobnie jak ostatnie łącznie 8,5 godziny spędzone na dyskusjach, czy lekarzom kontraktowcom powinno się pozwolić zarabiać kwotę stanowiącą procent od danej procedury, czy tylko według stawki godzinowej.

Z naszych informacji wynika, że nowa minister zdrowia, która wpadła w czwartek na spotkanie zespołu, rzucając, że „szkoda czasu na gadanie, teraz czas na działanie”, wybrała już swoich zastępców, jednak ich nazwiska owiane są tajemnicą. Obecnie trwa sprawdzanie kandydatów przez służby, które powinno potrwać do połowy przyszłego tygodnia. ©℗